„Podziemny Muranów”

magazynszum.pl 2 tygodni temu

Gruzy

W styczniu 1945 roku Warszawę, według szacunkowych obliczeń ekspertów z Biura Odbudowy Stolicy, zalegało około dwudziestu pięciu milionów metrów sześciennych gruzu. Aby oczyścić całe miasto, w ciągu pięciu lat należałoby zaangażować dwadzieścia pięć tysięcy jednokonnych furmanek lub siedem tysięcy samochodów o nośności trzech ton, nie mówiąc o wielkiej ilości ciężkiego sprzętu. jeżeli gruz miałaby wywozić kolej wąskotorowa, to aż trzydzieści niezależnych linii kolejki odgruzowywałoby miasto przez pięć lat, paraliżując przy tym całkowicie ruch uliczny. Jeżdżące na przemian dwa składy wagonów towarowych pociągu normalnotorowego mogłyby wywieźć w ciągu dnia do 1200 metrów sześciennych. Jak łatwo obliczyć, trwałoby to dziesiątki lat. Uruchomienie większej liczby pociągów zamieniłoby Warszawę w gigantyczną bocznicę kolejową[ref]Zob. W. Sterner, Co zrobić z gruzem?, „Stolica”, 18.07.1948 (nr 29), s. 4. [/ref]. Gruz zalęgający na terenie przyszłej dzielnicy Muranów wystarczyłby do wypełnienia sześćdziesięciu wieżowców o kubaturze szesnastopiętrowego Prudentialu przy placu Wareckim (powojenny Hotel Warszawa). To obrazowe porównanie pojawia się w monumentalnej księdze będącej biblią odbudowy Warszawy, a zawierającej tekst referatu Bolesława Bieruta na konferencji warszawskiego komitetu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej oraz bogaty materiał zdjęciowy, plany, rysunki, szkice architektoniczne[ref]B. Bierut, Sześcioletni plan odbudowy Warszawy, Warszawa 1951, s. 205.[/ref].

Całkowita wywózka gruzu poza obszar miasta jest nierealna. Większość masy gruzowej musi więc pozostać na miejscu. Ale co z nią począć?

Usuwanie gruzu z ulic i uruchomienie podstawowych szlaków komunikacyjnych było jedną z najpilniejszych czynności, umożliwiających elementarne funkcjonowanie miasta. Na samym początku robiono to doraźnie i żywiołowo, bez odpowiedniego sprzętu (wystarczyć musiały ludzkie ręce), transportu (przeważały furmanki konne) oraz generalnego planu tras wywozowych i miejsc składowania (niejednokrotnie gruzem zasypywano przypadkowe nierówności terenu, okoliczne wolne przestrzenie czy podwórka pobliskich kamienic). Bardzo gwałtownie jednak przystąpiono do prób systematycznego rozwiązania tego problemu. W maju 1945 roku w Biurze Odbudowy Stolicy powstała specjalna Komisja Gruzowa i na jej forum debatowano zarówno nad taktyką, jak i nad strategią podejmowanych działań. Dyskusje na ten temat publikowała także prasa popularna i fachowa. Tytułem przykładu wspomnijmy tu tylko dwa artykuły: przywoływany już tekst inżyniera Wacława Sternera Co zrobić z gruzem?, drukowany na łamach „Stolicy” z 18 lipca 1948 roku, oraz Zagadnienie wykorzystania gruzu na terenie Muranowa w Warszawie pióra J. Zawiszy i W. Drzewińskiego, opublikowany w organie Polskiego Związku Inżynierów Budowlanych „Inżynieria i Budownictwo” numer 5 z 1948 roku.

