Artykuł ma na celu próbę odpowiedzi na pytanie dlaczego jurorzy nie docenili danego utworu i nie przyznali wysokich not. Nie chodzi o dyskredytowanie reprezentantów czy krytykę, a jedynie o próbę zrozumienia perspektywy członków komisji.
Polska skazana na porażkę już w marcu
Telewizja Polska wewnętrznie i bez żadnego otwartego konkursu wskazała na Eurowizję 2021 Rafała Brzozowskiego z piosenką „The Ride”, chociaż większość Europy postawiła na kandydatów, którzy mieli śpiewać podczas odwołanej Eurowizji 2020. W naszym przypadku mogła być to Alicja Szemplińska, ostatecznie jednak stało się inaczej. Nie tylko z tego powodu na Brzozowskiego spadł hejt w sieci. Piosenka „The Ride” została od razu skreślona, a sam wokalista uznany za pracownika TVP (pełniącej wtedy rolę tuby propagandowej ówczesnej partii rządzącej) w roli reprezentanta. Od razu po premierze Polska przestała się liczyć w walce o finał Eurowizji – polscy fani w zdecydowanej większości byli przeciwni „The Ride” i nie wyrażali chęci kibicowania.
Pierwszy raz od dawien dawna jechaliśmy na konkurs skazani na totalną porażkę i tak faktycznie było. Brzozowski, ratowany wokalnie przez chórzystę Pawła Skibę, zdobył 18 punktów od jury co wystarczyło do zajęcia 14. miejsca w drugim półfinale. Gorzej oceniono tylko piosenki z Danii, Łotwy i Gruzji. Od widzów dostał jeszcze mniej, bo tylko 17 punktów – pozwoliło to jednak zająć o jedno miejsce wyżej czyli trzynaste. Za nami byli reprezentanci Gruzji, Austrii, Łotwy oraz Czech. Po zsumowaniu Brzozowski wrócił do Polski z 35 punktami i 14. miejscem w grupie – pokonał jedynie trzech konkurentów (z Czech, Gruzji oraz Łotwy).
Drugie dno dwunastki z San Marino
W głosowaniu komisji w półfinale „The Ride” dostało punkty z czterech krajów, natomiast zaskakujący był fakt, iż pomimo tak słabej propozycji Rafałowi trafiło się 12 punktów z San Marino. Te punkty stanowiły 67% całego dorobku głosów jurorskich Polski oraz 34% wszystkich punktów jakie w tej rundzie zdobył Brzozowski. Wtedy może jeszcze nie wszyscy byli tego świadomi, ale po wynikach finału z Rotterdamu i po wydarzeniach z 2022 roku można za pewniak uznać, iż punktacja ta została przez TVP i SMRTV dogadana za kulisami. Zrobiono to jednak dość sprytnie. W głosowaniu komisji San Marino tylko jeden juror dał „The Ride” na pierwsze miejsce, dwóch kolejnych na drugie, jeden na trzecie i jeden na piąte. W efekcie Polska to głosowanie wygrała, ale EBU nie miało podstaw do dyskwalifikacji jury z San Marino gdyż ich rankingi nie były ze sobą zbieżne. Polska komisja przydzieliła piosence „Adrenalina” 10 punktów i w tym przypadku akurat nie można jej mieć tego za złe, bo Senhit faktycznie mogła się podobać o czym świadczyły m.in. liczne rankingi fanowskie przed konkursem.
San Marino awansowało do finału, a poza nami 10 punktów dostało też od jury z Grecji i Mołdawii więc ta wymiana nie była zbyt widoczna. Pierwsze podejrzenia pojawiły się w finale, gdy Polska przydzieliła jurorskie 12 punktów piosence z San Marino. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż byliśmy w tym jedyni. „Adrenalina” w głosowaniu polskiego jury pokonała takie przeboje jak utwory z Islandii i Szwajcarii, nie mówiąc już o zwycięskim Maneskin. San Marino dostało w finale jedynie 37 punktów od jury, z czego nasza dwunastka stanowiła aż 32% dorobku. Polska i San Marino były też istotnymi graczami w wielkiej ustawce półfinałowej w 2022 roku – ta została wykryta przez EBU i głosowanie jurorskie z tych dwóch krajów, a także czterech innych zostało anulowane.
