Po rozmowie z byłą synową pojechałam do syna. Zapytałam, jak może tak postępować, przecież sam otrzymuje przyzwoitą pensję, ale po jego odpowiedzi zrozumiałam wszystko. Jutro idę do notariusza

przytulnosc.pl 2 dni temu

Andrzej i Marta pobrali się wcześnie – miała wtedy osiemnaście lat, a syn dwadzieścia. Ale do urzędu stanu cywilnego poszli, bo spodziewali się dziecka. Nie odradzałam im, bo było już za późno, dziecko miało się niedługo pojawić.

Na początku zamieszkali u mnie, a potem wynajęli mieszkanie. Żyłam z Martą w zgodzie, a oni zdawali się dobrze dogadywać.

Wyprowadzili się ode mnie pół roku po ślubie, choć uważałam to za niezbyt rozsądne. Młoda dziewczyna, małe dziecko, a syn jedyny pracuje. Nie rozumiałam, po co mieli się wyprowadzać. Wyraziłam swoje zdanie, ale nie nalegałam. Po co? Może nie chcieli mieszkać ze mną.

Po wyprowadzce mieszkali jeszcze rok, a potem Andrzej oznajmił, iż się rozwodzą. To było jak grom z jasnego nieba. Wszystko wydawało się dobrze, kiedy przychodziłam w odwiedziny lub oni mnie odwiedzali, nie zauważyłam żadnych nieporozumień między nimi. Powód rozwodu zrozumiałam później.

Okazało się, iż na nowej pracy syn miał romans z koleżanką, która potem zaszła z nim w ciążę. Wiedziała, iż Andrzej jest żonaty, ale to jej nie powstrzymało.

Marta przyjęła rozwód spokojnie. Pojechała do swoich rodziców, którzy mieszkają w tym samym mieście. Utrzymywałam z nią kontakt, regularnie starałam się odwiedzać, spotykać z wnukiem, przywozić prezenty.

Marta nie obwiniała mnie o nic, z wdzięcznością przyjmowała prezenty, niczego nie prosiła, mówiła, iż wszystko jest w porządku. Chudła w oczach, ale myślałam, iż to z powodu przeżyć po rozwodzie. Sama przez to przeszłam, wyobrażam sobie, jak to jest.

Syn ożenił się z nową partnerką, chciał ją przyprowadzić do mnie, bo myśleli o kredycie hipotecznym, ale odmówiłam. Nie chciałam widzieć jego nowej żony. jeżeli synowi się podoba, niech z nią mieszka, ale ja nie chcę jej w moim domu.

Kontynuowałam spotkania z byłą synową i wnukiem. Nie dostała jeszcze miejsca w przedszkolu, więc siedziała z wnukiem w domu. Podczas jednej z moich wizyt zauważyłam, iż Marta siedzi w pokoju w ciemnych okularach. Zapytałam dlaczego. Długo milczała, nie chciała mówić, ale potem spojrzała na zdjęcie ojczyma.

Powiedziała, iż prosiła mamę, żeby się z nim rozwiodła, ale ta odpowiadała, iż jeżeli coś się nie podoba, to nikt jej nie trzyma.

A dokąd miała iść bez zarobków i z małym dzieckiem na rękach? Andrzej płacił grosze, choć zarabiał dobrze.

Wróciłam do domu pod wrażeniem. Zadzwoniłam do Andrzeja, zapytałam, czy nie wstyd mu płacić takie grosze na syna. Odpowiedział, iż nie wstyd, bo niedługo będzie miał drugie dziecko, trzeba myśleć o kredycie hipotecznym i nowej rodzinie.

– Nowa rodzina! A o starej rodzinie kto będzie myślał? Marta nie może teraz pracować, a syna trzeba jakoś utrzymać – było mi przykro, iż syn tak postąpił.

– Płacę alimenty, ile mogę. Marta sama jest winna, iż nie umiała utrzymać rodziny.

Andrzej jest bardzo podobny do swojego ojca, choć prawie go nie znał. Całą noc nie mogłam zasnąć. Rano zadzwoniłam do Marty i zaproponowałam jej przeprowadzkę do mnie, dopóki nie stanie na nogi. Pomogę jej z wnukiem, a tu u mnie będzie spokojnie.

Zgodziła się gwałtownie i już wieczorem była u mnie z walizkami. Mieszkamy razem od miesiąca, żadnych pretensji do niej nie mam, w domu wszystko robi, dobrze gotuje. Ja pracuję, więc wszystkie obowiązki domowe są na niej. Gdy pójdzie do pracy, zobaczymy, co dalej, ale na razie jest dobrze.

Synowi nic nie mówiłam, choć nie ukrywałam faktu, iż przyjęłam byłą synową i wnuka do siebie. Jak się dowiedział, przyszedł zrobić scenę.

– Nas z żoną nie wpuściłaś, a moją byłą wpuściłaś! – żalił się Andrzej.

– Oprócz twojej byłej mieszka tu także twój syn. Ani razu do niego nie zajrzałeś, nie zadzwoniłeś, nie wstyd ci?

– Przestań mi przypominać o synu! Płacę alimenty, to wszystko.

Życzyłam synowi, żeby sam spróbował żyć za te alimenty, które płaci, i odłożyłam słuchawkę. Jutro idę do notariusza. Nie chcę, żeby mieszkanie po mnie dostało się synowi. Niestety, nie udało mi się wychować go na godnego człowieka.

Idź do oryginalnego materiału