Artur Żmijewski, „Gęsia 79″, fotografia z książki „Podziemny Muranów” Jacka Leociaka, wyd. Czarne, Wołowiec 2024

Konkluzja tych debat była jednoznaczna. Całkowita wywózka gruzu poza obszar miasta jest nierealna ze względów technicznych i finansowych. Większość masy gruzowej musi więc pozostać na miejscu. Ale co z nią począć? Wyznaczono kilka punktów planowej zwałki w obrębie Warszawy: zasypywanie glinianek na Woli, regulowanie lewego i prawego brzegu Wisły, uzupełnianie skarpy wiślanej w okolicach ulic Okolskiej, Bartoszewicza, Dworkowej i Krasińskiego. Rozważano też możliwości sprzedaży gruzu do regulacji Wisły, na potrzeby budowy dróg i trakcji kolejowych, do robót wodociągowo- kanalizacyjnych. Nie rozwiązywało to jednak dylematu owych milionów metrów sześciennych. Konieczne było zatem wypracowanie zagospodarowania gruzu, jego przeróbki i utylizacji w granicach ówczesnych możliwości technologicznych. Szczęśliwie zrezygnowano z usypania kopca, mającego nawiązywać do idei narodowego pomnika w rodzaju krakowskiego kopca Kościuszki. Pomijając już kontrowersyjność samego pomysłu, rozstrzygający okazał się prosty rachunek ekonomiczny. Budowa takiego kopca nie byłaby ani prostsza technicznie, ani tańsza od wywózki. Wykonalna natomiast, a ponadto stwarzająca nowe możliwości urbanistyczne, była koncepcja „ograniczonego podwyższenia terenu”, czyli tworzenia w określonych miejscach nasypów i skarp gruzowych do wysokości maksimum czterech metrów pod parki i skwery. Inżynierowie Zawisza i Drzewiński szacowali, iż na zbudowanie przyszłego osiedla będzie potrzeba łącznie siedemdziesięciu dwóch milionów cegieł. Twierdzili, iż aż 40 procent całego zapotrzebowania można pozyskać ze zniszczonego terenu Muranowa: oczyszczone cegły zdatne do ponownego wykorzystania oraz wytworzone na miejscu pustaki i płyty gruzobetonowe. Pozostały gruz należy wywieźć. Autorzy opracowania prezentują dokładny plan dwóch linii kolejowych normalnotorowych na Muranowie, przeznaczonych do wywózki gruzu i dowożenia materiałów budowlanych. Linie biegną z północy na południe śladem przyszłej Trasy N‑S (Marchlewskiego, Jana Pawła II) i rozgałęziają się na wschód i zachód, biegnąc ulicą Stawki i przecinając Bonifraterską, zmierzają ostatecznie ku Kępie Potockiej [ref]J. Zawisza, W. Drzewiński, Zagadnienie wykorzystania gruzu na terenie Muranowa w Warszawie, „Inżynieria i Budownictwo. Organ Polskiego Związku Inżynierów Budowlanych” 1948, nr 5, s. 210–212.[/ref].

1
Eseje 28.04.2023

Zgruzowstanie warszawy. Historia przemiany gruzów w architekturę powojennej stolicy

Adam Przywara

Kości w gruzobetonie

O zastosowaniu elementów prefabrykowanych w odbudowie Warszawy zdecydowały: presja czasu, względy ekonomiczne i nadmiar materiału gruzowego zalegającego na miejscu.

Z gruzu wyrabiano też płyty chodnikowe, belki nadokienne, cegłę licową.