Tak głosowali jurorzy
Jak inni ocenili Rafała Brzozowskiego w półfinale? Sprawdźmy!
- miejsce
- miejsce brak
- miejsce brak
- miejsce brak
- miejsce brak
- miejsce brak
- miejsce brak
- miejsce
- miejsce
- miejsce
- miejsce
- miejsce brak
- miejsce
- miejsce
- miejsce
- miejsce (ostatnie)
(przedostatnie)
- miejsce (ostatnie)
Cztery punktujące nas w półfinale kraje (ranking jury) to nowy negatywny rekord – Rafał znalazł się w top10 najmniejszego grona państw i przebił w tym półfinałowy start Moniki Kuszyńskiej, która zdobyła punkty z pięciu państw. Nie przebił jednak Donatana i Cleo, którzy w półfinale zgarnęli o jedno ostatnie miejsce więcej niż on. Pierwszy raz od półfinału 2014 jakiekolwiek punkty dało nam jury Grecji, a pierwszy raz od początku badanego okresu (tj. od 2014) dostaliśmy punkty komisji duńskiej. Drugi raz w historii (po „Kasi Moś”Flashlight”) nasz utwór zajął 1. miejsce w głosowaniu jurorów w jednym z państw – wiemy jednak, co się za tym kryło. Jeszcze jedną ciekawostką jest to, że 17 punktów od widzów to najniższy wynik Polski w jakiejkolwiek rundzie od 2010 roku odkąd mamy system głosowania 50/50. „Warto zwrócić uwagę, iż zanim utwór trafił do Rafała Brzozowskiego, zrezygnowało z niego kilka osób” – przypomina Bartosz Radomski, członek zarządu OGAE Polska. Ciekawe, czy „The Ride” wykonywane przez kogoś innego zebrałoby lepszy wynik?
Zła piosenka, złe podejście. „To był składak”
„Poza wszelkimi argumentami związanymi z aranżacją, aktualnością numeru w danym momencie ważna jest moim zdaniem autentyczność i energia wykonania. The Ride z Rafałem tego nie miało. To był składak. Ktoś kupił numer, ktoś wybrał wykonawcę, ktoś zrobił staging. Nie zeszło się w to w całość, która dałaby szansę na lepszy wynik” – dodaje Radomski, który był obecny w Centrum Prasowym podczas Eurowizji 2021 i śledził poczynania Brzozowskiego. „Myślę, iż „The Ride” to miała być polska odpowiedź na nieustanne niskie klasyfikowanie naszych utworów przez jurorów. Było zarówno szwedzko, popowo, radiowo, czyli chciano zaprezentować stereotypową miksturę sukcesu eurowizyjnego. Ostateczny wynik pokazał, iż takie wyobrażenie Eurowizji w trzeciej dekadzie XXI wieku istniało jedynie w ówczesnej Telewizji Polskiej, pojmującej znaczeniowo „dobrze” jako „bogato” w teorii, zaś „przaśnie” w praktyce, co pokazywały nam letnie koncerty TVP2 czy owiany już legendami Sylwester w Zakopanem” – dodaje Piotr Dyja z kanału Misja Eurowizja dodając, iż w jego opinii z tego projektu wyciągnięto wszystko co się dało. „Ujęcia kamerowe czy choreografia, budżet czy pomysły – zdecydowanie przewyższały jakościowo to co pokazywano z Polski w latach poprzednich” – przyznaje.
