Przez lata Polacy odbierali statuetki w najważniejszych oskarowych kategoriach. Nagrodę otrzymali m.in. Andrzej Wajda, Zbigniew Rybczyński, Jan A.P. Kaczmarek czy Roman Polański. Ale równie interesujące jak to, co działo się na scenie, było to, do czego dochodziło za kulisami oskarowej gali, którą ogląda cały świat.
Muzyka na miarę Oskara
Dyrygent Leopold Stokowski był pierwszym Polakiem w historii, którego wyróżnionym największą filmową nagrodą na świecie. W 1942 r. został on wyróżniony statuetką honorową za „unikalne osiągnięcia w postaci stworzenia nowej formy zwizualizowanej muzyki” w „Fantazji” Walta Disneya. Animacja przyniosła wielką sławę zarówno Stokowskiemu, jak i Disneyowi.
W 1953 roku złota statuetka powędrowała w ręce Bronisława Kapera. Nagrodę otrzymał za muzykę do musicalu „Lili”. Opowiada on o osieroconej nastolatce, znajdującej szczęście i euforia w teatrze marionetek. Urodzony w Warszawie mężczyzna był prawdziwą legendą Hollywood. Dowód temu daje choćby anegdota, którą Bronisław Kaper opowiedział w jednym z wywiadów. Na ceremonii wręczenia Oskarów Miklós Rózsa nominowany w tej samej kategorii za „Juliusza Cezara” zamienił się z Polakiem miejscami. – Podczas uroczystości rozdawania Oscarów siedzieliśmy obok siebie, przy przejściu na estradę. W pewnej chwili powiedział: „Bronek, zamieńmy się miejscami, po co masz mi stąpać po czubkach butów, kiedy będziesz szedł po Oscara”. Odpowiedziałem: „Może właśnie ty go dostaniesz”. Na to on: „Nie zawracaj głowy, każdy wie, iż ty dziś wyjdziesz z Oscarem” – opowiada w książce „Oni i Hollywood”. Bronisław Kaper przez lata bardzo przyczynił się do promowania polskie kultury w Stanach Zjednoczonych. Pomagał też wielu Polakom.
Absolutny rekordzista
Stefan Kudelski to polski wynalazca, który zrewolucjonizował świat kina, radia i telewizji dzięki opracowanemu przez siebie urządzeniu Nagra. Był to magnetofon, który pomógł w pracy realizatorom dźwięku. Dlaczego nazwał go Nagra? Wynalazca w prosty sposób wybierał nazwę dla swoich wynalazków. Co zrobi ten magnetofon? No przecież „Nagra” dźwięk.
Urządzenia Kudelskiego pomogły stworzyć takie kinowe przeboje jak: „Egzorcysta”, „Amadeusz” czy „Angielski pacjent”. Polak za swój wkład w rozwój kinematografii otrzymał nagrodę Akademii aż cztery razy: w 1965, 1977, 1978 i 1990 roku.
Z gali do aresztu
Zbigniew Rybczyński Oskara przyznanego mu w kategorii animacja krótkometrażowa odebrał w 1983 za „Tango”. Film opowiada o pokoju, przez który przewija się ok. 20 osób. Od chłopaka z piłką, psa, starszą panią, pijaka, aż po nagą dziewczynę. Każde z nich wykonuje przez cały czas tę samą czynność, nie wchodząc w interakcje z innymi osobami. Twórca filmu o nominacji dowiedział się w Australii i początkowo wcale nie chciał lecieć do USA. Organizatorzy gali kupili mu tylko bilet do Stanów, nie zapewniając mu powrotu. Finalnie jednak poleciał, bo na samolot zrzucili się jego przyjaciele. I dobrze, bo „Tango” nagrodę zdobyło. Jego mowa z podziękowaniami była dość ekscentryczna i wzbudziła konsternację dziennikarki filmowej Yoli Czaderskiej-Hayek, która wszystko tłumaczyła na angielski.
Rybczyński po wystąpieniu poszedł zapalić, ale na nieszczęście, wracając, pomylił korytarze. A iż nie znał angielskiego, nie mógł wytłumaczyć ochroniarzom, iż jest laureatem Oskara i gościem gali. Emocje były tak duże, iż Zbigniew uderzył jednego z mężczyzn w krocze, za co został aresztowany i wywieziony na komisariat. Następnego dnia wszystko się udało wyjaśnić i Rybczyński wyszedł na wolność. Jakiś czas później reżyser przeniósł się z rodziną do USA na stałe. Do Polski wrócił dopiero w 2009 roku.
Podwójny sukces Polaków
Film o przedsiębiorcy ratujących Żydów od lat chwyta za serce. „Lista Schindlera” z 1993 roku to powiada o przedsiębiorcy Oskarze Schindlerze, który podczas II wojny światowej uratował przed okrutnym losem w obozach koncentracyjnych 1100 Żydów.
