Po rozstaniu z mężem Marianna długo dochodziła do siebie. Kochała swojego Igora bezgranicznie, taka już była z natury – gdy kochała, to całym sobą, oddając się mężowi i synowi. Z synem sprawa była oczywista – to jedyny mężczyzna w życiu kobiety, którego nie da się przestać kochać, bez względu na okoliczności.
Olek po skończeniu liceum postanowił poświęcić się pomaganiu ludziom i dostał się na medycynę. Marianna myślała, iż zawsze będzie blisko, ale syn wybrał inaczej – uczelnię wiele kilometrów od rodzinnego domu. Igora to nie obchodziło, miał gdzieś wszystko.
– No co ty, Marianno, syn chce być lekarzem, to jego życie i jego decyzje – mruczał, wzruszając ramionami.
A Olek marzył o tym od dziecka.
– Mamo, wiesz przecież, iż zawsze chciałem pomagać ludziom. To dla ciebie nic nowego. Rozumiem, iż chciałabyś, żebym był blisko, ale nie wyjdzie – jestem dorosły. Będziemy się widywać rzadziej, ale obiecuję przyjeżdżać, kiedy tylko się da. Wiesz, iż cię kocham? Jesteś najwspanialszą mamą na świecie. I zawsze możesz na mnie liczyć – mówił, pakując torbę.
Wyjechał na studia – to były jego ostatnie wakacje przed dyplomem.
– Synku, wiem, iż mogę na ciebie liczyć. Dziękuję za te słowa. Ale przecież mam jeszcze twojego tatę. Wszystko będzie dobrze. Nie martw się o nas – odpowiedziała, choć w głębi duszy czuła pustkę.
Po studiach Olek ożenił się, znalazł pracę w Warszawie i niedługo urodziła mu się córeczka. Marianna marzyła o częstszych spotkaniach, ale dzieliła ich odległość, więc czekała cierpliwie na urlop syna.
Z Igorem przeżyli dwadzieścia pięć lat. Wydawało się, iż wszystko w ich małżeństwie układa się dobrze. Marianna była piękną, wykształconą i inteligentną kobietą. Zresztą, Igor długo się o nią starał na studiach i w końcu zdołał zdobyć jej serce, mimo iż miała wielu adoratorów.
Nie była kłótliwa – potrafiła łagodzić konflikty w domu i w pracy, była taktowna i uprzejma. Jej mąż natomiast bywał chamski i oschły. Ale i do niego znalazła klucz. Pomogła mu stanąć na nogi – to ona wspólnie z nim napisała biznesplan, to ona od początku była przy nim, gdy zakładał warsztat samochodowy.
Pewnego dnia Marianna spotkała się z przyjaciółkami w kawiarni – Kasia miała powód do świętowania, urodził się jej pierwszy wnuk. Trzy kobiety znały się od lat. Ola pracowała z Marianną w biurze, a Kasia była gospodynią domową – miała z mężem duży dom pod miastem, gdzie czasem urządzały spotkania. Tym razem jednak wybrały kawiarnię – Kasia przyjechała tylko na chwilę.
Siedziały, jak zwykle rozmawiając o życiu, dzieciach i mężczyznach. Nagle Kasia zapytała:
– Marianno, słuchaj… a ty swojemu Igorowi we wszystkim ufasz?
– No… tak. Nie mamy przed sobą tajemnic. Dlaczego pytasz? – Marianna zaniemówiła, wyczuwając podchwytliwe tło pytania.
Kasia wymieniła spojrzenie z Olą, po czym kontynuowała:
– Kilka razy widziałam go w kawiarni i supermarkecie z młodą dziewczyną. Trzymała go pod rękę. Stałam i patrzyłam, jak odchodzą – Igor mnie nie zauważył, był cały skupiony na niej. To zawsze ta sama dziewczyna.
Marianna patrzyła na przyjaciółki w osłupieniu.
– Dziewczyny, może to ktoś z jego firmy? Ma tam kilka młodych pracownic. Zresztą, nigdy niczego nie zauważyłam… No, czasem wraca późno, ale ma pełno klientów.
Po tej rozmowie Marianna zaczęła uważniej obserwować męża, drążyć tematy spóźnień, ale po jakimś czasie znów dała sobie wmówić, iż to nic.
Aż nadszedł ten dzień.
Do drzwi ich mieszkania zapłakała młoda dziewczyna. W ciąży. Uśmiechnęła się słodko i odezwała miękkim głosem:
– Dzień dobry.
– Dzień dobry… Pani do kogo? Pewnie pomyłka? – Marianna zmarszczyła brwi.
– Ale pani taka młoda i ładna! To pani Marianna? Igor mówił, iż jego żona jest starsza i chorowita – zaczęła paplać dziewczyna. – Na pewno pani Marianna? Żona Igora?
– Tak. Na pewno. Jak widać, zdrowiem mogę się pochwalić. A pani to kto?
– Jestem Hania. Noszę dziecko Igora. Jesteśmy razem od dawna. On ciągle obiecuje, iż pani o tym powie, ale jakoś nie może się przełamać. Mówił, iż się z panią rozwiedzie, a potem się pobierzemy.
Marianna stała jak sparaliżowana, podczas gdy Hania ciągnęła:
– No nie spodziewałam się, iż pani taka fajne. Myślałam, iż zobaczę staruszkę, skoro Igor ma już prawie pięćdziesiątkę. Choć sam wygląda młodo…
– Haniu, ile ty masz lat? I gdzie się poznaliście? – Marianna w końcu otrząsnęła się z szoku.
– Dwadzieścia jeden. A jak wszyscy teraz – w internecie.
– Jak w twoim wieku można wiązać się z człowiekiem, który ma prawie pięćdziesiąt? Mój syn ma dwadzieścia pięć lat! – powstrzymywała się, by nie wybuchnąć.
– Proszę mnie nie pouczać. Nie mam sumienia i nie wstydzę się tego. Potrzebowałam starszego faceta z pieniędzmi. Bo jak miałabym wychować dziecko z chłopakiem bez grosza przy duszy? Niech mi pani odda Igora. On i tak pani nie kocha. Mówił, iż pani go trzyma na siłę.
– Dobrze, Haniu. Zabieraj go sobie i idź. – Lekko popchnęła dziewczynę za drzwi.
Hania, widząc brak reakcji, wzruszyła ramionami i rzuciła: – Do widzenia.
Gdy drzwi się zamknęły, Marianna rzuciła się na kanapę i wybuchnęła płaczem. Płakała długo, aż w końcu zaczęła układać w głowie rozmowę z mężem.
Gdy wrócił, była już opanowana.
– Witaj, kochanie. Widzisz tę walizkę i torbę? To twoje rzeczy. Zabieraj je i wynoś się.
– Marianno, o co ci chodzi?! Dlaczego mnie wyrzucasz?! – Igor nerwowo biegał wzrokiem, podejrzewając, iż wyszło na jaw jego zdrada.
– Ze mną wszystko w porządku. Była tu twoja Hania. Prosiła, żebym cię puściła. No to jesteś wolny.
Otworzyła drzwi.
– Marianno, ja… ja nie chcę się rozwodzić!
Stał z torbami w rękach. Obróciła go w stronę wyjścia, wypchnęła i zatrzasnęła drzwi.
Spotkali się mIch, domyślaj, ten dziwny (English: „Go on, guess, this weirdo (