Po drugiej stronie lustra. A co, jeżeli nie ma tam mężczyzn?

krytykapolityczna.pl 3 godzin temu

Naomi Klein, Doppelgänger. Podróż do lustrzanego świata, przeł. Hanna Jankowska, Muza 2024

Na swoją obronę powiem tylko tyle, iż wcale nie miałam zamiaru napisać tej książki. Nikt mnie o to nie prosił. A byli i tacy, którzy mnie przed tym stanowczo ostrzegali.

To inna niż poprzednie, dużo bardziej osobista książka Naomi Klein, w której autorka meandruje wokół jednego motywu – doppelgängera, sobowtóra, podwójności. Będzie odwoływała się do psychologii, literatury, filozofii. Można mieć czasem zastrzeżenia, iż motywu tego używa zbyt mechanicznie, a z drugiej strony w bardzo różnych znaczeniach, tak iż da się ten koncept zastosować adekwatnie zawsze i do wszystkiego: doppelgänger jako projekcja, alternatywna ścieżka życiowa, przeciwieństwo, cień, karykaturalne lustrzane odbicie, persona wytworzona w socjalach… Łączy je to, iż zawsze są niepokojące, będąc nie-nami, ale jednak jakoś z nami związane.

Książkę rozpoczyna anegdota. Jest rok 2011 i szczyt aktywności ruchu Occupy Wall Street – wielkich protestów młodego pokolenia przeciwko nierównościom, nadużyciom finansjery i wszelkiej społecznej niesprawiedliwości. Klein, która wygłaszała prelekcję dla protestujących i prowadziła z nimi wywiady, w kabinie toalety publicznej podsłuchuje rozmowę dwóch młodych kobiet krytykujących jej poglądy. Jej czy nie jej? Wtedy pierwszy raz musi zaprotestować – to nie ja, to Naomi Wolf. (Wolf w tym czasie także popierała OWS, jednak inaczej, próbując z pozycji narcystycznych i celebryckich powiedzieć protestującym, w jaki sposób powinni działać). Potem coraz częściej będzie z nią mylona, chociaż ich drogi polityczne coraz bardziej się rozchodzą.

Naomi Wolf jeszcze przed trzydziestką stała się gwiazdą feminizmu za sprawą bestsellerowej na całym świecie książki Mit urody. Może zbyt upraszczającej problem i bardzo z ducha liberalnego feminizmu, ale też radykalnej. Dla młodszej od niej Naomi Klein, która poznała ją, kiedy jako młodziutka studentka przeprowadziła z nią wywiad dla studenckiej gazetki, była wówczas idolką.

Klein z kolei przed trzydziestką napisała No logo, także odnosząc wielki sukces. Obie są wyraziste, piszą na ważne społecznie tematy, są Żydówkami, podobnie wyglądającymi i noszącymi rzadkie imię. A kiedy zaczęto je mylić, zaczęły mylić je także wyszukiwarki internetowe, wystarczyło wpisać Naomi, żeby podpowiedziały tę drugą. Autorka No logo i krytyczka wszelkiego obrandowania zaczęła się poważnie martwić o swoją zagrożoną tym markę, zdając sobie sprawę z paradoksalności tej sytuacji. Jednak logo jest ważne!

A Wolf, która kiedyś pracowała przy kampaniach Clintona i Ala Gore’a, odpływa w foliarstwo i podczas pandemii staje się jedną z głównych ikon antyszczepionkowców, filarem podcastu Steva Bannona „War Room”. Tego Bannona, który jest architektem MAGA, ideologii i ruchu skrajnej, prawicowej, trumpistowskiej Ameryki. „Ta druga Naomi” będzie porównywała ograniczenia w czasie pandemii do prześladowania Żydów w czasach nazistowskich, efekt szczepień do Holocaustu, osoby zaszczepione oskarżała o zarażanie innych wirusem szczepionkowym i zatruwanie kanalizacji odchodami. Popierała posiadanie broni i walczyła o wolność słowa z rządzącymi „faszystami”.

W izolacji wymuszonej przez pandemię Klein popada w obsesję – wyszukuje wszystkie wystąpienia Wolf, zaczyna słuchać „War Room” i próbuje zrozumieć, co się dzieje „po drugiej stronie lustra”, co sprawia, iż ludzie wpadają do „króliczej nory” i dają porwać się teoriom spiskowym? Co zapędziło tam Wolf? Dostrzega, jak bardzo tamten świat jest karykaturalnym odbiciem naszego, kiedy reaguje na te same problemy co my, ale daje na nie spiskowe, kuriozalne recepty.

Czasem blokuje to możliwość wypowiedzi po naszej stronie – jak wtedy, kiedy łagodziła swój tekst o roli koncernów farmaceutycznych w czasie pandemii, żeby nie zbliżyć się zbytnio do przeciwników. Nasze zanurzenie w świecie mediów społecznościowych czyni nas podatnymi na oddziaływanie różnych fake’ów i postprawdy. Także publiczne zawstydzanie i nagonka mogą prowadzić do prawicowego ukąszenia.

Taką rolę przypisuje atakom na Wolf, kiedy ta została przyłapana na poważnym błędzie merytorycznym w swojej książce, która ostatecznie poszła na przemiał. Kiedy jedni cię cancelują, druga strona przyjmie cię z otwartymi ramionami. Dla mnie interesujące były jej rozważania związane z podobieństwem między nią i Wolf wynikającym z tego, iż obie są Żydówkami. Tu też świetna analiza powieści Philipa Rotha Operacja Shylock. No i próba poradzenia sobie z kwestią palestyńską (sprzed 7 października 2023).