Czarno-biały obraz spodobał się Akademii, która postanowiła uhonorować film aż 7 statuetkami, w tym dla Allana Starskiego i Ewy Braun, którzy byli odpowiedzialni za scenografię w filmie. Kierowca Starskiego prawie nie dowiózłby twórcy na ceremonię, bo… nie znał drogi. Ratował się tym, iż pojechał za inną limuzyną, bo sądził, iż ona także zmierza na ceremonię. I… prawie tak było. Jednak osoba, jadąca tym samochodem, zapomniała zabrać z domu zaproszenie, więc musiała wrócić. Allan się spóźnił, ale dojechał. Odebrał z Ewą Braun nagrodę za scenografię od samego Toma Hanksa.
Tego wieczoru nagrodą za zdjęcia w filmie Stevena Spielberga, który powstawał w kraju nad Wisłą, wyróżniono operatora Janusza Kamińskiego. Swój oskarowy sukces powtórzył kilka lat później, w 1998 roku. Akademię zachwyciły jego zdjęcia do „Szeregowca Ryana”. O włos od wygranej w tej samej kategorii, ale w 2001 roku, był operator Sławomir Idziak za hitowy „Helikopter w ogniu”.
Doceniony za całokształt
To był jeden z najbardziej pamiętnych i wzruszających momentów w historii polskiej kinematografii. Prośbę o uhonorowanie Oskarem polskiego reżysera Andrzeja Wajdy, do członków Akademii Filmowej napisał Steven Spielberg. Polak był do tej pory nominowany do nagrody za „Ziemię obiecaną”, „Panny z Wilka” oraz „Człowieka z żelaza”. Nigdy jednak z Oskarem ze Stanów Zjednoczonych nie wyleciał. Honorową statuetkę otrzymał od aktorki Jane Fondy. W napisaniu przemówienia na galę pomagał mu Stanisław Tym.
– Ladies and gentlemen. Będę mówił po polsku, bo chcę powiedzieć to, co myślę, a myślę zawsze po polsku. Przyjmuję tę zaszczytną nagrodę jako wyraz uznania, nie tylko dla mnie, ale dla całego polskiego kina. Tematem wielu naszych filmów były okrucieństwa nazizmu, nieszczęścia, jakie niesie komunizm. Dlatego teraz chcę podziękować amerykańskim przyjaciołom Polski i moim rodakom, którym kraj nasz zawdzięcza powrót do rodziny demokratycznych narodów, do zachodniej cywilizacji i instytucji, i struktur bezpieczeństwa. Gorąco pragnę, aby jedynym ogniem, którego doświadcza człowiek, był ogień wielkich uczuć: miłości, wdzięczności i solidarności – powiedział. Widownia zareagowała owacją dla zasłużonego w Polsce i na świecie reżysera.
Niektórzy twierdzą, iż w podobny sposób wyróżniona może w przyszłości zostać także reżyserka Agnieszka Holland. Ma na koncie trzy nominacje do Oscara: w kategorii filmu nieanglojęzycznego za „Gorzkie żniwa” i głośnego filmu „W ciemności”, a także za scenariusz adaptowany do „Europy, Europy”.
Oskar poleciał do Europy
Polacy zdobywali Oskary, ale nie w głównych kategoriach. Aż w końcu udało się to Romanowi Polańskiemu w 2003 roku. Złotą statuetkę zdobył za „Pianistę”. Film opowiada historię Władysława Szpilmana, skupiając się na jego życiu w okupowanej przez hitlerowców Warszawie. Wyróżniono wtedy także wcielającego się w główną rolę Adriena Brody.
Polański pokonał m.in. nominowanego w tej samej kategorii Martina Scorsese. Sukcesu świętować jednak nie mógł. Wszystko z powodu ciążących na nim zarzutów w związku ze sprawą Samanthy Gailei. Do Europy Polańskiemu Oskara przywiózł Harrison Ford. Sam reżyser był już wcześniej nominowany do Oskara za najlepszy scenariusz do „Dziecka Rosemary”. Wtedy obszedł się smakiem, choć statuetkę zgarnęła Ruth Gordon za rolę drugoplanową w tym filmie. Za reżyserię Polak był również „tylko” nominowany za filmy „Chinatown” i „Tess”.
Kolejne sukcesy
Złotego rycerza w 2005 roku otrzymał Jan A.P. Kaczmarek. Członków Akademii Filmowej oczarowała jego muzyka do filmu „Marzyciel”. Idealnie wpasowała się w opowieść o losach Jamesa Barriego i przyjaźni, dzięki której powstał kultowy „Piotruś Pan”. W filmie zagrali Johnny Depp i Kate Winslet.
W 2008 r., podczas 80. ceremonii Oscarów, statuetkę za najlepszy animowany film krótkometrażowy otrzymała polsko-brytyjska produkcja lalkowa „Piotruś i wilk” („Peter and the Wolf”), zrealizowana w łódzkim studiu Se-Ma-For we współpracy z angielskim BreakThru Films. To także w tym polskim studiu powstawało słynne „Tango” Rybczyńskiego.
