"Triumf serca": Co to za film?
"Triumf serca" to poruszający dramat oparty na prawdziwej historii św. Maksymiliana Marii Kolbego - franciszkanina, który w obozie koncentracyjnym Auschwitz oddał życie za współwięźnia. Film amerykańskiego reżysera Anthony'ego D’Ambrosio rozpoczyna się tam, gdzie większość opowieści o ojcu Kolbem się kończy - w celi śmierci. I choć w retrospekcjach powracamy do ważnych momentów z życia św. Maksymiliana Marii Kolbego, to właśnie w tej zamkniętej przestrzeni rozgrywa się najbardziej przejmująca opowieść o ostatnich dniach życia świętego, ukazana z niezwykłą wrażliwością i duchową głębią.Reklama
Marcin Kwaśny w roli ojca Kolbego oddaje nie tylko duchową siłę, ale także głębokie człowieczeństwo tej postaci. Współwięźniowie ojca Maksymiliana, dotąd anonimowi, zyskują twarze i historie, co czyni tę opowieść jeszcze bardziej realną i pełną emocji.
"Triumf serca" to nie tylko historia męczeństwa, ale przede wszystkim hołd dla miłości, która - i to jest duchowe przesłanie filmu - jest twórcza i silniejsza niż śmierć. W świecie pełnym podziałów i konfliktów "Triumf serca" staje się w efekcie uniwersalnym apelem o dobro, wiarę i człowieczeństwo.
Marcin Kwaśny: Do roli schudł dziesięć kilogramów
Marcin Kwaśny w studiu "Dzień Dobry TVN" opowiedział, jak przygotowywał się do zagrania Maksymiliana Kolbego.
"Bardzo się ucieszyłem, iż mogłem zagrać mojego ulubionego ojca świętego. To jest dla mnie olbrzymi prezent zawodowy" - wyznał aktor.
"Pomieszczenie, w którym graliśmy, było większe niż to prawdziwe, mieliśmy większą celę, żeby znajdująca się między nami kamera mogła swobodnie działać. Niemniej jednak była to cela ciemna, wilgotna i zimna - opowiadał artysta.
"Spaliśmy w klasztorze w Płocku obok planu (...). Wszyscy byliśmy głodni, te porcje były bardzo małe" - wspominał Marcin Kwaśny posiłki w czasie trwania zdjęć.
Gwiazdor jednak nie narzekał, on już przed zdjęciami schudł dziesięć kilogramów.
"Gdybym miał więcej czasu, to schudłbym więcej, ale od momentu, w którym zapadła decyzja (...) minął tydzień, więc w miesiąc i tydzień musiałem schudnąć 10 kilogramów. Wszedłem w post przerywany, jadłem do godz. 18:00, później od godz. 12:00 dużo biegałem i się udało. To i tak było mało, bo ważyłem sto kilogramów, a w filmie ważę dziewięćdziesiąt" - podsumował w "Dzień Dobry TVN" Kwaśny.




__wm.jpg)