Przy ulicy Świętokrzyskiej mieściła się Państwowa Betoniarnia Mechaniczna, gdzie w specjalnym pomieszczeniu zainstalowano maszynę o nazwie Yova do rozdrabniania i sortowania gruzu. Przenoszony na taśmie transportera, wpada do czeluści maszyny, „która potężnymi szczękami kruszy go na drobne kruszywo. Kubełki na pasie zsypują pokruszony gruz na sita, które sortują go na odpowiednie frakcje. Przeważnie wyrabia się trzy rodzaje frakcji: I – miałka, do wyrabiania produktów wymagających większej wytrzymałości, II – średni orzech do wyrobów betonowych («cieplejsze» cegły, boki, pustaki), i III – gruz do wysypywania dróg i jako podkład pod nawierzchnię jezdni” – czytamy w tygodniku „Stolica”[ref]Budujemy z gruzu, „Stolica”, 30.01.1949 (nr 5), s. 2.[/ref]. Z uzyskanej w ten sposób masy gruzowej produkowało się pustaki, które „dojrzewały” w formach przez dwadzieścia cztery godziny, a potem były transportowane na budowy, gotowe do użycia. Dziennie można było uzyskać około tysiąca pustaków gruzobetonowych. W artykule możemy zobaczyć zdjęcia różnych ich rodzajów: cegła (pustak) szwedzka, pustaki szwajcarskie, pustaki Akermana. Z gruzu wyrabiano też płyty chodnikowe, belki nadokienne, cegłę licową. Podkreśla się ekonomiczny aspekt tej technologii. Po pierwsze, gruz leży na miejscu budowy, wydatnie zmniejszają się więc koszty transportu, po drugie, produkcja pustaków gruzobetonowych przynosi 45 procent oszczędności na węglu[ref]Z. Siedlecki, Z gruzu powstaną nowe miasta, „Stolica”, 28.11.1948 (nr 48), s. 5.[/ref]. Przerobienie gruzu na pełnowartościowy materiał budowlany daje „30 proc. oszczędności zużycia wapna świeżego do nowej zaprawy oraz 20 proc. oszczędności cennego spoiwa cementu potrzebnego do piasku naturalnego, lub kruszywo gruzowe, lepsze i tańsze niż żwir” – podaje w styczniu 1949 roku „Stolica”, informując jednocześnie, iż „obecnie pracuje w Warszawie 11 kruszarek mechanicznych, przeważnie szwajcarskich, amerykańskich o wydajności 30–35 m sześc. na 8 godz. pracy”[ref]Budujemy szybciej dzięki prefabrykacji, „Stolica”, 9.01.1949 (nr 2), s. 3.[/ref].

1
Krytyka 14.07.2023

Zobaczyć gruz. „Zgruzowstanie” w Muzeum Warszawy

Agata Pietrasik

Prace na Muranowie ruszyły w maju 1949 roku, ale Muranów nie był pierwszą budową, gdzie wykorzystywano gruzobeton. Na miejscu zniszczonego gmachu Towarzystwa Ubezpieczeń „Rossjia” przy Marszałkowskiej wzniesiono w latach 1948–1950 dom według projektu Bohdana Lacherta. Mury ocalałego parteru i dwóch pięter budynku pozostawiono, a nad nimi dobudowano nowe piętra. Lachert użył tutaj materiałów wykonanych z gruzobetonu.

To była jedna z pierwszych powojennych inwestycji w Warszawie. Maszyny do mielenia gruzu stały wtedy na zapleczu. Mieszano w nich resztki cegieł z cementem i tworzono prefabrykaty. Powstała z nich ażurowa konstrukcja z otworami, która osłoniła ocalałe, niższe piętra budynku. Sprawdzoną w ten sposób technikę zastosuje później na Muranowie[ref]Cyt. za B. Chomątowska, Stacja Muranów, Wołowiec 2012, s. 171.[/ref]

– mówi Waldemar Baraniewski, historyk sztuki i badacz architektury okresu realizmu socjalistycznego. Ze względu na charakterystyczny kształt otworów tej konstrukcji warszawiacy ochrzcili budowlę mianem „domu pod sedesami”.

Nowy Świat to pierwsza po wojnie w całości odbudowana ulica Warszawy.