Kontrowersyjna „Ida”
Amerykanie go docenili, w Polsce byli tacy, co mówili, iż to film „antypolski”. „Ida” Pawła Pawlikowskiego w 2015 roku zdobyła Oskara dla najlepszej produkcji nieanglojęzycznej. To opowieść o młodej kobiecie, przygotowującej się do roli zakonnicy. Zanim złoży śluby, razem z ciotką wyrusza w podróż po Polsce, aby odpowiedzieć sobie na pytanie, kim naprawdę jest. Sam Pawlikowski to bardzo skromny człowiek. Odbierając nagrodę od Nicole Kidman mówił: „Jak się tu znalazłem? Nakręciłem czarno-biały film o potrzebie ciszy, wycofania się ze świata i kontemplacji, a teraz jestem tu – w epicentrum hałasu i uwagi świata”. – Życie jest pełne niespodzianek – podsumował filozoficznie.
Kiedy Pawlikowski odbierał nagrodę, kamera szukała odtwórczyń głównych ról. Ale ich krzesła były puste. Agata Kulesza Agata Trzebuchowska wyszły z sali. Trzebuchowska w wywiadzie dla TVN24 przyznała, iż gdy polski reżyser odbierał Oscara, ona wraz z Agatą Kuleszą w kuluarach „raczyła się winem”. Kulesza odniosła się do sprawy w programie Kuby Wojewódzkiego po latach.
– Była duża przerwa reklamowa. Tak jest, iż jak chcesz wyjść z sali, to musisz to zrobić w trakcie tej przerwy i wrócić też podczas przerwy. Wyszłam i widzę na ekranie, iż wychodzi Nicole Kidman. Miała być kategoria „Film animowany”, a wyświetla się, nominacja dla filmu „Timbuktu”. Ja mówię: „Timbuktu? Animowany?”. Odwracam się po chwili i na telebimie widzę, jak Pawlikowski wstaje – relacjonowała Agata Kulesza. Aktorki natychmiast chciały wrócić na salę, ale nie było to możliwe. – Chłopak z ochrony powiedział: „Nie, niestety, nie mogę was wpuścić, przykro mi. Wiem, iż ten film wasz dostał Oscara, ale nie mogę was wpuścić” – wspominała w talk-show Agata Kulesza.
O włos od nagrody
Nikogo nie trzeba przekonywać, jak wybitnym reżyserem był Krzysztof Kieślowski. Choć film „Trzy Kolory: Czerwony”, to koprodukcja szwajcarsko-francusko-polska, nikomu nie przyszło do głowy, aby zgłosić go do nagrody w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Dopiero Harvey Weinstein, amerykański producent filmowy, dziś wyklęty przez Hollywood, przekonał kilkudziesięciu filmowców, aby podpisali się pod listem protestacyjnym w tej sprawie. Kampania się na rzecz Kieślowskiego się udała, a „Trzy Kolory: Czerwony” został nominowany za scenariusz, reżyserię i zdjęcia. Niestety, żadnej w tych kategorii nagrody nie zdobył.
Polacy zdobywali nagrody w najważniejszych oskarowych kategoriach, ale przez cały czas nie uhonorowano żadnego aktora ani aktorki. Co prawda w 1967 roku nominowano Idę Kamińską za rolę pierwszoplanową w produkcji „Sklep przy ulicy głównej”. Przegrała z nie byle kim, bo z Elizabeth Taylor. I to na razie jedyna polska aktorka nominowana do Oskara.
Za kulisami
Ale Polacy na Oskarach błyszczą nie tylko na oficjalnej gali. W 2020 roku „sławę” zyskało zdjęcie zrobione przez prezenterkę telewizyjną i dziennikarkę Kingę Rusin. Polka trafiła na ekskluzywną imprezę po oskarową z najpopularniejszymi gwiazdami Hollywood. – Na (…) prywatnej imprezie Beyoncé i Jaya Z rozmawiałam z Adele o… butach. Jay Z uczył mnie imprezowego układu tanecznego – relacjonowała Kinga Rusin na Instagramie pod fotografią zrobioną wspólnie z Adele. Zdjęcie wywołało burzę w mediach, ponieważ to był moment, kiedy Brytyjka mocno schudła i swój nowy wygląd utrzymywała w tajemnicy. Co więcej, impreza była prywatna i jej uczestnicy umówili się, iż nie będą publikować zdjęć, zrobionych podczas zabawy. Po aferze dziennikarka usunęła zdjęcie z sieci.
Chociaż „Zimna wojna” nie powtórzyła sukcesu „Idy”, wykreowała Joannę Kulig na nową gwiazdę w Los Angeles. Polska aktorka została członkinią Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. W 2024 roku wzięła udział w wyborze tegorocznych nominowanych do najważniejszych nagród w świecie filmu – Oscarów. Pojawiła się też w dużej roli w filmie „Miłość bez ostrzeżenia” z Anne Hathaway.
Oskary 2025
Ścisła lista nominacji do Oscarów 2025 zostanie ogłoszona 17 stycznia. To wydarzenie poprzedzi głosowanie na nominacje. Gala rozdania Oscarów odbędzie się 2 marca w Dolby Theatre w Los Angeles. Czy nie zabraknie podczas niej polskich akcentów i czy świat polskiej kinematografii powiększy swój oskarowy dorobek? Przekonamy się już wkrótce.
Kinga Dereniowska