Odcinek 6 serialu „House of the Dragon” to najlepsza kontynuacja „Gry o tron”

cyberfeed.pl 2 miesięcy temu


Bycie kobietą jest do bani w Westeros. To nie jest tajemnica; to powód, dla którego wiele Gra o tron kobiety są zahartowane przeciwko światu i to jest powód, dla którego wielu widzów zaczęło odwracać się od oryginalnego serialu. Pieśń Lodu i Ognia to zimne, okrutne miejsce, a jeszcze zimniejsze i okrutniejsze, jeżeli nie jesteś mężczyzną.

Dom Smoka zawsze jednoczyło się pod tym hasłem jako jednym ze swoich głównych tematów, jego drugi sezon — a w szczególności szósty odcinek — tworzy ostre powiązanie, skręcające się niczym nóż między dwiema postaciami: Rhaenyrą (Emma D’Arcy) i Alicent (Olivia Cooke).

Po przegranej walce na spotkaniu małej rady w zeszłym tygodniu Alicent rozpoczyna odcinek 6 od bezceremonialnego odrzucenia — najpierw metaforycznie, jako Aemond odmawia posłuchania jej rady, a następnie, bardziej dosłownie, gdy Aemond całkowicie zwalnia ją z obowiązków małej rady. To jest — w przebiegły i chytry sposób, w jaki jej syn często potrafi byćsprytna świadomość co do składu jego małej rady, jak się później dowiemy; może mieć Otto w swojej radzie, albo może mieć Alicent, ale nie może (optycznie, politycznie, osobiście) mieć obu. Ale Alicent przez cały czas to głęboko boli.

Co ma sens, skoro Alicent musiała się tak bardzo starać, żeby po prostu być widzianą, a co dopiero słyszaną przez mężczyzn wokół niej, choćby tych, których urodziła. Kiedy zrobiła swój wielki ruch, aby rządzić jako królowa regentka w odcinku 5, „Regent”, została odrzucona. Powody były żałośnie słuszne: to był pokój, to wojna. A jednak ukryte przesłanie było jaśniejsze — to jest przyszłość, o którą walczyła, przyszłość stworzona przez mężczyzn. A teraz znalazła w niej swoje miejsce: z zewnątrz patrzy do środka, zastanawiając się, czy jej trzecie dziecko jest lepsze po prostu dlatego, iż wychowało się daleko od niej.

Rhaenyra natomiast ma taką zdolność odpychać w sposób, w jaki Alicent nigdy tego nie robi. Chociaż jej mała rada wielokrotnie ją podważa (i Rhaenysi Baela), wzbudza szacunek, o jaki prosi Alicent. Kiedy pewien mężczyzna kwestionuje jej zdolność do walki na wojnie, przypomina mu, iż znał tylko to samo spokojne królestwo, które znała ona. Kiedy mężczyzna podąża za nią, próbując potajemnie wzbudzić w niej wątpliwości, ona odwraca się i uderza go w twarz. Chociaż musiała wielokrotnie przypomnieć ludziom, iż dobrze jest, gdy ich sugestie balansują na granicy zdrady, po czym w pomieszczeniu zapada cisza.

Dom Smoka po raz pierwszy przepuściła przez filtr swój feministyczny okrzyk bojowy koszmary macierzyństwaale to była podstępna próba głębszego argumentu. Choć „połówka jest naszym polem bitwy” brzmi znajomo, historia Rhaenyry, faktyczne wyzwolenie, którego szukała, mogłaby rozrosnąć się do tego stopnia, iż ​​obejmowałaby choćby poród. Łuk pilota to Rhaenyra, która dowiaduje się, iż mógł być czymś więcej; wyobrażać sobie siebie jako królową, nie księżniczkę. Wszystko, co zrobiła od tamtej pory, było w służbie przekonania, iż ​​jej się to należy, albo przynajmniej, iż może sobie z tym poradzić.

Zdjęcie: Theo Whiteman/HBO

Zdjęcie: Theo Whiteman/HBO

Właśnie to tworzy kontrast między Alicent i Rhaenyra tak interesujące w Dom Smoka sezon 2. Żaden z nich nie ma Dobry czas bycia kobietą w Westeros, ale ich historie wydają się bogate i trafnie kontrastują ze sobą. Alicent jest kobietą zamożną; jest krótkowzroczna, zamknięta i surowa tak samo często, jak jest miła i potulna, podobnie jak mężczyźni wokół niej. Ale nie jest kobietą moc. A jej historia to seria kaskadowych prób zdobycia go, czy to poprzez ubieranie się, imponujący, błędna interpretacjaLub podwajanieJej droga do autorytetu jest naznaczona upokarzająca ofiarai rozpaczliwe błaganie o wysłuchanie. Rhaenyra była w dużej mierze przeciwieństwem, i chociaż spędziła pierwsza połowa jej życia niedoceniana jako dziedziczki ze względu na jej płeć, ta wojna domowa jest dla niej pierwszym prawdziwym doświadczeniem niedoceniania z tego powodu. Różnica jest taka, iż ​​ludzie słuchają, gdy Rhaenyra mówi, choćby gdy prosi ich, by stanęli przed ogniem smoka.

