Patriarchat na ławie oskarżonych

kulturaupodstaw.pl 11 miesięcy temu
Zdjęcie: fot. materiały prasowe, Okładka książki „Mam do pana kilka pytań”,


„Mam do pana kilka pytań”

To książka, której zarzuty nie dadzą się zbyt prostymi wyświechtanym: „ale przecież nie wszyscy mężczyźni….”. To książka-oskarżenie, które równocześnie jest głosem ofiar. Stąd pytanie: czy aby na pewno oskarżeni i nie tak stanowczo zbyt często rozliczeni mają zabierać głos?

Nie odpowiem za Was na to pytanie. Jednak idąc za sugestią autorki, zadajmy kilka pytań. Czy przesłuchano już ofiary? A przynajmniej te przetrwanki, które mogą o patriarchalnej przemocy opowiedzieć same. Te, których łamiący się głos zarejestrują mikrofony śledczych, dziennikarzy a może i podcastów. Te, których twarze w USA poznamy w postaci szkiców z sali rozpraw sądowych, gazet szukających sensacji czy napędzanych walką o uwagę mediów społecznościowych. Te ofiary mierząc się ponownie z przemocą, traumą, wspomnieniami, mogą mówić.

A co z tymi, które mówią do nas tylko z akt sądowych, pożółkłych starych gazet czy zagubionych w czeluściach Internetów stron i blogów z epoki Internetu 1.0. Tak tych stron ze zbyt kolorowymi fontami, niebieskimi hiperłączami, słabej jakości zdjęciami i plików dźwięków w formacie midi.

Rebecce Makkai udało się coś, co udać się nie mogło. Jej książka to równocześnie fabuła, choć czytając ją z trudem porzucamy przekonanie, iż nie jest to autobiograficzne wyznanie. Równocześnie to esej – pełen pasji akt oskarżenia kultury patriarchalnej.

Gdyby to nie wystarczyło – książka ta jest równocześnie zapisem ostatnich 20-30 lat historii walk emancypacyjnych, ich sukcesów, porażek. Zapisem tego udało się zmienić, a także tego, gdzie skały patriarchalnych stosunków władzy nie zdołano choćby nadkruszyć.

Opowieść o zbrodni

Okładka książki „Mam do pana kilka pytań”, materiały prasowe

Makkai stawia patriarchat na ławie oskarżonych, gdy, wraz z główną bohaterką stara się rozsupłać morderstwo sprzed lat. Sceneria: szkoła z internatem, burzliwy świat dojrzewających nastolatków, oprawa muzyczna: Nirvana i Kurt Cobain, scenografia – gęste północnoamerykańskie lasy. Miejsce zbrodni – szkolny basen. Ofiarą – Thalia Keith jedna z uczennic. Kwestię sprawcy(ów) zostawiam Wam do odkrycia wraz z samodzielną lekturą.

Gdy zanurzamy się w śledztwo, brakuje nam powietrza, prawdy tego, co oczywiste przestają nimi być, powierzchnie skrywają tajemnice, a to co ukryte okazuje się tym co na wierzchu. Tak, metafora wodna w przypadku morderstwa w basenie nie jest przypadkiem. Makkai chce byśmy się zanurzyli, byśmy nie mieli komfortu dystansu i oddalenia. Celowo teraz używam form męskoosobowych, to On raczej niż Ona czytając „Mam do pana kilka pytań” powinien zadać sobie kilka a może i wiele pytań.

Tylko dlaczego zabezpieczam się tą bezosobową, ogólnikową formą? Tak, to także ja powinienem sobie zadać kilka pytań. Nie użyje teraz form żeńskosobowych w imię w oczywisty przecież sposób wymuszonej i nieszczerej symetrii, nie będę pisał w imieniu czytelniczek zagadując to co chce w ich imieniu, dla nich i razem z nimi wypowiedzieć Rebecca Makkai. Zamiast zagadywać, wsłucham się w pytania, które zadała.

Opowieść o Internecie

„Mam do pana kilka pytań”, to też powieść o internecie, jego sile i tym jak tej siły można (nad)użyć. O tym jak YouTube, Twitter, Facebook stają się sądem, policją i areną, gdzie szukanie sprawiedliwości miesza się z szukaniem poklasku, żerowaniem na cierpieniu i zbrodni.

To opowieść o tym, iż maszyneria walki o uwagę, ów atencjonalistyczny świat mediów społecznościowych bywa szansą, jak wtedy, gdy daje głos, tym, które dostępu do głosu nie miały – tak było w przypadku nagłaśniania przemocy seksualnej w aferze #MeToo. Daje też szansę tym, którym systemowy rasizm odbierał głos, wolność, życie. Tym, którym struktury władzy nie dawały zaczerpnąć powietrza niezbędnego, aby żyć a o których prawo do życia walczy ruch #BlackLivesMatter.

Internet, jak pokazuje Makkai to też miejsce, gdzie spiskowcy w rodzaju ruchu QAnon, wyznawcy Trumpa szturmujący Kapitol i wierzący, iż Hilary Clinton to przywódczyni siatki pedofili handlujących dzieci i działających pod przykrywką waszyngtońskiej pizzerii.

Internetowy zgiełk, twitterowe trybunały, w tym wypadku, nie tylko nie pomagają walczyć z patriarchatem, ale przeciwnie stają się jego forpocztą.

Widzieliśmy to choćby w niesławnych #gamesgate, zjawiska przemocy internetowej o niespotykanej skali wobec Zoe Quin czy Anity Sarkeesian – grożono im śmiercią, śledzono, zaszczuwano w internecie i życiu prywatnym. Dotknęło je to, iż miały odwagę kwestionować struktury patriarchalne i mizoginię w świecie graczy komputerowych. Książka „Mam do pana kilka pytań” to także książka o tym, jak blogi, podcasty, internet wydawały się szansą na to, iż pomogą uzupełnić a może choćby zastąpić skorumpowany, patriarchalny, rasistowski system policyjno-sądowej (nie)sprawiedliwości. I to książka o tym, dlaczego tak się nie stało.

Młyny patriarchalnej przemocy

Wreszcie „Mam do pana kilka pytań” to pytanie o miejsce i rolę literatury, intelektualistek i intelektualistów publicznych, to pytanie o rolę edukacji, prasy.

Toczące śledztwo to także nieustanne pytanie o sferę publiczną, o to, kto ją definiuje, kto jest na niej widoczny. I o to, kto z niej jest wymazany. To pytanie o stół przy którym może się toczyć rozmowa, o światło, które oświetla rozmawiające i rozmawiających. I o cień, który skrywa te, których do rozmowy nie zaproszono. Te, dla które tkwią w pułapce: gdy milczą o swym cierpieniu, upokorzeniu, wstydzie – pozostają przez cały czas w cieniu mielone przez młyny patriarchalnej przemocy. A przecież gdy znajdą w sobie odwagę by krzyczeć, także wtedy znajdą się sposoby, aby właśnie ów krzyk uznać za dowód na niewiarygodność.

Książka Rebecci Makkai buduje dla nich, dla nas przestrzeń, w której może zaistnieć szansa do rozmowy o relacjach władzy, rozmowy, w której także my rozmówcy i rozmówczynie nie będziemy udawać, iż nie rzucamy cienia.

Idź do oryginalnego materiału