Zamieńmy się w męża i żonę
Tomek to chłopak cichy i skromny. Mieszka z rodzicami we wsi może tak go wychowali, a może taki się urodził. Katarzyna i Stanisław nigdy nie mieli problemów z synem. Zawsze posłuszny, spokojny.
Za płotem sąsiadów ciągle słychać było krzyki i awantury. Barbara samotna matka wychowująca dwóch synów, Jacka i Adasia, chłopaków w podobnym wieku. Zwłaszcza starszy Jacek to prawdziwy urwis, iż Barbara już nie wiedziała, jak go okiełznać.
Jacek, znowu bijesz brata! Zaraz ci pokażę poczekaj tylko! rozlegało się z podwórka.
To on zaczyna, niech się nie czepia! A ty zawsze po jego stronie! odgryzał się Jacek.
Ach ty Jak ty się odzywasz do matki?! dobiegało zza płotu.
I tak w kółko. Barbara często narzekała Katarzynie:
Nie mam z moimi łobuzami żadnego sposobu. A u was zawsze cisza i spokój. Twój Tomek to anioł, Kasia zazdroszczę ci. No ale co tu mówić, twój Stanisław też spokojny, widocznie Tomek w niego poszedł. A mój mąż był żywiołowy, awanturnik, i przez to swój charakter wcześniej pożegnał się ze światem. Gdyby nie pił, to by nie utonął Jacek to jego żywa kopia, a Adaś trochę spokojniejszy, ale też bratu nie ustępuje. O, moja dola, moja niedola
Nooo, Basiu, prawda, twoi chłopcy to istne wichrzyciele. Na ostatniej wywiadówce wychowawczyni Jacka opieprzała na czym świat stoi. A ty nie chodzisz na te zebrania.
Ich synowie, Tomek i Jacek, chodzili do tej samej klasy, trzymali się razem, do szkoły i z powrotem wracali w duecie. Tomek uczył się przyzwoicie, a Jacek ledwo ciągnął.
Nie chodzę już do szkoły. Wstyd słuchać narzekań na moich urwisów, zwłaszcza na Jacka. I w pracy Nie uwierzysz, Kasiu, jak idę ulicą i widzę nauczycieli moich chłopaków, to zaraz skręcam w bok. Wiem, iż zaczną narzekać, a ja się wstydzę, cała czerwienię się i pocę zwierzała się Barbara. Zazdroszczę ci, Basiu, naprawdę. Twój Tomek to chłopak jak trzeba, a moi Machnęła ręką i poszła do domu.
Chłopcy dorośli. Jacek pozostał takim samym rozrabiaką, po dziewiątej klasie rzucił szkołę, a Adaś jeszcze się uczył.
Zrobię prawo jazdy, odsłużę wojsko, a potem się ożenię takie miał plany Jacek.
Z Tomkiem rozmawiał już po męsku. Obaj dorośli. Tomek wciąż był cichy i skromny, łagodnego usposobienia. Lubił samotnie wędrować latem po lesie i zbierać grzyby. Wieczorami siadywał na schodkach przed domem i pił herbatę. Uwielbiał czytać książki.
Po szkole skończył kurs elektryka w powiecie i nie zamierzał wyjeżdżać ze wsi. Rodzice i tak by go nie puścili. Jedyny syn.
Tu są twoje korzenie, synu, tu będziesz żył zadecydował dawno Stanisław, a Tomek się nie sprzeciwiał.
Gdy jeździł na zajęcia, codziennie wsiadał do autobusu tylko pół godziny do miasta. Nie lubił miasta, za dużo ludzi. Z dziewczynami się nie zadawał, choć niektóre zerkały w jego stronę. Te śmielsze same proponowały kino, te, które nie wiedziały, jaki jest nieśmiały. Odmawiał, tłumacząc, iż musi zdążyć na autobus. A kursy były rzadkie.
Tomek, uważaj tam na te miejskie dziewczyny strofowała go matka. Wszystkie przebiegłe, a ty choćby nie zorientujesz się, kiedy cię omotają. Pamiętaj
Daj spokój, mamo, no co ty odganiał się syn.
Bywał w wiejskim klubie, spotykał się z miejscowymi chłopakami, często w towarzystwie Jacka. Ale na dziewczyny specjalnie nie zwracał uwagi, więc i one traktowały go obojętnie. Nikt nie wiedział, iż w liceum podkochiwał się w Kasi, młodszej o rok. Ale nigdy się do tego nie przyznał, bał się ją zagadać.
Sam przed sobą się męczył:
Dlaczego nie jestem taki przebojowy jak Jacek? Przy nim dziewczyny się ustawiają w kolejce, a ja Boję się ich, czerwienię się, wstydzę Podoba mi się Kasia, ale nigdy się do tego nie przyznam, a już na pewno nie jej. A nuż się ze mnie pośmieje. Gdzie tam mi do wyznań Jak tylko Kasia się zbliża, kolana mi się trzęsą. Chyba zostanę starym kawalerem. A Jacek już się żeni
Tomek, szykuj się na moje wesele. Będzie w klubie. Dziewczyny z sąsiedniej wsi przyjadą. Nie przegap okazji, bo zostaniesz starą panną zaśmiał się Jacek, błyskając białymi zębami.
Jola, narzeczona Jacka, była z sąsiedniej wsi, oddalonej o cztery kilometry. Tam właśnie znalazł miłość sąsiad Tomka. Dlaczego nie wybrał którejś z miejscowych, choć wiele za nim wzdychało?
Dobra, Jacku, na pewno przyjdę obiecał.
Wesele Jacka było huczne i wesołe. Świadkową Joli była jej koleżanka z tej samej wsi. Ciepły letni wieczór, muzyka, tłum gości. Większość tańczyła, a Tomek siedział przy stole lub wychodził na zewnątrz w środku było duszno.
Wtedy właśnie zauważyła go rezolutna świadkowa Ania. Najpierw go obserwowała. Z wyglądu Tomek był bardzo przystojny wysoki, ciemnowłosy, o szarych oczach, więc nieznające go dziewczyny zwracały na niego uwagę.
Hej, podejdź bliżej usłyszał wesoły głos i zobaczył przed sobą sympatyczną Anię.
Cześć odparł i zaczerwienił się.
Znam cię. Jesteś synem wujka Stanisława ciągnęła. Twój tata często do nas wpada, przyjaźni się z moim tatusiem, no ale oczywiście, jak tylko wujek Stanisław bywa u nas we wsi. Jestem Ania, a ty to pewnie Tomek powiedziała, bardziej stwierdzając niż pytając.
Tomek znów się zaczerwienił, coś tam bąknął, a plecy miał mokre ze zdenerwowania. A Ania mu się spodobała, może dlatego jeszcze bardziej się speszył. Stali blisko, a Ania paplała bez przerwy. Opowiadała, śmiała się, on słuchał, ale nie do wszystkiego docierało, tak się denerwował. Sam mówił mało, głównie się uśmie