Pocałunek lata – wywiad z Michałem Szczygłem. Umiem się też dość mocno podjarać własną twórczością

popkulturowcy.pl 1 rok temu

Mamy środek wakacji, a pogoda dopisuje na tyle, iż prawdopodobnie wielu z Was z tego korzysta, wygrzewając się na plaży czy spotykając ze znajomymi na grillu. Do tego typu okoliczności zaś najlepiej pasuje włączona muzyka, najlepiej taka, która wypełniona jest letnim klimatem. I właśnie tego typu single co roku podczas cieplejszych pór roku wydaje Michał Szczygieł. A żeby tradycji stało się zadość, artysta w tym roku również wydał letni utwór, Pocałunek lata, co dało mi fantastyczną okazję na to, by z Michałem porozmawiać o nim i jego karierze.


Natalia Banaś (NB): Niedawno wypuściłeś swój najnowszy singiel Pocałunek lata. Jak się czujesz po premierze? Może opowiesz nam trochę o procesie tworzenia tego utworu?

Michał Szczygieł (MS): W ostatnich latach słuchacze często dostawali ode mnie wakacyjne piosenki. W tym roku stwierdziliśmy, iż nie moglibyśmy sobie pozwolić na brak letniego hitu.

Pocałunek lata to tegoroczna propozycja od mnie, kontynuująca stylistykę poprzednich utworów, ale osiągająca wyższy poziom, ponieważ cały czas staram się rozwijać. Jestem niezwykle zadowolony z tego kawałka. Powstał on dość szybko. Chłopaki z Liker$, z którymi współpracowałem przy tym numerze, przekazali mi wstępny zarys, głównie refrenu. Następnie spędziłem dwa lub trzy dni, zmieniając go nieco, a potem spotkaliśmy się w studiu. Sam utwór powstał w sumie w ciągu dwóch sesji. Oczywiście później nastąpiło miksowanie i dopieszczanie przez chłopaków, co trwało znacznie dłużej, ale sam trzon utworu udało nam się stworzyć sprawnie.

I tak oto powstał numer, który zresztą stale nucimy. Słuchacze mają dopiero teraz okazję go posłuchać. My znamy go znacznie dłużej i do tej pory Pocałunek lata nam się nie znudził. Często jest tak, iż przez to, iż sam proces powstania utworu trwa długo, to w trakcie premiery już nie do końca ma się ochotę dalej go słuchać, gdyż podczas samego procesu twórczego słuchaliśmy go już setki, a choćby tysiące razy. Dlatego o ile po takim czasie utwór przez cały czas sprawia ci przyjemność jako słuchaczowi, to znaczy, iż jest dobrze.

NB: Co było główną inspiracją dla tego utworu oprócz lata? Wspominałeś, iż piosenka jest typowym letniaczkiem.

MS: Oczywiście, główną inspiracją były kwestie emocjonalne. W teledysku przedstawiamy lato jako coś nieuchwytnego, co miesza się z jawą i snem. Poza tym lato to kobieta. Jak to u Michała Szczygła – takie wątki muszą się pojawić.

To również utwór o poszukiwaniu ciepła i uczuć. Staraliśmy się to ująć metaforycznie w klipie. Jednakże chciałbym zostawić kwestie interpretacji słuchaczom, ponieważ nie chcę nikomu narzucać swojej wizji. Wiele razy spotykałem się z cudzą interpretacją, która różniła się od mojej, a była niezwykle dobra. Nie chce więc ograniczać czyjejś wyobraźni.

Ale jeżeli chodzi o to, co ja chciałem pokazać, to mam wrażenie, iż dość dosłownie podszedłem do tego utworu. A więc kobiety, lato, wakacje, szybkie czerwone samochody – to jest to, co mnie interesowało w tym utworze.

NB: Wspominałeś, iż nowy album będzie brzmieniowo różnił się od wcześniejszych singli. Czy Pocałunek lata jest początkiem tej zmiany?