Cokolwiek miało się udać i tak się nie udało
„Samo „The Ride” jakkolwiek nie było najgorszą propozycją. Nie myślałem też o zdecydowanym zwycięstwie w konkursie, ale raczej „przy dobrym stagingu mamy jakąś szansę na finał”. W Rotterdamie miały być już chórki z taśmy itd., da się wszystko ograć. Ale już pierwsza próba zweryfikowała wszystko, a im dalej w las, tym więcej drzew” – wspomina redaktor portalu Eurowizja.org – Tomasz Berkowski, który wskazuje na problemy wokalne, mało odkrywczą piosenkę i oklepany staging. „Rafał Brzozowski może być przesympatycznym człowiekiem, ale tutaj miał raczej charyzmę tego jednego wujka na weselu gdy w końcu puścili mu „Kawiarenki” – ten typ, który myśli iż jest królem parkietu, ale na nim jest on sam jeden. Wszystkie te pozornie małe sprawy się połączyły i wyszedł… cóż, koszmarek” – uważa. Podkreśla jednak, iż rozumie iż po latach niektórzy mają nawet…sentyment do tej piosenki i zastanawia się czy to przypadkiem nie jest syndrom sztokholmski.
Czemu mieliby ocenić wyżej?
Użytkownicy Instagrama licznie odpowiedzieli na pytanie Dziennika Eurowizyjnego o to, co było powodem niskiego wyniku w głosowaniu jurorów. Dominowały odpowiedzi, iż … wszystko, ale zwróciliście też uwagę na każdy z aspektów, które w naszym cyklu już się pojawiały. Było sporo o wokalu, który oceniliście jako słaby. „Rafał nie poradził sobie z piosenką„, „wokal Rafała live i jak na końcu zamiast śpiewać, próbował jednocześnie zagrzewać publikę„, „Nie dziwią mnie niskie noty, Rafał nie jest wybitnym wokalistą. Chórek go tylko ratował„. Nie zostawiliście także suchej nitki na samej piosence „The Ride” – przytoczę tylko kilka: „Ciekawe czemu jurorzy mieliby dobrze oceniać taką piosenkę? Słaba, kiczowata, nie na czasie itp.„, „Zero artyzmu„, „wokal i linia melodyczna płaska jak autostrada o której śpiewał„, „Brzmienie niczym demo, a nie gotowa piosenka„. Oczywiście w występie również widzicie sporo wad: „Piosenka i show nie pasowały do wykonawcy„, „ogólne wrażenie kiczu i tandety„, „momentami było creepy„, „kiczowaty i chaotyczny staging„, „brak pomysłu„, „fatalny występ pod względem wizualnym„, „przesadne użycie pirotechniki„. Ogółem … faktycznie wszystko tu było źle (Waszym zdaniem) i to jedyny utwór w naszym cyklu, który oceniliście tak surowo.
Po „The Ride” mogło być już tylko lepiej
„Przede wszystkim, po latach muszę przyznać – po prostu skazany na niezakwalifikowanie się do finału. Chociaż bez niego i jego ostatecznej porażki, jestem pewny, iż inaczej potoczyłaby się historia Polski w Eurowizji. Jestem pewny, iż bynajmniej nie lepiej, a gorzej, bo z projektu „The Ride” TVP wyciągnęła odpowiednie wnioski, które pozwoliły następnie dwa razy awansować Polsce do finału” – twierdzi Piotr Dyja. Faktycznie – w 2022 roku powrócono w końcu do polskich preselekcji. Cykl „Jurorzy nas nie lubią?” powróci po przerwie i kolejne odcinki (a w tym cyklu zostały nam jeszcze cztery!) przeczytacie na Dzienniku Eurowizyjnym na przełomie września i października. Tymczasem zapraszam do głosowania w ankiecie – czy w polskim finale narodowym 2022 mieliśmy utwór, który lepiej poradziłby sobie w głosowaniu jury niż „The River”?
Fot.: M. Błażewicz 2021