"Odpuśćcie szkołę, dajcie wsparcie, bo na każdym etapie można wszystko w życiu nadrobić"

ohme.pl 2 lat temu

– Mam apel do rodziców, odpuśćcie, w życiu nie jest istotny sukces, bycie najlepszym, ale bycie dobrym i szczęśliwym człowiekiem. I wszystko, na każdym etapie życia można dogonić i nadrobić – mówi Jakub Tylman, pedagog, nauczyciel przedszkola i przedmiotów artystycznych, wykładowca akademicki, inicjator ogólnopolskiej kampanii społecznej „Szkoły bez zadań domowych”, wyróżniony nagrodą im. Janusza Korczaka.

Dlaczego uczniowie tak często obawiają się wracać do szkoły? Rodzice też się denerwują.

Z jednej strony to przecież naturalne, jesteśmy smutni, gdy kończy się coś dobrego. My, dorośli też żałujemy, iż kończą się wakacje, zmiany nas stresują.

Ten naturalny niepokój potęguje to, co się wokół szkoły dzieje, o czym mówiło się w mediach: zabraknie nauczycieli, będą strajki, pojawi się nowy przedmiot i podręcznik, którego nikt nie chce. System szkolny też nie sprzyja poczuciu bezpieczeństwa, to pruski model. Nauczyciele, którzy od lat uczą w ten sam sposób, zadają takie same prace domowe. Panuje klimat: „Siadaj, ucz się, nie pytaj”. Nie tak powinna wyglądać polska szkoła, bo czasy się zmieniły. Żyjemy inaczej niż kiedyś, kiedyś nie było tylu możliwości rozwijania swoich pasji i zainteresowań,
Dobra szkoła to taka, która jest przygodą, chodzenie do niej jest przyjemnością.

Chyba wciąż mało jest takich miejsc?

Coraz więcej. Do kampanii „Szkoła bez zadań domowych”, której jestem twórcą, dołączyło setki szkół. Pamiętajmy, proszę, iż w edukacji pracuje wielu cudownych nauczycieli i nauczycielek. I nie ma to znaczenia, czy szkoła jest prywatna czy państwowa. Szkoła ma do wykonania określone zadania, a ktoś jest wykonawcą tego zadania. I adekwatnie los jest w jego rękach. Zawsze mówię – nieważne co się dzieje na górze, jak się kłócą, ważne, co jest na dole i czy dziecko trafi na adekwatnego dorosłego. Ale nie możemy mówić, iż nie ma dobrych nauczycieli, bo to jest krzywdzące. Są oczywiści wyjątki, ale wyjątki są w każdej branży. Nie powinno ich być w szkole, bo dzieci bardzo potrzebują wsparcia i samych pozytywnych bodźców. Miejmy nadzieję, iż nauczyciele wrócili wypoczęci, gotowi do pracy, a to, co się dzieje w mediach to polityka.

Bardzo dużo rodziców denerwowało się zamianą Wiedzy o Społeczeństwie na Historię i Teraźniejszość. Największe kontrowersje wzbudził podręcznik prof. Roszkowskiego.

Dużo zależy od nauczyciela, nie wszyscy muszą korzystać z tego podręcznika albo mogą korzystać rozważnie. To zależy od szkoły. Przecież to nauczyciele rozpoczęli w sieci społeczną akcję „Oh(s)hit!”, to oni tłumaczyli też, iż nie ma obowiązku korzystania z jednej, konkretnej książki. Do tej akcji dołączyło tysiące ich kolegów po fachu. Wierzę też, iż nauczyciele w całej Polsce będą liczyć się ze zdaniem rodziców i jeżeli rodzice nie będą chcieli, żeby ich dzieci korzystały z podręcznika prof. Roszkowskiego zrozumieją to. Teraz już realizowane są pierwsze zebrania z rodzicami, które rozwiewają te wątpliwości.

Młodzież często wraca ze szkoły zdołowana, bo słyszą: to będzie ciężki rok, będzie trudno. Przepytałam znajomych nastolatków i każde z nich to usłyszało w swojej szkole. Dlaczego nauczyciele roztaczają pesymistyczne wizje i jak sobie z tym radzić?

Rzeczywiście tak jest, niektórzy lubią pesymistyczne wizje, lubią straszyć. Ale czy to ma coś wspólnego z prawdą? Czy w zeszłym roku nie słyszeliśmy tego samego? Ten rok będzie trudny nie dla uczniów, ale właśnie dla nauczycieli, pod względem zmian, które nie dotykają dzieci. To są zmiany dotyczące pomocy psychologiczno – pedagogicznej, awansu nauczycieli, wynagrodzeń.

To jest rok, kiedy będziemy się stresować czy znów nie pójdziemy na nauczanie zdalne, kiedy uderzy kolejna fala, ale myślę, iż jesteśmy na tyle silni i świadomi, iż do tego nie dopuścimy, jeżeli będzie dużo przypadków covid, samorządy będą podejmowały decyzje lokalnie, w wyjątkowych sytuacjach.

Natomiast rzeczywiście szkoła powinna się zmieniać, być bardziej optymistyczna, radosna i przede wszystkim nie opierać się na straszeniu. Stąd kampania „Szkoła bez zadań domowych”. jeżeli uczeń chodzi do szkoły bez strachu, uczy się lepiej i chętniej.

