Pogrzeb Stanisława Tyma. „Swoją twórczością pomógł nam zrozumieć świat”

rdc.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: Pogrzeb Stanisława Tyma (autor: PAP/Albert Zawada)


We wtorek na cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach realizowane są uroczystości pogrzebowe aktora, satyryka, scenarzysty i reżysera Stanisława Tyma. Wybitny aktor, satyryk, reżyser, scenarzysta, dramatopisarz i felietonista zmarł 6 grudnia w wieku 87 lat.

Na uroczystości pogrzebowe artysty przybyła nie tylko rodzina, ale i wielu przyjaciół czy choćby sąsiedzi.

Był ciepły, dobry i szczery - powiedzieli naszemu reporterowi.

„Jego obecność odmieniła polską kulturę”

Podczas ceremonii odczytano list ministry kultury i dziedzictwa narodowego. "Stanisław Tym był jedną z tych postaci, której obecność odmieniła polską kulturę, czyniąc ją bardziej ludzką, prawdziwą. Był człowiekiem wielu talentów. Jego twórczość - rozpięta między filmem, teatrem, kabaretem i literaturą - pozostawiła po sobie ślad, który trudno przecenić. Każda jego kreacja - czy to scenariusz, występ sceniczny, czy satyryczny tekst - niosła w sobie prawdę o świecie i o nas samych" - napisała.

Wróblewska zwróciła uwagę, iż artysta był "człowiekiem o wyjątkowej moralnej sile". "Miał odwagę mówić prawdę w czasach, gdy milczenie wydawało się bezpieczniejsze. Jego satyra była aktem odwagi. Jego twórczość – aktem niezależności. Nigdy nie bał się być sobą, stanąć w obronie tego, w co wierzył. Zapamiętamy go także jako człowieka serdecznego, obdarzonego niezwykłą skromnością" - stwierdziła.

Dodała, iż Stanisław Tym "był przykładem, iż prawdziwy artysta to ten, który nie tylko tworzy, ale i inspiruje". "Dziś, żegnając Stanisława Tyma, pragniemy podziękować mu za wszystko, co zostawił. Za śmiech i refleksję, za odwagę i prawdę, za to, iż swoją twórczością pomógł nam zrozumieć świat i odnaleźć w nich nas samych" - podsumowała szefowa MKiDN.

„To koniec pewnej epoki”

Nikt tak jak on nie podnosił nas na duchu w szarym i przygnębiającym PRL-u - podkreślił w liście, skierowanym do uczestników uroczystości pogrzebowych Stanisława Tyma prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Odejście artysty - ocenił - "to koniec pewnej epoki".

"Odejście Stanisława Tyma to koniec pewnej epoki. Przez dekady kształtował poczucie humoru Polek i Polaków. Nikt tak jak on nie podnosił nas na duchu w szarym i przygnębiającym PRL-u. choćby wtedy, gdy nie było wesoło, dawał wiele powodów do uśmiechu. Filmy Chęcińskiego, Piwowskiego, Barei bez Stanisława Tyma nie stałyby się filmami kultowymi. Do dziś oglądamy je z uśmiechem, ale i rozczuleniem, wyłapując podteksty, doceniając puenty. To także jego wielka zasługa" - napisał prezydent m. st. Warszawy Rafał Trzaskowski w liście, skierowanym do uczestników uroczystości pogrzebowych Stanisława Tyma, odbywających się we wtorek w Warszawie, na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Przypomniał także o felietonach, jakie artysta publikował "przez blisko dwie dekady na łamach tygodnika +Polityka+, a wcześniej także +Rzeczpospolitej+, +Wprost+ czy +Tygodniku Kulturalnym+ i +Literaturze+, gdzie debiutował jako felietonista w 1972 r.". "Polskę opisywał z wrażliwością i humorem, nie stroniąc od uszczypliwości i wytykania codziennych absurdów. Uzupełnieniem felietonów były jego rysunki, karykatury naszej rzeczywistości, boleśnie obnażające to, co koślawe i wybrakowane. Upominał się w swoich tekstach o zdrowy rozsądek i fundamentalną uczciwość, angażował się w sprawy publiczne i nigdy się nie bał" - zaznaczył Trzaskowski.

"Śmiech, który nam fundował w sposób niepowtarzalny, pozwalał przywrócić pojęciom i działaniom adekwatny wymiar. Był symbolem prawdziwej empatii i bezinteresowności" - podkreślił prezydent m. st. Warszawy.

Wspomnienia Wiktora Zborowskiego

Dzień dobry, dobry wieczór, dobranoc. Tą formułką Stasio zawsze mnie witał, gdy dzwoniliśmy do siebie. A ostatnimi laty dzwoniliśmy bardzo często - powiedział podczas uroczystości pogrzebowych Stanisława Tyma w Warszawie jego przyjaciel, aktor Wiktor Zborowski.

"W czasie takiej jednej z rozmów telefonicznych uprzytomniłem sobie, iż o mały figiel a bylibyśmy ze Staśkiem absolwentami tej samej uczelni, czyli Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie" - powiedział aktor. "Niestety, ta zacna wytwórnia +kochanków Melpomeny+ nie doceniła talentów Stasia" - ocenił Wiktor Zborowski.

Przyjaciel zmarłego przypomniał, iż Stanisław Tym "ukończył dwa uniwersytety". "Pierwszy to był STS. Drugi uniwersytet to był Jerzy Dobrowolski" - wyjaśnił.

"Pisał książki, scenariusze, felietony, fenomenalne skecze, piosenki, żarty, sztuki teatralne. Reżyserował filmy i przedstawienia teatralne, a także estradowe. Grał w tym wszystkim" - mówił. "I oprócz tego zostawił nam swoją bibliotekę, która składa się z prawie czterech tysięcy książek. Każda inna, każda inna - jak lubił podkreślać" - powiedział aktor.

Wiktor Zborowski zwrócił uwagę, iż "uczył nas Stasio przez dziesięciolecia: z czego się śmiać, z czego się nie śmiać, a co należy wyśmiać". "Był nauczycielem fenomenalnie atrakcyjnym. I dlatego zawsze jego sale wykładowe pękały w szwach" - ocenił przyjaciel zmarłego.

"Miał też jeszcze jedną fenomenalną umiejętność - jak to mówił major Kucejko - do perfidii doprowadził grę na harmonijce doustnej" - podkreślił. "Wiele razy dzwonił do mnie i grał mi na harmonijce doustnej stosowne do okoliczności utwory. A to kolędy, a to +Niech mu gwiazda pomyślności+, a to +Przybyli ułani pod okienko+" - wspominał aktor.

Wiktor Zborowski przyznał, iż "nigdy Stasiowi nic takiego nie zagrał". Wyjaśnił, iż w związku z tym sklepie muzycznym w Piasecznie kupił drewnianą harmonijkę. Po czym aktor zagrał Stanisławowi Tymowi na tej harmonijce kolędę "Wśród nocnej ciszy".

"Na koniec trzeba powiedzieć, iż strasznie Ci jestem wdzięczny Stasiu (...) za twoją taką mądrą obecność w moim życiu i iż dane mi Cię było poznać" - mówił. "A na koniec powiem Ci Stasieńku, iż o ile tam coś jest, a nie mogę tego wykluczyć, to chciałbym, żeby pierwsze, co usłyszysz, zbliżając się do bram raju, to było radosne i powitalne szczekanie Twoich piesków" - powiedział. "Kocham Cię Stasiu i będę o Tobie pamiętał" - zakończył swoje wspomnienie Wiktor Zborowski.

Idź do oryginalnego materiału