Obyśmy zdrowi byli

wojciechmajkowski.wordpress.com 1 tydzień temu
Zdjęcie: Writing Image by ROBERT SŁOMA from Pixabay


Obyśmy zdrowi byli!

1
Jakoś się udało wytrzymać i nie zwariować. A przecież tak bardzo się starali. Choćby telewizja. Powtórka za powtórką powtórkę poganiała. Jak co roku Sienkiewiczowska „Trylogia” we wszystkich wersjach powtarzana powielekroć i na większości kanałów. Do tego „Znachor”, obowiązkowy „Kevin sam w …” i wszystkie odcinki Indiany Jones’a. Przy odpowiednim opanowaniu pilota można było sobie zafundować darmowe déjà vu i kilka razy, w odstępie nie większym niż godzina, obejrzeć jeszcze raz ten sam moment filmu, na którym akurat zdarzyło nam się na godzinkę przysnąć. Dla porządku, zadbano jednak o to, by nas w międzyczasie nie ominęły reklamy leków na niestrawność, bo wiadomo, święta. Obyśmy zdrowi byli!

2
Jakoś się udało wytrzymać i nie zwariować. A przecież w kalendarzu zima. Tymczasem, jak w poprzednich latach, śniegu nie ma nigdzie, poza górami gdzie i tak w większości sztuczny. Leje, ciemno, zimno i wirusowo. Dzieciaki i wnuki się pochorowały. Jak rok temu. W tym roku wyjątkowo dopadło też nas. Taki bonus. Z braku laku oglądamy reklamy leków w telewizji, bo do lekarza się dostać to marzenie ściętej głowy. Odważnym polecają e-wizytę, ale jak taki lekarz zajrzy w gardło i osłucha? Nie wiem. Wiem jedynie, iż lek przepisze. Prawie każdy. Czy prawie każdy pomoże, nie wiem. Na pewno nie pomoże na wszystko. Choćby na samotne święta. Obyśmy zdrowi byli!

3
Jakoś się udało wytrzymać i nie zwariować. Osobiście nie strzelamy. Ani w Sylwestra, ani kiedykolwiek. Nie strzelamy z fajerwerków, ani z żadnej rzeczy, które do tego jest. No, może poza strzelaniem z placów, ale jeżeli już to tylko ja i zdecydowanie po cichu. Nasz kot, gdyby potrafił, powystrzelałby wszystkich strzelających co do jednego. Osobiście podawałbym mu naboje, choć generalnie do osobników rodzaju ludzkiego nic nie mam, a do płci pięknej tym bardziej. Gorzej gdy osobnik należy do rodzaju strzelających. Wtedy budzi się we mnie zwierzę, by nie powiedzieć morderca i biorę takowych na cel, z kotem w zespole. I żaden lek na uspokojenie na mnie wtedy nie działa. Tym razem obyło się bez strzelania do ludzi. Widać przedsylwestrowa telewizyjna reklama leków dla braci mniejszych działa także na mnie i to bez ich zażywania. Obyśmy zdrowi byli!

4
Jakoś się udało wytrzymać i nie zwariować. Między północą, a bladym świtem. Później nie wiem, bo wyłączyłem telefon. Jednak dopóki był włączony płynęła nim nieposkromiona rzeka życzeń w tej czy innej formie. Długich i krótkich. Dobrych i najlepszych. Życzliwych i takich, co to się dopiero okaże. Wiadomo bowiem nie od dzisiaj, iż jak ktoś komuś życzy zdrowia, szczęścia i tak dalej, to zwykle spełnia się wszystko, a szczególnie to tak dalej. I to spełnia się zwykle wcześniej, a więc raczej bliżej niż dalej. A nie od dzisiaj wiadomo, iż jak ma być jutro tak dalej jak dzisiaj, to ma być gorzej a nie lepiej, bo dzisiaj wszyscy narzekają, iż jest gorzej niż było. Szczególnie ze zdrowiem. Obyśmy zdrowi byli!

5
Jakoś się udało wytrzymać i nie zwariować. Szczególnie, iż nas rozłożyło przed świętami i dopiero zaczynamy wychodzić na prostą. o ile zaś chodzi o noworoczne życzenia, to najgorzej rokują życzenia zdrowia. Może dlatego, iż składane o północy i później obarczone są już domieszką napojów powodujących niewłaściwą ocenę rzeczywistości i w tej sytuacji ich składanie na odległość oraz bez osobistego kontaktu obarczone jest dużą dozą ryzyka. Po pierwsze dlatego, iż nie wiemy czy wysyłamy je do adekwatnego adresata (to wynik wiadomego czynnika). Po drugie dlatego, iż nie wiemy czy obdarowany jeszcze żyje, co w przypadku życzenia zdrowia, sensu już oczywiście nie ma żadnego. W przypadku życzeń szczęścia, co najwyżej ma wymiar transcendentny, bo mało kto wie, czy tam, po drugiej stronie szczęście ma taki sam praktyczny wymiar jak po tej. I czy w ogóle ma jakikolwiek wymiar. Dlatego wydaje się, iż lepiej zdrowie mieć niż go komuś życzyć ale mimo tego spróbuję…. Obyśmy zdrowi byli!

Bydgoszcz, 3 stycznia 2025 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Idź do oryginalnego materiału