MS: Myślę, iż w przypadku tego utworu mamy mieszankę starego i nowego. Mówiąc o zmianach brzmieniowych na płycie, miałem na myśli, iż te utwory, o których wcześniej wspominałem, będą się na niej znajdować. Jednak od tamtego czasu, kiedy ostatnio o tym rozmawiałem, straciłem głos na pewien czas, co spowodowało pewne przetasowania w materiale, który się na płycie pojawi. Tak więc plan wydawniczy uległ pewnym zmianom.

Jednakże, ponieważ mamy lato, uznałem, iż teraz musi ukazać się taki numer, który kontynuuje to, co robiłem wcześniej. Jak już wspomniałem, mam w zanadrzu utwory, które brzmieniowo są czymś nowym, więc myślę, iż wcześniej czy później słuchacze otrzymają ten nowy materiał. To zbliża się wielkimi krokami.

NB: Jak porównujesz proces tworzenia tego pierwszego, debiutanckiego albumu do procesu tworzenia tego, który nadchodzi w październiku?

MS: Ten był zdecydowanie bardziej uporządkowany. Byłem skoncentrowany i miałem wyraźniejsze cele. Po tych kilku latach ugruntowałem również swoją pozycję w branży muzycznej. Poznałem większą liczbę utalentowanych producentów, z którymi kooperacja układa się sprawnie, co daje mi większy spokój i jasny plan działania. Kiedy mamy mniej niewiadomych, możemy skupić się na tym, co mamy do zrobienia, zamiast rozmyślać o wszystkich szczegółach. Faktycznie, to pozwala mi bardziej efektywnie pracować.

Na przykład, ADRENALINA, która została wydana w zeszłym roku i będzie jednym z mocniejszych numerów na nowej płycie, dała mi pewien spokój pod względem wydawniczym. To hit, który zdobył pierwsze miejsce na liście AirPlay, co jest najwyższym wynikiem w polskim radiu. Dzięki temu utworowi udało mi się na wiele miesięcy zdobyć rozgłośnie radiowe, co przekłada się na większą ilość koncertów i większy spokój w pracy. Wiem, iż numer pracuje na mnie wizerunkowo i finansowo. Dał mi pewność po przerwie, jaka nastąpiła po wydaniu mojej pierwszej płyty.

Niewątpliwie ten album powstaje szybciej niż poprzedni, ale mam nadzieję, iż kolejny pojawi się jeszcze szybciej.

NB: Czy przy procesie twórczym są jakieś szczególne elementy, które stawiasz sobie za cel osiągnąć?

MS: Melodia jest dla mnie bardzo ważna i to na niej się w szczególności koncentruję. Jednakże w obliczu wielu utworów, które mają świetne melodie, ale tragiczne teksty, staram się również wprowadzać lirykę na jak najwyższym poziomie. Przez to niejednokrotnie opóźniam oddanie numeru o miesiąc czy więcej przez dopieszczanie pojedynczych zdań czy dbanie, żeby sylaby i głoski odpowiednio brzmiały w danym dźwięku. Po prostu chcę wyciągać z melodii jak najwięcej. Nie ukrywam, iż czasami mi się to nie udaje i oddaje utwór do ostatecznego masteringu ze świadomością, iż mógłbym jeszcze coś zmienić, ale lepsze jest wrogiem skończonego. Chcę skończyć pracę nad materiałem i wydać go jeszcze w tym roku. Czas, który poświęciłbym na poprawki, mogę poświęcić na tworzenie nowych utworów, które już powstają, mimo iż mam już zamkniętą listę utworów na nadchodzący album. Staram się tworzyć piosenki z myślą o kolejnej płycie.

NB: Zabrzmiałeś trochę, jak taki delikatny perfekcjonista.

MS: Troszkę tak może być, ale nie odnosi się to do każdego aspektu mojego życia. jeżeli chodzi o muzykę, to z jednej strony dość krytycznie podchodzę do tego, co robię, ale z drugiej strony umiem się też dość mocno podjarać własną twórczością. Wtedy czuję, iż żyję.

