Te słowa powiedziała kończąc naszą rozmowę Magda Szeflińska, wicedyrektor Szkoły Podstawowej w Zagórowie, szefowa tutejszego sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W weekend odbył się kolejny, wielki finał, finał cudów, ale też wielkich nadziei…
Jej działalność w zagórowskim sztabie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy ściśle związana jest z jej pracą zawodową. Od 15 lat pracuje w zagórowskiej podstawówce, a od 2019 r. jest, jak już wspomnieliśmy wicedyrektorem tejże placówki. Ze Sztabem WOŚP związała się od niedawna.
– Pierwszy raz uczestniczyłam w Finale w 2019 r. i pamiętam doskonale, kiedy obserwowałam wszystko z boku. Od razu w mojej głowie pojawiły się wizje, co można by jeszcze zrobić, co dołożyć , co odjąć, aby podkręcić całą imprezę, sprawić, żeby ten finał był jeszcze lepszy. I kiedy pomysły już były gotowe do realizacji, przyszedł bardzo smutny 2020 r. – rok pandemii. Wówczas zebraliśmy się w kilkanaście dorosłych osób i zamiast młodzieży, sami kwestowaliśmy na uliczkach Zagórowa. Nadszedł kolejny rok, jubileuszowy Finał dla WOŚP, bo trzydziesty, i wtedy w końcu mogłam wprowadzić swoje pomysły – mówi na początku. Dostała już wtedy pełne zaufanie i zielone światło od ówczesnego szefa sztabu, Andrzeja Bernata. Zebrała grupę fantastycznych osób i dali czadu, zbierając ponad 30 000 zł, co było ówczesnym rekordem. Następny rok, kolejne pomysły, kolejny finał, tym razem na rynku pod chmurką i znowu sukces – ponad 44 000 złotych, co wcześniej wydawało się poza zasięgiem.
– W 2024 r. przebiliśmy swój sufit – po raz pierwszy w historii sztabu w Zagórowie otrzymaliśmy Złotą Kartę WOŚP na licytację, co już było dla nas niesamowitym wyróżnieniem, wróciliśmy do koncertów podczas Finału, no i zebraliśmy pulę pieniędzy, o której wcześniej mogliśmy pomarzyć – ponad 70 000 zł. Z Mariuszem Andrzejewskim, założycielem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Zagórowie, śmiejemy się, iż daleko mi jeszcze do pobicia rekordu z 1995 roku, kiedy to Zagórów zebrał ponad 24 miliony. Małymi literami Mariusz zawsze dodaje, iż było to przed denominacją. A moim największym sukcesem, który sobie nieskromnie przypisuję, to LUDZIE, stworzenie zespołu marzeń, zebranie wokół siebie niesamowitej grupy osób, a konkretnie wspaniałych kobiet. Śmieję się, iż zagórowska Orkiestra jest kobietą, i to dosłownie. Z czystym sumieniem i pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, iż dziewczyny są naprawdę fantastyczne, niezwykle pracowite i zaangażowane. Dla mnie to naprawdę zaszczyt, iż mogę z nimi współpracować. Tak, zaszczyt to najlepsze słowo. Sukcesem również określę to, iż każdego roku współpracuje z nami coraz więcej instytucji, firm, osób prywatnych. To oznacza, iż wyrobiliśmy już sobie jakąś markę, ludzie mają do nas zaufanie i wiedzą, iż poniżej pewnego poziomu nie schodzimy. Co do przygotowań to z każdym rokiem pracujemy coraz więcej, ale to, co jest pocieszające – przynosi to efekty i przekłada się na coraz większą zebraną kwotę, którą przekazujemy do fundacji. A jeżeli chodzi o czas, kiedy zaczynamy pracować na rzecz WOŚP to powiem tak – listopad jest już dość pracowity dla nas – dodaje.