Gruzobetonu użyto do budowy gmachu Ministerstwa Przemysłu i Handlu przy placu Trzech Krzyży. Główna część powstała w rekordowym tempie czternastu miesięcy, ponieważ budowniczowie chcieli zdążyć na rozpoczynający się 15 grudnia 1948 roku kongres zjednoczeniowy PPR i PPS. Prefabrykaty z gruzobetonu zastosowano też przy budowie Domu Słowa Polskiego na miejscu dawnego placu Kazimierza Wielkiego na Woli. Inwestycję rozpoczęto w czerwcu 1948 roku, a zakład został uruchomiony w najważniejsze święto Polski Ludowej – 22 lipca 1950 roku. Również w czerwcu 1948 roku rozpoczęła się budowa Mariensztatu, oddanego do użytku wraz z Trasą W‑Z 22 lipca 1949 roku. „Powszechnie wiadomo, iż do wykonania w rekordowym tempie domów na osiedlu Mariensztackim przyczyniło się, oprócz współzawodnictwa pracy, zastosowanie gotowych elementów stropowych prefabrykowanych z gruzu, których powierzchnia równała się rozmiarom 12 cegieł”[ref]Budujemy szybciej dzięki prefabrykacji, dz. cyt., s. 3.[/ref]. Gruzobeton jest w ścianach domów powstającego w latach 1947–1956 osiedla Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej na Mokotowie. Nowy Świat to pierwsza po wojnie w całości odbudowana ulica Warszawy, oddana do użytku w 1949 roku. Narożna kamienica przy ulicy Ordynackiej 14 / Nowy Świat 60 i kamienica Ordynacka 12 „są przykładem szczęśliwego rozwiązania wykończenia elewacji wyłącznie w elementach gruzobetonowych (okładzinowe płyty) i w tynku szlachetnym z domieszką piasku gruzowego” [ref]Elewacje z elementów gruzo-betonowych, „Stolica”, 4.12.1949 (nr 49), s. 4.[/ref].

Artur Żmijewski, „Nalewki 14″, fotografia z książki „Podziemny Muranów” Jacka Leociaka, wyd. Czarne, Wołowiec 2024
Praca nad punktowcem na Muranowie C odbywała się na dwie zmiany, a cała robota zamieniła się w spektakl – zezwolono na zwiedzanie terenu budowy wszystkim zainteresowanym.

Nigdzie jednak ani tempo prac, ani gruzobeton nie nabrały tak wymownego symbolicznego znaczenia jak na Muranowie. W propagandowej narracji czas odgrywał kluczową rolę. Gazety wielokrotnie pisały o słynnym „muranowskim tempie” i „muranowskich szybkościowcach”. Feliks Weber w „Stolicy”:

Ogromne tablice umieszczone na budowie obrazują ową muranowską „gorączkę pracy”, „gorączkę” współzawodnictwa i wydajności […]. Wyrazem tego „muranowskiego tempa” jest ukończony niedawno szybkościowiec, tzn. 4-ro piętrowy gmach mieszkalny wybudowany w ciągu 28-miu, a adekwatnie 23-ch dni (po odliczeniu 5-ci dni niepogód i świąt) przez 65-ciu ludzi załogi [ref]F. Weber, Słowo o Muranowie, dz. cyt.[/ref].

Henryk Gaworski zachwycał się błyskawicznym tempem budowy dwupiętrowego punktowca na Muranowie C. Pierwszą cegłę położono 20 września, a 26 września dom stał już „pod gzymsem”. Praca odbywała się na dwie zmiany, w wyścigu wzięły udział brygady murarskie Olesińskiego i Bożyka, a cała robota zamieniła się w spektakl – zezwolono na zwiedzanie terenu budowy wszystkim zainteresowanym. „Głosy tysięcy mieszkańców Warszawy, którzy odwiedzili szybkościowce muranowskie w czasie ich budowy, wyrażały uznanie i podziw dla tego rodzaju metod pracy”[ref]H. Gaworski, Szybkościowce muranowskie symbolem nowego stylu pracy, „Stolica”, 23.10.1949 (nr 43), s. 4.[/ref].

