Małpa – zabawna masakra małpą mechaniczną [recenzja filmu]

panodkultury.com.pl 9 godzin temu
Read Time:2 Minute, 32 Second

Wszyscy umierają. Takie jest życie – z tą mądrością Stephena Kinga na ustach, bohaterowie filmu „Małpa” próbują przetrwać krwawą łaźnię. Gdy rezolutna masakra trwa w najlepsze, nie wiadomo gdzie ręka, a gdzie noga, widz może dowiedzieć się o sobie czegoś nowego.

Wszyscy mają przerąbane. Nakręcana małpa uderzająca w bębenek to nie zwykła zabawka. Jest złem wcielonym. Klątwą rodziny Shelburnów. Gdy ktoś przekręca kluczyk, a małpka zaczyna grać, ktoś ginie. I to ginie w sposób wyjątkowo makabryczny aż popcorn staje w gardle. Przerąbane mają Shelburnowie i ich bliscy. Przerąbane mają z „Małpą” widzowie. Wielu nagła krew zaleje.

Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i

Film Małpa, recenzja – straszny horror?

Fabuła „Małpy”, jak to u Stephena Kinga, zaczyna się motywem dzieciństwa i dorastania, by przejść w dorosłość i świerzbiące traumy. Kingowszczyzna aż miło. W ekranizacji opowiadania „Małpa” nie ma jednak czasu w refleksję. gwałtownie rusza domino zgonów i o fabule możemy zapomnieć. Jest tylko dodatkiem do bezrefleksyjnego chlastania, dźgania i przebijania. Od sceny do sceny, od trupa do trupa. Bez zbędnego suspensu. Bez pozorowania, iż mamy do czynienia z czymś choć trochę ambitnym. W zasadzie choćby ten interesujący motyw dzieciństwa wydaje się wciśnięty na siłę. Czekamy aż przestaną gadać i rozkminiać swoje życiowe rozterki, niech małpa znowu zacznie walić w bębenek. Niech zabrzmi charakterystyczna melodia i ktoś straci głowę.

Głowy i kończyny fruwają, krew bryzga. Jest nadziewanie, faszerowanie, przebijanie, patroszenie, dekapitacje, miażdżenie. Dowiemy się również jak długie jest ludzkie jelito oraz jak długo można biegać z płonącą głową. Menu zgonów jest bogate jak karta dań w chińskim barze. W pewnym momencie śmierci na ekranie jest tak dużo, iż się na nią znieczulamy. Jak reżyser rozwiązuje ten problem? Podkręca krwistość. Zamiast eliminowania pojedynczych nieszczęśników, sieje śmierć hurtowo.

Film Małpa – recenzja

To nie jest dobry film… i bardzo dobrze! Takie filmy mierzy się w skali „im gorszy tym lepszy”. Trzeba przyznać, na szitometrze tym razem pokazało mocny wynik. Kicz, komedia, horror, gore, cringe, groteska – to doprawdy zabójcza mieszanka, którą nie każdy strawi. jeżeli jednak ktoś chce popatrzeć na chłopa nafaszerowanego szerszeniami albo na kogoś rozdeptanego przez jelenie na „ciasto wiśniowe”, będzie zachwycony.

Może i Shelburnowie nie mogą pozbyć się przeklętego małpiszona, ale ty filmu „Małpa” pozbędziesz się z głowy błyskawicznie. Imiona bohaterów wylecą z głowy jeszcze zanim skończy się seans. Tytułowa maskotka z filmu Osgooda Perkinsa zapisze się na dobre w annałach popkultury. W tych plastikowych oczach czai się prawdziwe zło. Ten małpi uśmiech mrozi krew w żyłach.

Film Małpa, recenzja

Czy „Małpa” to straszny horror? Gra aktorska jest straszna (drewno aż na deski można rżnąć!), fabuła jest strasznie pretensjonalna. Niektóre sceny strasznie się dłużą. Ale gdy małpiszon zaczyna grać na bębenku i krew chluszcze, budzi się perwersyjne poczucie satysfakcji z obserwowania makabry. Ten film jest pop***y i objawił mi pewną życiową prawdę. Poszedłem na „Małpę”, bawiłem się dobrze na tym okropieństwie. Okazuje się, iż ja również chyba jestem pop**y.

Więcej kultury? Pan Od Kultury zaprasza na Facebooka i

Idź do oryginalnego materiału