Za nami finał pierwszej edycji programu "Zróbmy sobie dom", którego prowadzącą jest Joanna Koroniewska. Zwycięzcami zostali Kasia i Arek, którzy w nagrodę mogą przeprowadzić się do wyremontowanego przez nich domu w Krakowie. Po emisji finału pojawiły się opinie, iż program jest "ustawiony" i inni finaliści także powinni mieć możliwość wykupienia domów za okazyjną cenę. Do tych zarzutów odniosła się Joanna Koroniewska. Podpowiedziała także, jak można rozwiązać ten problem.
REKLAMA
Zobacz wideo Koroniewska rzadko mówi o córkach. Tak reagują na reelsy Dowborów
"Zróbmy sobie dom". Joanna Koroniewska odniosła się do krytyki widzów
Joanna Koroniewska w ostatnim wywiadzie z serwisem Plejada odniosła się do zarzutów widzów, iż program "Zróbmy sobie dom" jest ustawiony. Jak podkreśliła, widzom często wydaje się, iż takie programy mają pewien z góry określony scenariusz, ale jest zupełnie inaczej. Zdradziła, iż podczas finału sama do ostatniej chwili nie wiedziała, kto zwyciężył.
Powiem szczerze, iż tak długo mówiłam na finale, bo do końca na uchu nie dostałam informacji, kto wygrał. To wszystko jest sprawdzane, to wszystko jest notarialnie na każdym kroku robione, więc nie ma tam mowy o jakiejś zmowie
- podkreśliła. Jak sama przyznała, aż do ostatniej chwili wśród internautów faworyci na zwycięzców bardzo gwałtownie się zmieniali. - Para zielonych, czyli Magda i Łukasz, była bardzo wysoko w komentarzach internautów, ale też jak zobaczymy liczbę tych komentarzy, a pewnie liczbę głosów, to jest to niewspółmierne - dodała Koroniewska.
"Zróbmy sobie dom". Joanna Koroniewska zasugerowała pewien pomysł. "Poszłabym w to"
Widzowie pisali w komentarzach, iż uczestnicy, którzy nie wygrali programu, powinni mieć możliwość wykupienia nieruchomości za mniejszą cenę, tak aby mogli zamieszkać w swoich wymarzonych domach. Joanna Koroniewska w rozmowie z serwisem Plejada przywołała sytuację z belgijskiej wersji programu, gdzie dzięki zaangażowaniu ludzi przegranej parze udało się zdobyć wyremontowany przez nią dom.
Wiem, iż w belgijskiej wersji rzeczywiście jedna para wygrała, a druga przegrała, ale był taki element, który polegał na tym, iż ludzie poczuli, iż ta para powinna wygrać i uruchomili linki, pod którymi zbierano pieniądze na to, żeby ta druga para zdobyła ten dom
- podkreśliła. Koroniewska wspomniała, iż każdy z uczestników podpisywał regulamin i liczył się z przegraną. Dodała, iż sama mogłaby pomóc w promocji tego rodzaju zbiórki, jeżeli widzowie by się zaangażowali w taką inicjatywę. - Wydaje mi się, iż o ile ci ludzie naprawdę są zdeterminowani i naprawdę wierzą w wygraną, to absolutnie jestem za tym, żeby robili podobnie. Ja też mogę u siebie to udostępnić, ponieważ uważam, iż to jest wyjątkowy program - dodała. Joanna Koroniewska zwróciła się także bezpośrednio do widzów. - To, co chcę przekazać - o ile byśmy policzyli liczbę komentujących, a te tysiące, setki, dziesiątki, setki tysięcy głosujących - to nie ma tutaj w ogóle, o czym mówić. Dla mnie każdy z nich jest wygrany w tym znaczeniu, iż mają za sobą silną rzeszę ludzi - podsumowała.