To książka, moim zdaniem, nierówna, czasem przegadana, zbyt rozbiegana, ale też dużo w niej dobrego i pewno każdy znajdzie w niej coś dla siebie. A zakończenie jest uroczo naiwne. Obniżmy poziom naszego narcyzmu, zobaczmy, iż ci po drugiej stronie mają z nami coś wspólnego, przestańmy się kłócić na lewicy i rozliczać z błędów ideologicznych – kluczem to porozumienia jest wspólne działanie, żeby ratować świat. Trudno się nie zgodzić.

Maren Uthaug, 11%, przeł. Joanna Cymbrykiewicz, ArtRage 2024

Historia o powstaniu świata głosi, iż pierwszą żoną Adama była Lilith.

Lilith nie chciała podporządkować się Adamowi, więc została przeklęta, a na jej miejsce Bóg stworzył dobrą Ewę. „Ale wszystko ma swój kres, niesprawiedliwość również, i któregoś dnia wszechświat postanowił przywrócić równowagę i pozwolić, by szala przechyliła się na drugą stronę”.

Druga strona, czyli zamiast świata androcentrycznego – świat (po drugiej stronie lustra?) absolutnie kobietocentryczny. Lustro potrafi odwrócić nas do góry nogami. I jak to z sobowtórami bywa, czasem nie wiadomo, który jest prawdziwy. I jeszcze pytanie, czy mamy tu do czynienia z utopią, czy raczej antyutopią, krytyką utopijnych fantazji feministycznych? Pewno będzie nam ono towarzyszyło przy lekturze tej futurystycznej wizji duńskiej autorki.

Kilkaset lat wcześniej – nie dowiemy się, w jaki sposób – doszło do rewolucji, w wyniku której adekwatnie zlikwidowano pierwiastek męski w kulturze, utożsamiany z agresją, gwałtami, przemocą i wojnami. Oraz większość mężczyzn, pozostało ich jedenaście procent. Trzyma się ich, hoduje, w centrach spa, w celach reprodukcyjnych i rozrywkowych. Ledwie mówią, a przed użyciem są odurzani. Są kobiety, które protestują przeciwko złym warunkom przetrzymywania męskich osobników i uważają, iż należałoby je poprawić, są kraje, w których są one łagodniejsze, ale to przypomina dyskusję o tym, jak powinny wyglądać ogrody zoologiczne.

Żadnej z kobiet (ani osobie urodzonej jako mężczyzna, o ile taka ukrywałaby się wśród kobiet) nie przyszłoby do głowy, iż mężczyźni mogliby żyć na wolności. To tak, jakby ktoś zaproponował, żeby mogły wśród nas żyć wolne szympansy. Porządek ten jest zakorzeniony w umysłach, a nie narzucany, przynajmniej na tym etapie, bezlitosną totalitarną przemocą. Są w nim chyba możliwe jakieś zalążki zmiany, można sobie wyobrazić jego powolną ewolucję – np. mężczyźni stają się „osobami nie-ludzkimi”, pozwala się na ich trzymanie w domu jako istot towarzyszących. I kto wie, co dalej?

(Gdyby mieszkanki tego świata przeczytały tekst Jakuba Szafrańskiego o MMA, uznałyby go za jasny i dobitny dowód na to, iż mężczyźni byli barbarzyńcami. Nie tylko ci opisywani jako patologia, ale także szlachetni miłośnicy sztuk walki, którzy uważają, iż nie należy walczyć „cepami”, tylko bić się w sposób wyrafinowany. Z ich punktu widzenia to właśnie byłby świat po drugiej stronie lustra, trudno uwierzyć, iż coś takiego kiedyś istniało).

Jak poza tym wygląda taki świat? Poznajemy go tylko fragmentarycznie, ale bardzo istotną wartością w nim wydaje się kobieca przyjemność seksualna (stąd w powieści mnóstwo kobiecej fizjologii). Są wygodne osiedla okrągłych domów i zarastające roślinnością, kanciaste pozostałości męskiej kultury. A tam slumsy, gdzie mieszkają wiedźminki, pracownice seksualne z doszytymi penisami i jakieś włóczęgi. Są wyznawczynie chrześcijaństwa (chociaż może to niejedyna grupa religijna), które zinterpretowały Pismo na swój sposób, a ich kapłanki używające do rytuałów węży, których ugryzienie pozwala na trans i kontakt z Boginią. I oczywiście jeszcze inne detale.

Lubię światotwórstwo w fantastyce, ale to nie całkiem mnie satysfakcjonuje, często chciałabym dowiedzieć się więcej, a czasem wolałabym, aby nie było aż tylu szczegółów. Taki świat nie musi mi się podobać, albo nie podobać, ma być na tyle konsekwentnie zbudowany, iż uwierzę w jego realność. W tym wypadku do końca tak nie jest i chyba nie było to zamiarem autorki. Dlatego nie jest to rasowa fantastyka, a raczej rodzaj literackiej prowokacji intelektualnej.

Natomiast satysfakcjonuje mnie fabularna intryga, którą poznajemy po kawałku, z przeskokami czasowymi, i jest całkiem wciągająca i dobrze skonstruowana. To historia czterech kobiet, ich relacji i tajemnic. Myślę, iż najwięcej przyjemności z lektury będą miały czytelniczki, które, mimo wszystko, przyjmą do wiadomości realia, w których żyją bohaterki, i skupią się na ich losach. W końcu tak czytamy większość powieści – nie kwestionując ich świata przedstawionego.

Idź do oryginalnego materiału