Utarło się przeświadczenie, iż w muranowskim gruzobetonie są rozproszkowane kości zamordowanych Żydów, ich szczątki zmieszane z betonem i kruszywem z gruzu.

Jednakże najbardziej nasycony symbolicznymi znaczeniami był muranowski gruzobeton. Do jego wyrobu wykorzystywano przecież gruzy zgładzonego getta. Domy miały być pierwotnie nieotynkowane, a gruzobetonowe cegły miały szarordzawą barwę i były poprzetykane jaśniejszymi nitkami zmielonych cegieł, przypominających strużki krwi. Utarło się też przeświadczenie, iż w muranowskim gruzobetonie są rozproszkowane kości zamordowanych Żydów, ich szczątki zmieszane z betonem i kruszywem z gruzu. Andrzej Szczypiorski w powieści Początek, wydanej po raz pierwszy w 1986 roku, wpisuje los jednego z bohaterów w ten metaforyczny (czy także faktograficzny?) porządek.

Dlaczego mam umierać, pomyślał nagle, skoro nie mam jeszcze dziewiętnastu lat? […] Później, gdy kości Henryczka [Fichtelbauma] zbielały w ogniu płonącego getta, gdy następnie sczerniały na deszczu pośród warszawskich popiołów, gdy wreszcie znalazły się w fundamentach nowych domów, wzniesionych na wojennych zgliszczach, otóż później różni ludzie także zadawali sobie pytanie – jak to adekwatnie jest na świecie, iż oto dzieje ludzkości powołały do życia ten naród wybrany[ref]A. Szczypiorski, Początek, Poznań 1989, s. 34[/ref].

Beata Chomątowska przytacza wypowiedzi związanych z Muranowem ludzi, którzy twierdzą, iż „w tych gruzach, z których zbudowano Muranów, były ciała i kości, absolutnie – były częścią gruzów”. Jeden z bohaterów jej książki dodaje: „To była powszechna wiedza. Słyszałem o tym wielokrotnie, ale nie potrafię podać żadnych odnośników”[ref]B. Chomątowska, Stacja Muranów, dz. cyt., s. 225.[/ref].

1
Eseje 14.07.2023

Antologia spojrzeń. Getto Warszawskie — fotografie i filmy

Tomasz Szerszeń

Wiedza i fakty czy też legenda miejska? Sylwia Chutnik w rozmowie z Chomątowską mówi: „Wydaje mi się oczywiste, iż na Muranowie żyje się dziś też z ludźmi z getta. Przecież pustaki, wykonywane na miejscu, zawierały nie tylko fragmenty cegieł zniszczonych kamienic, ale i wszystko, co tam się znajdowało, prawdopodobnie i ludzkie szczątki” [ref]Tamże, s. 226.[/ref]. A więc czy zmielone kości w muranowskim gruzobetonie były „na pewno”, czy też tylko „prawdopodobnie”? Tak czy inaczej w świadomości nie tylko mieszkańców Muranowa ich domy były wzniesione z gruzu zmieszanego z ludzkimi szczątkami. Tę legendę (a może prawdę) Sylwia Chutnik wplata do swojego opowiadania Muranooo. Babcia mówi wnuczkom o piwnicy, w której są skarby po Żydach. „Ale zejść do piwnic nie można, bo zasypane są i pełne gruzów z resztkami ciał byłych mieszkańców, co teraz łażą po pokojach i straszą. […] Nikt babci nie uwierzył, iż to duchy muranowskie mieszkały w tym gruzobetonie, co to zwalony, rozjeżdżony, a potem na nowo zmielony i na cegłę wykorzystany. […] A w cegle kości, normalnie trupy zmielone”[ref]Sylwia Chutnik, Muranooo [w:] tejże, W krainie czarów, Kraków 2014, s. 185, 199.[/ref]. A kiedy z gruzobetonu wyłania się chłopczyk, zaczyna opowiadać dzieje swojej rodziny: „Mama zasypana, tata zasypany, świat pięć razy zniknął i tylko go zmielili i nasypali od nowa”[ref]Tamże, s. 206.[/ref].

