„Kult bohaterów daje fałszywe wyobrażenie o społecznej sprawczości. Mistyfikuje dynamikę przemocy, zakładając, iż powstrzymanie jej wymaga gotowości do walki – a nie tylko odmowy udziału w spektaklu. Utrwala fałszywe wyobrażenie o zmianie społecznej jako wyniku działań silnych podmiotów, a nie rozproszonej sieci żmudnych działań – wysyłaniu maili, wykuwaniu konsensusu w godzinach dyskusji, pisaniu tysięcy znaków, godzin spędzonych na telefonie (…) Przede wszystkim jednak tresuje nas do przekonania, iż survival w przegniłym status quo to happy end.” – pisze w tekście Superman nas nie zbawi Agata Sikora, powołując się na esej When the hero is the problem Rebecci Solnit. I choć tekst zamieszczony na łamach „Dwutygodnika” jest analizą kina o superbohaterach, jako swoistego mitotwórczego narzędzia wytrącającego w społeczeństwie wiarę w samostanowienie, to blisko mu do szerszych narracji o wszelkiej maści demiurgach. Również ze świata sztuki.
W wystawie Omnia, rozpisanej na serię monumentalnych gwaszy i obiekty, Katarzyna Wyszkowska zaprasza do sanktuarium geniusza, w którym gra on jednoosobowy spektakl. A ten – w opinii autorki – już dawno powinien się skończyć. Artystka wcześniej niejednokrotnie zajmowała się badaniem współczesnych mitów i stereotypów oraz ich społecznej szkodliwości. Tym razem na warsztat bierze archetyp nieomylnego twórcy. I odnosi go zarówno do postaci Tadeusza Kantora, jak i do przetaczających się przez publiczny dyskurs prób przepracowania (niejednokrotnie przemocowych) postaw wielkich mistrzów teatru i sztuki.
Cykl gwaszy Wyszkowskiej jest główną osią Omni. Artystka nazywa je ołtarzami: społeczno-towarzyskim, indywidualistycznym, scjentystycznym, mężczyzny oraz gwiazdy. Jednocześnie dowcipnie balansuje między estetykami z jednej strony z porządków religijnych i teatralnych, z drugiej ze szkolnych akademii. To granie z nieperfekcyjnymi, koślawymi, jakby „przetrąconymi” wizualnościami, jest zwróceniem się w stronę tego co „obok” wielkich tego świata sztuki. To ich otoczenia, ciemne materie sztuki, towarzyskie błota są dla artystki najbardziej interesujące, bo wolne od obezwładniającej figury geniusza – niedostępnej wieży z kości słoniowej unoszącej się nad ziemią w obłokach niepodważalnego talentu.
Niektórzy chcieliby uznać, iż wszystko zależy od talentu – tej niemal magicznej mocy danej przez odpowiedni układ genów lub zewnętrzną siłę. I iż właśnie z tego tajemnego kodu źródłowego rodzi się geniusz, przed którym warto padać na kolanach, wystawiać go na scenach, budować mu świątynie i muzea. Od którego należy się uczyć lub go naśladować. Albo nie robić nic poza wielbieniem.
Ten postromantyczny paradygmant twórcy „objawiciela” skutecznie potrafi paraliżować, lub przyzwyczajać do funkcji ledwie cienia, podatnego na pominięcie, nadużycia i wykorzystanie. Figura wielkich twórców, choć w XX wieku wielokrotnie próbowano ją przekształcić – uśmiercając autora czy zwracając się w stronę instytucji – trzyma się mocno. Może również dlatego, iż jest ideą repetującą anachroniczne podziały klasowe, ignorującą rzeczywistość, która jest przecież jednak bardziej horyzontalna niż wertykalna, bardziej o strukturze kłącza niż monocentrycznej.
Omnia Wyszkowskiej w tytule odnosi się do łacińskiego słowa oznaczającego „wszystko”. Jednocześnie może być czytana jako miejsce mówienia „o mnie”, swoista maszyna do ekshibicji ego. Jednak Omnia ma też w sobie coś z echolalii, z odgłosu żucia. I właśnie postać twórcy-mesjasza artystka przeżuwa. Rozkłada na czynniki pierwsze i obnaża jego współczesną papierowość i jednowymiarowość.
Jednocześnie w Mikrob 1:12 Gallery odbywa się siostrzana wystawa Katarzyny Wyszkowskiej Nomnia.
Wystawa odbywa się w ramach Open Eyes Art Festival, organizowanego przez: Fundację Gospodarki i Administracji Publicznej, Akademię Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, Agencję Artystyczną GAP i Nowohuckie Centrum Kultury. Cricoteka jest współorganizatorem OEAF.