Pisać jak Sapkowski

tygodnikprzeglad.pl 2 tygodni temu

„Rozdroże kruków”, nowa powieść o wiedźminie, udowadnia, ile jeszcze w tym uniwersum pozostaje do odkrycia

„Geralt miał wiele powodów, by na stacji zlekceważyć przyniesioną (…) wiadomość. Ba, powinna ta wiadomość być potraktowana jak ostrzeżenie. Jak alarm (…). Ale zwyciężyła najzwyczajniejsza w świecie ciekawość. Zamiast, jak należało, uciekać gdzie pieprz rośnie, Geralt pojechał we wskazanym kierunku. I po dwóch dniach jazdy dotarł do celu”. To z „Rozdroża kruków” (Wydawnictwo superNOWA), najnowszej powieści Andrzeja Sapkowskiego, o której fani marzyli przez ostatnich kilka lat. I wreszcie się jej doczekali.

Ów fragment zdaje się brzmieć jak literacki fałsz. Geralt, którego znamy z poprzednich powieści 76-letniego pisarza, raczej nie zdecydowałby się na takie ryzyko. Choćby dlatego, iż nikt z jego bliskich nie był wówczas zagrożony. A sama wiadomość to prowokacja, która (o dziwo?) spełniła swój niecny cel. Jakim więc cudem dzielny wiedźmin dał się podejść w tak podręcznikowy sposób?

Odpowiedź na pozór banalna: to nie jest ten sam Geralt, do którego przyzwyczaił nas Sapkowski w poprzednich dziesięcioleciach. Tym razem obcujemy z wersją wiedźmina, której nie mieliśmy jeszcze okazji poznać. „Rozdroże kruków” opowiada o młodzieńczych latach Geralta z Rivii. To historia z czasów, kiedy bohater nie miał jeszcze przydzielonego przydomka. Był po prostu Geraltem.

Dziś pisanie o nowej powieści Sapkowskiego przypomina stąpanie po cienkim lodzie. Trudno nie oddzielać wygórowanych oczekiwań entuzjastów serii (do których zaliczają się recenzenci) od faktycznego poziomu książki. Dla wielu „Saga o wiedźminie” pozostaje istnym opus magnum gatunku (i nie będzie to nadużycie tego sztampowego określenia). Oznacza to, iż mało które dzieło kultury – osadzone w tym uniwersum – ma szansę spełnić marzenia czytelników o kontynuacji idealnej. Być może boi się tego sam Sapkowski.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Post Pisać jak Sapkowski pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.

Idź do oryginalnego materiału