Oto dlaczego widzowie Netfliksa porzucają seriale. Streamingowy gigant ma coraz większy problem

serialowa.pl 8 godzin temu

Model biznesowy Netfliksa polegający na wypuszczaniu wszystkich odcinków danego sezonu naraz ma swoje dobre i złe strony. Wygląda na to, iż te drugie coraz bardziej wpływają na podejście widzów.

Jeśli zauważyliście ostatnio, iż coraz więcej widzów decyduje się na porzucenie danego serialu w obliczu zbyt długiego czasu oczekiwania na kontynuację, to nie jesteście odosobnieni. Choć krajobraz w ostatnich latach zmieniły zarówno pandemia, jak i hollywoodzkie strajki, nietrudno zauważyć, iż coraz dłuższy okres przerwy między sezonami się stał normą.

Widzowie porzucają seriale Netfliksa. Co będzie dalej?

Choć problem zbyt obszernej przerwy między seriami nie dotyczy wyłącznie Netfliksa, kwestia dotyka streamingowego giganta być może najmocniej właśnie z uwagi na model „bindżowy” stojący w opozycji do tradycyjnego wypuszczania odcinków tydzień po tygodniu. Serwis What’s on Netflix wziął pod lupę kilka seriali platformy, których spadek popularności między sezonami może być podyktowany zbyt długim okresem oczekiwania.

Ostatnio głośno zrobiło się o 2. sezonie „FUBAR„, który zaliczył aż 82% spadek oglądalności między pierwszą a drugą serią (na kontynuację widzowie musieli czekać aż 25 miesięcy) i raczej już do nas nie wróci. Serwis zwraca uwagę, iż podobna historia miała miejsce m.in. przy okazji skasowanych po 2. sezonie „Różowych lat 90.” (spadek o 79%), ale także „Dyplomatki” (37%) czy „The Umbrella Academy” (36%).

„Różowe lata 90.” (Fot. Netflix)

Przyglądając się wybranych głośnym tytułom Netfliksa, What’s on Netflix doszedł do wniosku, iż średni czas oczekiwania na nową serię wynosi ok. 20 miesięcy. Wśród poszkodowanych seriali odnajdziemy m.in. takie tytuły jak „Zwerbowany„, „Łasuch” czy „Wikingowie: Walhalla„, które pomiędzy seriami straciły zbyt dużo widzów. Dwa z trzech wspomnianych tytułów zostały przedwcześnie skasowane, co samo w sobie stało się swego rodzaju trendem na Netfliksie.

Długie przerwy między serialami biorą się choćby z dość powolnego procesu decyzyjnego w kwestii zamawiania kontynuacji. W większości przypadków Netflix bierze pod uwagę wyniki z pierwszych kilku miesięcy, by potem ewentualnie podjąć decyzję o zamówieniu kolejnych odcinków. Różnicę między „dziś” a „kiedyś” (kiedy to na kontynuację średnio czekało się rok) tworzą też nieporównywalnie większe budżety poszczególnych produkcji.

By zaradzić temu problemowi, Netflix zaczął próbować taktyki wypuszczenia seriali w dwóch osobnych odsłonach rozdzielonych przykładowo miesięczną przerwą w emisji (takie rozwiązanie utrzymuje uwagę widza zdecydowanie dłużej), a także zamawiania i jednoczesnego kręcenia dwóch serii jednocześnie (dzięki czemu okres oczekiwania na kolejną serię jest krótszy). Pytanie tylko, czy to wystarczy.

Idź do oryginalnego materiału