Ognie Centralii

ekskursje.pl 1 dekada temu

Niniejsza notka dedykowana jest komcionaucie Awal, który w niezwykły sposób potrafi łączyć wnikliwą wiedzę o budżecie partycypacyjnym w Kraśniku z rzucaniem tekstów przypominających mi Tytusa de Zoo i jego pytanie rzucone od niechcenia pod koniec księgi geograficznej, „panowie, ten Bałtyk to adekwatnie jezioro czy ocean?”.

Tak odebrałem jego uwagę, iż „Tylko w przypadku strefy postsowieckiej można mówić, iż koszty industrializacji przerosły zyski – a to ze względu na niewydolny model tej industrializacji, który pozostawił po sobie niekonkurencyjny przemysł w zdewastowanym środowisku”. Stalin był większym fanem Ameryki niż sam Lech Wałęsa, więc swoją wizję industrializacji wzorował na industrializacji amerykańskiej.

W Stanach „niekonkurencyjny przemysł w zdewastowanym środowisku” można zwiedzać podróżując po tak zwanym Pasie Rdzy (Rust Belt), który zaczyna się zaraz po wyjechaniu tunelem z Nowego Jorku. Już Newark ma takie pejzaże postindustrialnej dewastacji, iż robią wrażenie choćby na kimś, kto zna Łódź czy Katowice.

Sercem Pasa Rdzy jest zagłębie węglowe w Pensylwanii. Czytelnicy mojego bloga znają moje zamiłowanie do wyludnionych miast i opuszczonych budowli. Korzystając z okazji zahaczyłem po drodze o słynne wyludnione miasto Centralia, PA.

Jak kawał Pensylwanii, miasto leży na bogatych złożach węgla, które na niewielką skalę przez cały czas są eksploatowane na zachód od Centrali. W samej Centralii w 1962 roku wybuchł jednak podziemny pożar, którego nigdy nie udało się ugasić.

Lokalne kopalnie trzeba było zamknąć. Mieszkańców nie ewakuowano, sami zaczęli wyjeżdżać. Zwłaszcza po tym, jak w 1981 ziemia się nagle rozstąpiła pod 12-letnim chłopcem (którego na szczęście wyciągnął starszy brat).

Większość Centralii pochłonęła dzisiaj łąka i drzewa-samosiejki, między którymi przez cały czas biegną szerokie, asfaltowe ulice. Przy ulicach przez cały czas stoją tabliczki z nazwą, sieć ulic można obejrzeć na Google Maps (na zdjęciu: Park Street).

Przez miasto przechodzi stanowa droga Highway 61 (nie mylić z drogą federalną o tym samym numerku, wielką magistralą Północ-Południe, unieśmiertelnioną m.in. przez Boba Dylana). Katastrofa wymagała zmianę jej biegu tak, żeby droga nie biegła przez obszar zagrożony częstym występowaniem toksycznego smogu.

Bez GPS-a można przejechać nowym śladem PA-61 tak, iż choćby się nie zauważy zmiany trasy (aczkolwiek przez cały czas stoi tabliczka ostrzegająca przed częstym występowaniem mgły). Starą drogę odcięto wałem ziemnym – można zostawić przed nim samochód i pieszo przespacerować.

Jak widać na zdjęciach, niepotrzebna droga to dziś wielka galeria graffiti. Wizja miasta pochłoniętego przez ziemię, ze starą drogą odciętą wałem ziemnym, inspiruje jednak wyobraźnię pisarzy i filmowców.

Na Centralii wzorowano filmowe Silent Hill (i to jedna z nielicznych dobrych rzeczy, jakie o tym filmie można powiedzieć – iż fajny mieli pomysł na miasto). Ciocia Wiki wylicza jednak też inne filmy i książki, których nie mam przyjemności znać.

Pensylwania to dobre miejsce do rozważania nad energetyką węglową. Znaczy, Śląsk też się nada, ale w Pensylwanii mają tańsze steki.

Dla XIX-wiecznych baronów-rabusiów gospodarka węglowa oczywiście była bardzo opłacalna i dorobili się na nich fortun. Ale to było możliwe tylko dlatego, iż skutki dewastacji środowiska wyceniali na $0,00.

Demokratyczny kraj po prostu nie może tego tak traktować. o ile policzymy całościowy koszt kilowatogodziny uzyskanej z węgla, te dodatkowe czynniki zwiększają cenę czterokrotnie (wobec gołych kosztów wydobycia i transportu).

Tutaj zresztą fundamentalnie rozjeżdżam się z Zielonymi (proszę nie myśleć, iż sam zzieleniałem, po prostu brak mi u nas porządnej czerwieni). Nie ma alternatywy dla energetyki jądrowej, kropka. choćby wliczając jakąś Fukushimę raz od wielkiego dzwonu, i tak jest lepsza dla środowiska od systematycznej dewastacji przez wydobycie i spalanie węgla.

Pas Rdzy to memento pokazujące, iż także w krajach kapitalistycznych przemysł może stać się „niekonkurencyjny” w ciągu życia jednej generacji. I zostawić dziedzictwo zdewastowanego środowiska, z którym nie będą się w stanie uporać następne generacje.

Ogień Centralii płonie już przeszło pół wieku. I nikt nie wie, jak długo będzie jeszcze płonąć. Według cioci Wiki to może być choćby 250 lat.

Idź do oryginalnego materiału