Artur Żmijewski, „Nalewki 14″, fotografia z książki „Podziemny Muranów” Jacka Leociaka, wyd. Czarne, Wołowiec 2024

Muranowska symbolika

To właśnie w stosunku do Muranowa można było używać nośnej propagandowo i wielokrotnie eksploatowanej frazy: „z gruzu i na gruzach”. Wystarczy wspomnieć trzy tytuły: Z gruzów powstaną nowe miasta („Stolica” 1948, nr 48), „Domy z gruzu i na gruzach” („Rzeczpospolita” 1949, nr 145), Powstał z gruzu i na gruzach („Życie Warszawy” 1951, nr 5). Gruz jako fundament pod przyszłą dzielnicę mieszkaniową oraz gruzobeton jako podstawowy materiał budowlany wyznaczają specyfikę Muranowa oraz stanowią podstawę symbolicznych znaczeń wplecionych w propagandowy dyskurs odbudowy. Można wskazać trzy podstawowe wymiary symboliki gruzów:

Po pierwsze, klasyczna retoryka rewolucyjna: „nowe” przeciwko „staremu” (czy też: „nowe walczy ze starym”). Koniec wojny oznaczał w tej perspektywie nie tylko kres cierpień i niewoli, ale także początek radykalnie nowego życia w nowym ustroju. Gruzy w tym kontekście stają się symbolem tego, co przeszłe i zmurszałe – a więc godne obalenia, zniszczenia, pozbycia się (przymiotnik „zmurszały” pełnił bardzo istotną funkcję wartościującą w języku propagandy komunistycznej od czasów rewolucji bolszewickiej). W kontekście dyskursu odbudowy, osadzonego na fundamentach stalinowskiej propagandy, można wskazać na dwie fazy owej walki „nowego” ze „starym”. Pierwszą da się określić jako fazę inicjalną, kt.ra ma charakter burzący. Chodzi o zniszczenie resztek starego porządku, pozbycie się wszelkich jego śladów i pozostałości, aby tym pełniej zajaśniało to, co nowe. Tego typu podejście otwiera pole do radykalnych, modernistycznych eksperymentów w urbanistyce. W tej perspektywie należy postrzegać projekty budowy Trasy W‑Z i osiedla Muranów. Druga faza to etap już dojrzały, okrzepły, to okres „opierzonej rewolucji” – by użyć tytułowej metafory głośnego reportażu Melchiora Wańkowicza z podróży po stalinowskiej Rosji lat trzydziestych. Dominują w nim tendencje zachowawcze, utrwalające rewolucyjne zdobycze. W architekturze górę bierze pseudoklasycystyczny eklektyzm. Przykładem najbardziej spektakularnym takiego podejścia jest monstrualna bryła Pałacu Kultury i Nauki[ref]Odwołuję się tu do rozróżnienia między „kultura burzącą” i „utrwalającą” w dyskursie odbudowy Warszawy, wprowadzonego przez Wojciecha Tomasika, zob. W. Tomasik, Inżynieria dusz. Literatura realizmu socjalistycznego w planie „propagandy monumentalnej”, Wrocław 1999, s. 108–119.[/ref].

1
Krytyka 17.03.2017

Odbudowa Warszawy i miastobójstwo „małego Paryża”. Spór o odbudowę 70 lat później

