Szwedzki cykl Millenium doczekał się kolejnej kontynuacji. Legendarna trylogia autorstwa Stiega Larssona, po jego śmierci, trafiła pod skrzydła Davida Lagercrantza. Teraz nadeszła kolej na Karin Smirnoff, której Rysie pazury są następstwem Krzyku orła.
Stieg Larsson i oryginalna trylogia Millenium to zdecydowanie jedne z najlepszych kryminałów jakie czytałam w całym swoim życiu. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, Kobieta, która igrała z ogniem oraz Zamek z piasku, który runął zostały międzynarodowymi bestsellerami. Z kolei główni bohaterowie: Mikael Blomkvist i Lisabeth Salander stali się rozpoznawali na całym świecie. Po śmierci autora pałeczkę przejął David Lagercrantz, ktorego kontynuacja była całkiem znośna, ale daleko jej było do pierwowzoru.
Następna w kolejce była Karin Smirnoff. Poczytna szwedzka autorka również zmierzyła się z serią Millenium, podpisując kontrakt (podobnie jak Lagercrantz) na kolejne trzy części. Rysie pazury są jej drugim tomem w tym uniwersum. Opowieść przedstawiona jest okropnie chaotycznie i szczerze mówiąc, mimo iż czytałam poprzednią książkę autorki, czułam się bardzo zagubiona. Początkowo nie pamiętałam wszystkich bohaterów, a wprowadzenie nowych oraz szalone tempo pomnażania wątków, krótkie rozdziały i zmiany narracji całkowicie wytrącały mnie z rytmu.
W Rysich pazurach powracamy do Gasskas. Główną bohaterką powieści jest tutaj tak naprawdę Svala, czyli siostrzenica Lisabeth. Na pojawienie się duetu głównych bohaterów trzeba trochę poczekać, a ich wątki są bardzo szczątkowe. Co, jak dla mnie, trochę zabija tę serię. Na samym początku poznajemy za to Lo (której imię w języku szwedzkim jest skrótem od słowa ryś). Chociaż po tytule moglibyśmy się spodziewać, iż kobieta będzie odgrywała istotną rolę w powieści, to i tutaj niestety autorka zrobiła nas w balona. Lo wydaje się być ciekawą bohaterką, której potencjał został całkowicie niewykorzystany. Svala z kolei jest dla mnie dość mało przekonującą postacią.
Karin Smirnoff w Rysich pazurach upchnęła wszystkiego zdecydowanie za dużo, tworząc prawdziwy chaos. Poza serią Millenium nie znam innych powieści autorki, więc ciężko mi powiedzieć czy to jej styl, czy odstępstwo od normy. W każdym razie wiele razy musiałam się naprawdę mocno skupić, żeby zrozumieć co się aktualnie dzieje. Krótkie rozdziały, zawsze w trzeciej osobie, ale z różnych perspektyw, często pędziły jak szalone. W jednym zdaniu bohaterka wychodziła z domu, a zaledwie kilka linijek niżej już walczyła o życie w lesie. I chociaż nie brakuje tutaj morderstw, tajemnic i wyścigu z czasem, to jednak ciężko poczuć napięcie, a całość wydaje się dość bezpłciowa.
Rysie pazury mają kilka wspólnego z serią Millenium. I chociaż całym sercem kocham Blomkvista i Salander to jednak wydaje mi się, iż pewnych historii nie ma sensu kontynuować. Zarówno Lagercrantz, jak i Smirnoff nie są w stanie udźwignąć na swych barkach literackiego fenomenu, który zapoczątkował Stieg Larsson.
Okładka książki Rysie pazuryAutor: Karin Smirnoff
Wydawca: Czarna Owca
Premiera: 15 października 2025 r.
Oprawa: miękka
Stron: 400
Cena katalogowa: 59,99 zł
Fot. główna: materiały prasowe – kolaż (Czarna Owca)