Choć nigdy nie będą tego wiedzieć, wszyscy w szóstym odcinku stają w obliczu podobnych problemów. Przez królestwo widzimy ludzi, którzy nie otrzymują tego, co uważają, iż im się należy. Rhaena zastanawia się w Vale, dlaczego jeszcze nie może jeździć na smoku. Alyn i Addam Hullowie irytują się brakiem uznania ze strony swojego odległego ojca, ale Addam zdaje się być przez to prześladowany forma dymu morskiego. Daemon śledzi Harrenhal i spotyka swojego najstraszniejszego ducha, ducha swojego brata króla, który pominął go na rzecz Rhaenyry. Choć jest to najmniej niepokojące, co te sekwencje snów odczuwały, uderzenie Viserys Paddy’ego Considine’a powrót do postaci z początku sezonu 1 — pełnej gniewu, zranionej, dystansującej się — pomaga pokazać, w jaki sposób te emocjonalne rany mogą odcisnąć piętno na psychice.

Prostsza opowieść mogłaby pozwolić tym rzeczom na ropienie jako zwykłe urazy. Ale Dom Smoka (i rzeczywiście, większy świat George’a R.R. Martina) jest bardziej zainteresowany zanurzaniem się w głębsze głębiny tych rozważań o władzy. Odcinek 6 wydaje się o wiele bardziej podobny do oryginalny Gra o tron niż pokaz byłz jego rozważaniami na temat tego, jak ci, którzy najlepiej nadają się do przewodzenia, nie chcą mieć z tym nic wspólnego i kalejdoskopem prób zdobycia autorytetu. Ale show nie tylko gra tutaj hity; sprawia, iż ​​Taniec Smoków jest wojną nie wielkich bitew, ale małych momentów i uważnej pracy nad postaciami.

Zdjęcie: Theo Whiteman/HBO

Zdjęcie: Liam Daniel/HBO

Zdjęcie: Theo Whiteman/HBO

Zdjęcie: Liam Daniel/HBO

A nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż u Alicent i Rhaenyry, choć w tym sezonie zagrały razem tylko w jednej scenie. Dom Smoka sprawia, iż ​​poruszają się w tandemie, cienie siebie nawzajem, gdy każdy z nich rości sobie prawo do dowodzenia Żelaznym Tronem. Występ Cooke’a jako Alicent wydaje się naturalnie nieprzejrzysty, podczas gdy D’Arcy sprytnie pozwala Rhaenyrze wydawać się niemal zbyt rozważną. W ich rękach Rhaenyra czuje się emocjonalnie chuda przed swoją radą, a mimo to wydaje się być bardziej mocno zakorzeniona, niż Alicent kiedykolwiek mogłaby być. Są to dwa różne punkty widzenia z dorastania na dworze, pierwszy to ostrożna modulacja subtelności zrodzonej z defensywności, drugi to przywilej, który musi się teraz sprawdzić.

W związku z tym Alicent staje się opryskliwa i defensywna, atakując każdego, kto ją skrzywdził, czy to jej kumpel do seksu Lub jej syn. W przeciwieństwie do tego Rhaenyra się chwieje — ruch, który może zapobiec jej całkowitemu upadkowi. Buduje silniejsze sojusze, inspirując ludzi do swojej sprawy po prostu będąc człowiekiem, gdzie tak wielu może chcieć zostać bogiemnawet jeżeli oznacza to konieczność zmierzenia się ze smokiem lub zabicie własnego brata. Poprzez kwestionowanie jej prawa pierworództwa i jej umiejętności (oraz jej małżeństwa i jej wojennego skarbca) znalazła wsparcie, chętnie wciągając Mysarię (Sonoya Mizuno), która opracowała zadziwiająco skuteczną taktykę ofensywną dostarczania żywności głodującym mieszkańcom Królewskiej Przystani, w tym samym czasie, gdy najwyraźniej zdobywa serce Rhaenyry. W przeciwieństwie do wszechobecnej, zmiennej nierówności jej relacji z Alicent, Mysaria oferuje Rhaenyrze coś więcej niż radę. Tutaj rozszerza swoją własną wrażliwość, szczegółowo opisując swoje własne zmagania związane z płcią, a Rhaenyra w końcu otrzymuje kogoś, kto ją rozumie, a nie tylko ją widzi. To coś, co Mysaria i zmarły Steffon Darklyn mają wspólnego, podążając za Rhaenyrą, gdziekolwiek ich zaprowadzi, właśnie dlatego, iż prosi, a nie rozkazuje; to cichsze przywództwo, odważniejsze i o wiele bardziej klasycznie kobiece niż cokolwiek, czego próbuje Alicent.

Biorąc pod uwagę, iż jest to Westeros, historia miłosna Rhaenyry i Mysarii, choć może być ekscytująca, raczej nie będzie uwolniony od surowości królestwa. To jest nie jest to opowieść o szczęśliwych zakończeniach — przynajmniej nie proste; czas pokaże, czy machinacje Mysarii lub królewski status Rhaenyry staną im na drodze. Mimo wszystko jest to odkrywczy rozwój wydarzeń, niezależnie od tego, czy to przelotny romans, czy nie. To, co widzieliśmy o Rhaenyrze i Mysarii razem, pokazuje nam związek zbudowany na szacunku i trosce, daleki od brutalnej gry o władzę Alicent i Cole’a. Bycie kobietą w Westeros może być do bani i czasami możesz zostać wydymana. Ale Dom SmokaParalele te wyraźnie pokazują, iż są tacy, którzy przez cały czas mogą z tego coś wyciągnąć.



Source link

Idź do oryginalnego materiału