Opole 2025: debiutowała razem z Demarczyk. Jej hity nucą choćby w Japonii

viva.pl 23 godzin temu
Zdjęcie: Marek Karewicz/Forum


Jej piosenki i jazzowe wokalizy podziwia cały świat. Zrobiła międzynarodową karierę. Niewielu jednak wie, iż Urszula Dudziak debiutowała na I Festiwalu w Opolu w 1963 roku. To była dla niej próba ognia. Występ nie obył się bez komplikacji. Młoda wokalistka pobiegła zapłakana za kulisy. Wydarzyło się coś, czego nikt nie przewidział. Co się stało, jak było wtedy w Opolu?

Urszula Dudziak w sukience od wujka Józia na pierwszym Opolu

W PRL-u występ na opolskim festiwalu, który pokazywała telewizja, to był prestiż. I wstęp do wielkiej kariery. Naprawdę nie było łatwo dostać się do grona wybrańców. Chociaż pierwszy festiwal miał niesamowity rozmach – odbyło się 15 koncertów, na których wystąpiło ponad stu wykonawców. Świętem piosenki żyła cała Polska, ludzie rozmawiali kto, jak był ubrany, jak wyglądał, chwytliwe piosenki natychmiast stawały się przebojami.

Urszula Dudziak podczas swojego debiutu na I festiwalu w Opolu miała 20 lat. Wystąpiła w sukience, którą dostała od wujka Józia z Anglii. Jak wspominała z sentymentem wokalistka, była ona „śliczna, z zielonej tafty, w małe, aksamitne kwadraciki, bez rękawków, z dekoltem w karo, kloszowana”. Na nogach miała czarne czółenka zwane kaczuszkami. Dzisiaj z trudem byście ją poznali, miała krótkie, ciemne włosy, wyglądała bardzo poważnie, jak na swój wiek.

Wyszła na scenę, kiedy rozległ się dźwięk dzwoneczka Piotra Skrzyneckiego z „Piwnicy pod Baranami”. To on prowadził koncert. I powiedział, iż młoda zielonogórzanka może stać się sensacją festiwalu.

Czytaj także: Był wielką gwiazdą lat 80. i 90. Nie mówił o swoim prywatnym życiu. Kiedy pokazał partnera, wywołał burzę

Urszula Dudziak: przyszłej gwieździe drżały nogi, taką miała tremę

Urszuli Dudziak brakowało pewności siebie, pamięta do tej pory, jak drżały jej nogi. Miała zaśpiewać dwie piosenki „Ulice Wielkich Miast” z muzyką Jana Ptaszyna Wróblewskiego z tekstem Agnieszki Osieckiej i „Nie jest źle” – też z tekstem Osieckiej, ale z muzyką Krzysztofa Komedy. Tej ostatniej można posłuchać na YouTubie. W zespole, który jej akompaniował, na saksofonie grał przyszły mąż Urszuli Dudziak, Michał Urbaniak. Podczas występu bała się, iż zapomni tekstu. Miała kompleks na punkcie nosa, myślała, czy ludzie nie skupią na nim swojej uwagi. Nagle wydarzyło się coś nieprzewidzianego...

Urszula Dudziak nagle dostrzegła, iż orkiestra przestała grać

W połowie drugiej piosenki podmuch wiatru zmiótł muzykom nuty z pulpitów. Młodziutka wokalistka, przejęta występem, najpierw nie zauważyła tego. Nagle zorientowała się, iż akompaniament zamilkł. W głowie miała gonitwę myśli. „Zostałam zupełnie sama, w szoku. Czy tak fatalnie zaśpiewałam, iż muzycy przestali grać? To była pierwsza myśl, która jak piorun przeszyła moje zmysły”.

Dokończyła piosenkę a capella, z trudem panując nad emocjami. Po czym pobiegła za kulisy i rozpłakała się w głos. Opowiadała, iż teraz chętnie stanęłaby koło tej zapłakanej Urszuli i powiedziała: „Hej, Uleńko, nie płacz i uwierz mi: „Nie jest źle”.

Czytaj także: Łączyło ich silne uczucie i ogromne pożądanie. Jerzy Kosiński był największą miłością Urszuli Dudziak. Ten romans zakończyła tragedia

Ten występ nauczył ją odwagi i opanowania na scenie

Urszula Dudziak miała sporą konkurencję. To na tym festiwalu debiutowała przed wielką publicznością Ewa Demarczyk z „Karuzelą z Madonnami”, Sława Przybylska śpiewała „Okularników” Agnieszki Osieckiej, Czesław Niemen „Pod papugami”. A jednak wokal Urszuli Dudziak, niski, nietypowy, „lekko sepleniący”, został zauważony i doceniony. Otrzymała wyróżnienie.

Publiczność nagrodziła ją gromkimi brawami, a krytycy odnotowali jej występ jako „intrygujący” i „pełen potencjału”. Dudziak w późniejszych latach wspominała ten wieczór jako „katastrofę”, ale też moment, który nauczył ją opanowania i odwagi na scenie.

Od Opola do Nowego Jorku i Tokio

Po Opolu kariera Urszuli Dudziak zaczęła przyspieszać. gwałtownie znalazła się w kręgu czołowych muzyków jazzowych w Polsce. Jej charakterystyczny głos zainteresował Michała Urbaniaka – saksofonistę, z którym nawiązała zarówno relację artystyczną, jak i prywatną. Zostali parą, pobrali się w 1967 roku, a ich kooperacja zaowocowała unikalnym brzmieniem łączącym jazz, eksperyment i elektronikę. W latach 60. i na początku 70. Dudziak występowała z wieloma zespołami jazzowymi w kraju, m.in. z Andrzejem Kurylewiczem i Krzysztofem Komedą, w którym podobno się podkochiwała.

Eksperymentowała z wokalizą, elektroniką i dźwiękami przypominającymi instrumenty, co czyniło ją pionierką na ówczesnej scenie muzycznej. W 1973 roku, wraz z Michałem Urbaniakiem, Urszula Dudziak wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych, do Nowego Jorku. Tam rozpoczęła współpracę z największymi, m.in. z Milesem Davisem i Bobbym McFerrinem. Przełomem był utwór „Papaya”, który wbrew początkowemu chłodnemu przyjęciu w USA, zdobył międzynarodową sławę, stając się viralowym hitem w Azji i Ameryce Południowej.

Na tegorocznym festiwalu w Opolu 81-letnia dzisiaj, wspaniała Urszula Dudziak, wystąpi podczas koncertu poświęconego muzyce Wojciecha Trzcińskiego „Małe tęsknoty”. Już w niedzielę w TVP.

Czytaj także: Nie poszła w ślady rodziców, na co dzień mieszka w Stanach. Córka Urszuli Dudziak prowadzi niezwykły projekt

Idź do oryginalnego materiału