Jeden z nowych szefów DC Studios, postanowił "zresetować" uniwersum DC i jeszcze raz opowiedzieć historię superbohatera pochodzącego z planety Krypton, ale tym razem pokazać widzom jego młodość.
Nowy "Superman" wzbudził kontrowersje. Fani narzekają na jedno
Gunn stanął za kamerą "Supermana" i napisał też scenariusz. Przypomnijmy, iż to on wcześniej wyreżyserował wszystkie trzy części uwielbianych przez widzów "Strażników Galaktyki" w MCU, a także "Legion samobójców: The Suicide Squad" i serial "Peacemaker".
Nowym Supermanem został David Corenswet. 31-letni Amerykanin, który z wyglądu mocno przypomina Henry'ego Cavilla, pokonał w castingach m.in. Nicholasa Houlta ("Skins") i Toma Brittneya ("Grantchester"). Ukochaną protagonisty, czyli dziennikarkę gazety "Daily Planet", Lois Lane, zagrała Rachel Brosnahan, którą w 2018 roku nagrodzono statuetką Emmy za serial "Wspaniała pani Maisel".
W przeciwnika superbohatera z planety Krypton, Lexa Luthora, wcieli się Nicholas Hoult, który wystąpił w dramacie sądowym "Przysięgły nr 2" w reżyserii Clinta Eastwooda.
Choć fani mieli już okazję zobaczyć kilka wersji zwiastunów, to wytwórnia przy okazji startu sprzedaży biletów na nowego "Supermana", którego premiera już 11 lipca, pokazała też nowy klip. Pod publikacją pojawiło się sporo komentarzy. Ludzie zaczęli narzekać na efekty specjalne.
"Każdy zwiastun coraz więcej słabych efektów i akcji a coraz mniej klimatu"; "Szczerze to te efekty, jak z jakiegoś kina B"; "Jestem trochę zawiedzona"; "A jak dla mnie super. Efekty dość sztuczne, ale to nic. Wizyta w kinie obowiązkowa"; "Jest spora szansa, iż przez ten zwiastun mnóstwo ludzi, która chciała się sie na ten film wybrać właśnie zmieniła zdanie" – pisali internauci pod najnowszym zwiastunem "Spidermana".