Tomasz Fudala

Po drugie, antyczny topos mitologicznego Feniksa odradzającego się z popiołów, który wyrażał idee Warszawy – stolicy Polski powstającej się z ruin i zgliszcz. Już w 1945 roku Lech Niemojewski, który jako jeden z pierwszych mógł oszacować ogrom zniszczenia, napisał w „Odrodzeniu” znamienne słowa: „[…] widzę przed sobą Warszawę powstającą jak feniks z popiołów, wybieloną naszą skruchą i wyzłoconą naszą miłością” [ref]L. Niemojewski, Popioły feniksa, „Odrodzenie” 1945, nr 10–12, cyt. za: Pamięć warszawskiej odbudowy…, dz. cyt., s. 277.[/ref]. Gruzy w tym kontekście wpisane zostają w narodową (polską) narrację martyrologiczną. Jedna z muranowskich przodownic pracy mówiła o Muranowie budowanym „z czerwonych gruzów, jak z krwi Warszawy”. Przywołał ten cytat Bohdan Lachert w opracowaniu dotyczącym Muranowa, które powstało w lipcu 1976 roku i dotąd pozostaje w maszynopisie[ref]Zob. W. Baraniewski, Klasycyzm a nowy monumentalizm [w:] Klasycyzm i klasycyzmy. Materiały z Sesji Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Warszawa, listopad 1991, red. T. Hrankowska, Warszawa 1994, s. 237.[/ref].

Artur Żmijewski, „Nalewki 23″, fotografia z książki „Podziemny Muranów” Jacka Leociaka, wyd. Czarne, Wołowiec 2024

Po trzecie, relikt getta: gruzy zalegające przyszły plac budowy nowego osiedla są pozostałością po zniszczonym getcie i w tym sensie stanowią same w sobie pomnik żydowskiej martyrologii. Projekt Muranowa Południowego autorstwa Bohdana Lacherta, który został zrealizowany w latach 1949– 1956, nawiązywał wprost do realiów i symboliki gettowego gruzowiska. Nowa dzielnica mieszkaniowa miała być zarówno przykładem nowoczesnej socjalistycznej zabudowy, jak i rozwiniętym w przestrzeni monumentem, upamiętniającym tragedię zgładzonego getta. Tak pisał Lachert w 1949 roku:

Wielka ilość rumowiska zalegającego teren dawnych gęsto zaludnionych kwartałów, zamieszkałych przez proletariat i drobnomieszczański element żydowski […] pozostaje na miejscu i jest wykorzystana dla kształtowania Muranowa na wzniesieniu tarasowym. Historie wielkich zwycięstw narodu, okupionych morzem krwi ludu, przelanej w imię postępu społecznego i wyzwolenia narodowego, znajduje [sic!] swe upamiętnienie w realizowanym projekcie Muranowa. Tak jak uwarstwienia starożytnej Troi pozwoliły archeologom zbadać i poznać historię, tak budowa nowej dzielnicy mieszkaniowej dla świata pracy na Muranowie, na wzniesieniu gruzowym, będzie świadectwem powstawania nowego życia na gruzach dawnych stosunków społecznych, na terenie upamiętniającym bezprzykładne barbarzyństwo hitleryzmu i bohaterstwo powstańców Ghetta. Muzeum walki z faszyzmem, umieszczone w dawnych koszarach z czasów Stanisława Augusta, późniejszym więzieniu zwanym „Gęsiówką”, przy ulicy Gęsiej, pomnik bohaterów Ghetta, teren martyrologii całej Warszawy – Pawiak i dawny układ ulic, pozostaną na poziomie terenu z okresu przed kataklizmem, natomiast nowa zabudowa wznosić się będzie na tarasie, utworzonym z usypiska gruzowego. W ten sposób powstanie czytelny układ przestrzenny o znaczeniu dokumentacji historycznej[ref]B. Lachert, Muranów – dzielnica mieszkaniowa, „Architektura” 1949, nr 5, s. 129–132.[/ref].

Ten trzeci wymiar symboliki gruzów uległ z czasem zatarciu, przesłonięciu, zapomnieniu.

Niniejszy fragment pochodzi z książki Podziemny Muranów Jacka Leociaka, której towarzyszą fotografie Artura Żmijewskiego. Została wydana nakładem wydawnictwa Czarne, Wołowiec 2024.

Idź do oryginalnego materiału