Dużo rodziców też przeżywa wrześniowego doła, bo czują się jakby sami zaczynali szkołę, zawożenie, przywożenie i właśnie to uczenie się z dzieckiem, siedzenie nad książkami…

Zadania domowe nie mają sensu. Nie uczą systematyczności ani obowiązkowości. Zakładając, iż dziecko ma sześć lekcji, to wraca do domu z sześcioma pracami domowymi, bo każdy nauczyciel uważa, iż jego przedmiot jest najważniejszy i z każdego trzeba coś zadać. A gdzie jest życie? Zajęcia dodatkowe, rodzina, przyjaciele? Wolny czas? Dziecko stresuje się, czy zdąży odpisać przed lekcją, bo odrobienie wszystkiego w domu graniczy z cudem. Jak nie zdąży, często dostaje jedynkę. U nas w szkole, zamiast tracić ileś minut z lekcji na sprawdzanie pracy domowej, uczniowie robią te zadania razem z nauczycielem. To się przekłada na dobre wyniki ze sprawdzianów. Dzieci mają wszystko wytłumaczone i nie muszą być zdane same na siebie.

Druga sprawa, my rodzice czasem oczekujemy więcej niż nasze dzieci potrafią, przelewamy na nich swoje ambicje zmuszając ich do nauki, zbytnio pilnując i naciskając. Szkoła jest instytucją powołaną do tego, żeby uczyć. Oczywiście, trzeba powtarzać wiadomości, żeby zostały zapamiętane, ważne jest by powtarzać materiał, ale każde dziecko ma też swoje sprawy, marzenia i musi mieć przestrzeń na realizację siebie, na swój czas wolny.

Rady dla rodziców?

Nastawić się pozytywnie, dawać dziecku wsparcie, nie karać za to, iż czegoś nie zrobiło, iż nie odrobiło zadania domowego, to nie jest najważniejsze. Jasne, pilnować, żeby dziecko do szkoły chodziło, ale też stać na straży jego dobrostanu. Wiem, iż to brzmi bardzo idealistycznie, ale jeżeli dziecko czuje, iż rodzice dają mu wsparcie, a nie są kolejnym batem, który nad nimi stoi, to wtedy to się uda, będzie łatwiej, lżej.

My sami też musimy czuć się silni. jeżeli rodzic będzie zaopiekowany, stabilny, łatwiej będzie mu rozmawiać i zrozumieć swoje dziecko.
Jednocześnie pamiętajmy, iż szkoła ma swoje dobre strony, to jest przecież powrót do znajomych i przyjaciół, do stałego rytmu, do ulubionych zajęć. To odbudowywanie codzienności, bo przez ostatnie lata było trudno, COVID-19 zabrał nam zwyczajność.

A wsparcie psychologiczne w szkołach?

Jedną z tych zmian jest, iż w szkołach pojawią się psycholodzy, pedagodzy specjalni. Czy to się uda, pokaże życie, bo trzeba znaleźć odpowiednich specjalistów.

Zna Pan dużo przypadków, kiedy rodzicie odpuścili albo przenieśli dziecko do innej szkoły i dziecko rozkwitło?

Takich sytuacji jest bardzo wiele. W jednej szkole uczeń nie był w stanie się odnaleźć, miał stany depresyjne, był przygnębiony, miał też problemy z nauką. Rodzice ostatecznie zdecydowali się go przenieść, zresztą za namową specjalistów i okazało się, iż właśnie ta zmiana była potrzebna. Chłopak odżył, nawiązał prawdziwe przyjaźnie, zaczął się więcej uczyć.

Ale rodzice często mówią: nie, on musi się uczyć siły, wytrwałości i cisną.

Tak i miałbym apel, odpuśćcie, w życiu nie jest istotny sukces, bycie najlepszym, ale bycie dobrym i szczęśliwym człowiekiem. Wszystko, na każdym etapie życia można dogonić i nadrobić.

Często rodzice mają inny pomysł na dzieci niż one same. A to one wkraczają w dorosłość, one decydują. Gdy za bardzo ingerujemy w ich prywatność, to się odbija na relacjach, dochodzi do frustracji.

Szczególnie, iż jak byliśmy młodzi sami chcieliśmy o sobie decydować?

Oczywiście, ja miałem szczęście i taką przestrzeń. Nigdy nie miałem ze strony rodziców ciśnienia, iż muszę być w czymś najlepszy. Jestem im za to wdzięczny.

Często we wrześniu szykujemy się na wojnę z nauczycielami. Znam mnóstwo takich historii, jedna matka już ma plik dokumentów przygotowany, inna wytoczyła nauczycielce proces.

Na pewno powinniśmy dbać, żeby naszym dzieciom nie działa się krzywda. jeżeli jest potrzebna interwencja, przede wszystkim należy iść i rozmawiać zanim jeszcze zaczniemy interweniować u dyrekcji, czy w kuratorium. jeżeli się nie uda porozumieć, dopiero wtedy warto działać. Myślę, iż wrzesień jest trudny, bo każdy musi znów zająć swoje stanowisko, przyzwyczaić się do swojej roli, wdrożyć, ale potem to się wszystko uspokaja.

A grupy szkolne na komunikatorach, gdzie inni rodzice toczą długie dyskusje? Uczestniczyć w nich, czy się odsunąć?

Czytać tylko najważniejsze rzeczy. Nie zajmować się problemami innych, tam wielu rodziców wylewa swoje frustracje, nie warto się w to angażować, tracić czas.


Jakub Tylman autor książek edukacyjnych dla dzieci, twórca nowoczesnych projektów edukacyjnych i nieszablonowych rozwiązań w edukacji. Zwycięzca Plebiscytu Radiowej Czwórki NIEPRZECIĘTNI 2022, laureat nagrody Głosu Wielkopolskiego w plebiscycie „Nauczyciel na Medal” oraz zwycięzca plebiscytu „Osobowość roku 2019” w województwie wielkopolskim. Odznaczony Medalem Komisji Edukacji Narodowej za zasługi dla oświaty i wychowania (2022).

Idź do oryginalnego materiału