Olek Sikora: Mówili "Jak cię wyrzucą z TVP, nie będziesz miał co do gara włożyć"

kobieta.gazeta.pl 2 godzin temu
Aleksander Sikora w "Ja wysiadam" opowiada o swojej drodze do telewizji. Wraca też wspomnieniami do pierwszych warszawskich lat na Czerskiej: beztroskich, choć "spłukanych", między domówkami z ekipą z Plotka a codziennym biegiem po branżowych "kotletach", które urządziły mu mieszkanie lepiej niż jakikolwiek sklep. W rozmowie nie brakuje też trudniejszych tematów: hejtu, niespodziewanego zwolnienia z TVP po zmianie władzy i szybkiego powrotu na nogi w Polsacie. Posłuchajcie, co jeszcze zdradził.
Agnieszka Matracka: Czy zaskoczeniem dla ciebie było twoje zwolnienie z TVP?
Aleksander Sikora: No oczywiście, iż tak. Wszyscy przed wyborami przebąkiwali, iż jak zmieni się władza, to tak będzie. Natomiast później, post factum po wyborach, po 13 grudnia, ja jeszcze z Małgosią Tomaszewską, która była wówczas w ciąży, prowadziłem niemalże każde wydanie, bo kilka par zostało odsuniętych, ale nie tak oficjalnie zwolnionych, tylko odsuniętych na czas nieokreślony od prowadzenia "Pytania na śniadanie". Więc tak naprawdę na posterunku zostałem tylko ja z Gosią Tomaszewską i Kasia Cichopek z Maćkiem Kurzejewskim. I my w te dwa duety prowadziliśmy wszystkie wydania, codziennie. Przez jeszcze miesiąc - półtora po zmianie władzy ja sobie tak wtedy myślałem, iż może nie będzie żadnej zmiany. Skoro nas wrzucają i nam ufają, bo w sumie dlaczego mieliby nam nie ufać? [...] Przyszedł taki moment, iż Gośka do mnie powiedziała, iż chyba nas wyrzucą, a ja zapytałem, dlaczego tak sądzi. "Zwróć uwagę na scenografię w studiu, zdjęli wszystkie nasze zdjęcia, które wisiały jako element scenografii".


REKLAMA


Tu obejrzysz nowy odcinek "Ja wysiadam" z Aleksandrem Sikorą.


Zobacz wideo Dziś Olek Sikora spełnia marzenia w telewizji, ale był taki czas: "Nie miałem na bilet"


To mogło dać do myślenia, więc Małgosia miała nosa.
Kiedy będą chcieli cię zwolnić, nie powiedzą nikomu, ale będą znaki. No i te znaki były.
Ty nie straciłeś tylko jednego formatu.
Rzucili mi wszystko, jak na gilotynie, bo przecież ja prowadziłem "The Voice of Poland", "You Can Dance", "Szansę na sukces", byłem komentatorem Eurowizji Junior, prowadziłem galę Miss Polonia, komentowałem Miss World, prowadziłem wszystkie sylwestry i tak dalej, byłem prezenterem studia oprawy, prowadziłem swój program muzyczny w TVP Wilno, więc no, trochę tego straciłem.
Sporo tego było.
Na początku było mi ciężko, bo sobie tak myślę, co ja teraz zrobię? Na chwilę uwierzyłem wszystkim tym, którzy mówili, zobaczysz, jak cię wyrzucą z TVP, nie będziesz miał co do gara włożyć. Tak więc wbrew tej złośliwej narracji tych, którzy niekoniecznie dobrze mi życzyli, poleciałem na Bali odreagować. Mówię to celowo, żeby pokazać ten przekąs. Na Bali doszedłem do siebie, wróciłem do Polski i okazało się, iż zaczęły się też rozdzwaniać telefony i ten pierwszy był z Polsatu.


Polsat był pierwszy?
Tak, absolutnie.
A był jeszcze jakiś inny telefon?
Był, ale te propozycje musiałem odrzucić, ponieważ po prostu była mało korzystna i mniej rozwojowa, i żeby nikomu nie ujmować, to nie będę mówił, kto się zgłosił. Ale Polsat faktycznie odezwał się pierwszy i dzisiaj Polsat jest moim domem, dlatego trochę tak reaguję z takim przekąsem, kiedy ktoś pyta mnie o TVP, bo ja za chwilę będę już dwa lata w Polsacie, a cały czas wraca temat TVP. To pokazuje, jak TVP potrafiła wykreować ludzi, którzy tam pracowali. Teraz odnoszę wrażenie, iż nieco mniej możesz usłyszeć na temat ludzi pracujących w telewizji polskiej, chociaż życzę im spektakularnych karier, szanuję ich pracę, to są moi koledzy, koleżanki, z wieloma z nich pracowałem i to nie jest żadna złośliwość ani przytyk w ich kierunku, wręcz przeciwnie. Natomiast jeżeli ktoś wieszał psy na telewizji polskiej, to zapominał o tym, iż TVP to niezły obóz przetrwania, jeżeli chodzi o takie zawodowe jestestwo.
Druga sprawa, jeżeli dostałeś się do telewizji polskiej, to znaczy, iż musiałaś coś umieć. Tam naprawdę nie biorą ludzi z ulicy, którzy kompletnie nic nie potrafią. Mało tego, TVP potrafiła też nieźle wypromować produkcje, które były wówczas emitowane i transmitowane na antenach. Ja dzisiaj odcinam dzięki TVP kupony, ponieważ wpadłem pod walec polityczny, przejechał po mnie ten walec, ale na szczęście specjaliści, którzy tworzą rozrywkę przez wielkie "r", wiedzą, iż jestem dobry w tym, co robię. Kilka lat temu bym powiedział, iż jestem beznadziejny, bo po prostu tak jestem wychowany, żeby zawsze zachować potężną dozę pokory i żeby tylko siebie negować. A ostatnimi czasy nauczyłem się też po prostu chwalić siebie, bo uważam, iż jeżeli nie byłbym dobry, tobym nie przetrwał 14 lat w tym zawodzie.
Przegapiliście ostatni odcinek? Możecie zobaczyć go poniżej.
Idź do oryginalnego materiału