Śpiewał z całego swojego maleńkiego serca, choćby go nagrali, teraz sobie wysyłają na tik toku, och jakie piękne i wzruszające, tyle. Potem pustka.
Jesteśmy w pokoju, jest półmrok. Brakło choćby iskry by zapalić świecę. „Ja” czuje smutek, ale nadciąga burza i błyskawice zagłuszą wszystko co trudne i niewygodne. Gdy będzie już po, wszystko rozmyje się w naelektryzowanym powietrzu.
Na komodzie stoją dwa możliwie najpiękniejsze wazony, są puste bo „ja” nie zawsze can buy myself flowers. Nie zawsze ma siłę, nie zawsze ma kasę, no i jest to przecież szalony luksus i ekstrawagancja kupić coś co zostało ścięte i pożyje w tym wazonie może z tydzień. Kwiaty ozdobią wazony swoim olśniewającym pięknem, ale tylko na chwilę. Bukiet oczywiście musi pasować zarówno do stylu i wajbu pokoju oraz do kształtu i rozmiaru wazonu, musi go wypełniać i sprawiać, iż jest kompletny. W kącie pokoju jest klatka z papużką w bajkowym odcieniu błękitu. Gdy klatka jest zasłonięta szmatą, papużka śpi, gdy odsłonięta – ptak pięknie śpiewa. W końcu tylko po to tutaj jest.
„Ja” spoglądało w różne lustra: jedno kłamało, drugie mówiło, iż wciąż czegoś brakuje, trzecie obiecywało złote góry w zamian za poświęcenie, czwarte zwierciadło było krzywe.
„Ja” zakłada sztuczne perły, sprawdza czy pasują, jak leżą. Słychać jak za uchylonym oknem ktoś przechodzi. Gdy się przyjrzeć, można, zauważyć iż ten ktoś ma sznury autentycznych, doskonałych pereł na szyi. „Ja” błyszczą oczy, tak mocno mu zazdrości.
Nadciąga kolejna burza.