Universal Music Polska // materiały prasowe

NB: Skoro jesteśmy przy temacie jarania się własną twórczością, to z którego ze swoich utworów jesteś najbardziej dumny?

MS: Z tego, który jeszcze nie wyszedł. [śmiech] Przyznam, iż mam w tej chwili nieco zakrzywiony obraz przez koncertowe aranżacje, ponieważ w tej chwili głównie ich słucham. Okazuje się, iż na scenie różne utwory mogą mieć inny wydźwięk. Na przykład To będzie dobry dzień – utwór, który nie zdobył zbyt wielu wyświetleń czy jakiegoś rozgłosu, na koncercie jest najmocniejszym punktem, który gra mi się wspaniale. Zaś nie biorąc pod uwagę koncertowych aranżów, to Jakby co jest jednym z ulubionych utworów w moim dorobku artystycznym. Jednakże wiele zależy od aranżu, który zrobi Arkadiusz Grygo – wtedy zwykle okazuje się, który z numerów najlepiej mi siedzi.

Ponadto dużo szacunku mam też do ADRENALINY za to, co mi dała pod względem komercyjnym. Poza tym fajnie się ją śpiewa, zwłaszcza kiedy wszyscy śpiewają ją z tobą.

NB: Zostańmy na chwilę przy koncertach. Jakie elementy koncertowania cenisz sobie najbardziej?

MS: To, iż mam prawdziwy zespół – z krwi i kości, z naprawdę utalentowanymi muzykami. To sprawia, iż aż nie chce się wracać z trasy do domu. Cały świat znika – jesteśmy tylko my, trasa i nasze głupie żarty. Kocham za to ten zespół.

I oczywiście, nie można zapominać o tych aranżacjach. Cały czas się rozwijamy i przed nami pozostało dużo pracy, ale uważam, iż nasze aranże są bardzo świeże i osiągają wysoki poziom. Wiem, iż jest wiele świetnych zespołów w Polsce, którym warto się przyglądać, ale myślę, iż jesteśmy już bardzo wysoko pod względem brzmienia i tego, jak gramy.

Jeśli muszę wskazać, co mnie najbardziej ekscytuje podczas koncertowania, to powiedziałbym, iż całość. W całej mojej karierze, która podzielona jest na pracę studyjną, koncertową i wszystko, co wiąże się z show biznesem, najbardziej dumny jestem z naszych koncertów. Widzę, jak razem z chłopakami dajemy z siebie wszystko na scenie, jak świetnie gramy i jak reszta publiczności na to reaguje. niezwykle ekscytujący jest to, iż z roku na rok stajemy się coraz lepsi. Sufitu jeszcze nie widać, Zobaczymy jak długo będziemy się rozwijać. Mam nadzieję, iż cały czas.

NB: Czy możesz podzielić się z nami jakimś wyjątkowymi momentami z koncertów?

MS: Nie ukrywam, iż gram teraz sporo koncertów z okazji dni miast, święta jabłoni, czereśni czy truskawki, tak jak ostatnio w Buczku. To jest niesamowite, iż mogę odwiedzać te różne miejscowości, rozmawiać z ludźmi na próbach, gdzie oni często nie zdają sobie sprawy, iż to ja, albo myślą, iż przecież nie spotkają raczej artysty, który u nich występuje. Często spotykam starsze osoby, które mogłyby być moimi rodzicami i mówią, iż przyjechali specjalnie na mój koncert. Z drugiej strony są małe dzieci z pięknymi plakatami przygotowanymi specjalnie na te koncerty. To naprawdę poruszające widzieć taką różnorodność wiekową – od najmłodszych po najstarszych. To urocze, gdy podchodzi do mnie starsza osoba i mówi, iż było super. W takich momentach czuję, iż właśnie dla takich chwil jeżdżę na koncerty.


Kontynuuj czytanie wywiady z Michałem Szczygłem na następnej stronie

Idź do oryginalnego materiału