Jak mówi, każdy Finał to tak naprawdę oddzielny rozdział, nowa karta historii, nadziei no i… mnóstwo pracy, niespodzianek i wzruszeń. Dużo również radości, śmiechu i anegdot. – A co do wzruszeń…pamiętam chłopca, który licytował plakat Lecha Poznań z autografami piłkarzy i doszedł do 500 zł, nie chciał więcej przekazać lub nie miał więcej, ktoś go przebił, a nagle inne małżeństwo zaczęło licytować, wygrało i oddało mu ten plakat. To był piękny gest. Pamiętam również moment, kiedy w nocy w zeszłym roku liczymy pieniądze, i nasz legendarny księgowy, pan Ryszard Sikorski, nagle mówi: Słuchajcie, mamy 70 000!Pamiętam ten moment, iż siedzę i z niedowierzaniem patrzę w jego stronę i myślę sobie „Jak to 70 000?! Przecież to jest niemożliwe, w zeszłym roku 44 tys, a teraz 70. Kolejna sytuacja. Obraz od pana Artura Barcisia, który w zeszłym roku trafił na licytację do naszego sztabu. TEGO pana Artura Barcisia! Okazuje się, iż Państwo Kubiakowie, którzy przyjaźnią się z naszą wolontariuszką, znają aktora i załatwią dla nas taki fant. Sytuacja jest naprawdę wyjątkowa, ponieważ pan Artur Barciś od wielu lat przekazuje na główny finału swój obraz, którego cena sięga kilkuset tysięcy zł, a tu jednocześnie przekazuje drugie swoje dzieło do, przypominam, małego miasteczka, a nie np. stolicy. To właśnie są takie cuda i cudeńka, których corocznie jesteśmy świadkami – wspomina. Dla niej i wielu wolontariuszy pomaganie komuś zawsze nadawało sens i nakręcało niesamowicie.
I o to właśnie chodzi – pomaga, bo może, pomaga, bo lubi. W Orkiestrze tylko i wyłącznie chodzi o drugiego człowieka i to jest całe jej clou i cały sens, dlatego jest jej tak bliska. – I to, co powtarzam młodzieży, lepiej pomagać, niż potrzebować tej pomocy. Własny przykład to jest najlepsza zachęta dla młodych. Przestańmy gadać, iż trzeba pomagać, bo to i tamto, tylko należy zakasać rękawy i zacząć realnie działać. Skoro mają nas młodzi naśladować, to albo przejmą od nas mówienie o pomocy, albo zaczną działać. Marzeń mamy jeszcze kilka, z każdym rokiem pojawiają się nowe, na szczęście. Na pewno chciałabym podjąć się stworzenia filmu o zagórowskim sztabie, bo naprawdę jest, o czym opowiadać. Moja działalność to zaledwie przecinek, ale warto by było posłuchać tych, którzy tworzyli to 31 lat temu. Jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia, skoro udało nam się przebić kwotę 44 000 zł, później 70 000 zł, to dlaczego nie 100 000? To jest kolejne moje wyzwanie. Ostatnio usłyszałam po koncercie, który organizowaliśmy: „Boję się, co ty w przyszłym roku wymyślisz”. I to był wspaniały komplement, komplement, który chce się słuchać. Bo to oznacza, iż za każdym razem zaskakujemy. I o to chodzi. Marzy mi się, aby jak najdłużej chciało nam się działać i żebyśmy czerpali z tego jak najwięcej przyjemności. Bo jeżeli stanie się to tylko naszym obowiązkiem, to trzeba będzie zejść ze sceny – dodaje. W tym roku, zagórowski sztab, jako jeden z nielicznych pozyskał na licytację kultowe Złote Serduszko. Historia zarówno ze Złotą Kartą jak i ze wspomnianym Złotym Serduszkiem jest naprawdę ciekawa. Warto tutaj nadmienić, iż corocznie zaledwie 15 Kart i około 15 Serduszek trafia na licytację do sztabów. – W tamtym roku otrzymaliśmy Kartę, a w tym Serce. To naprawdę ogromne wyróżnienie dla naszego sztabu, zwłaszcza, kiedy zdamy sobie sprawę, ile ogólnie jest sztabów, jak dużych, a jednak jedno z 15 Serc trafia właśnie do Zagórowa. Nie znam odpowiedzi, dlaczego właśnie do nas trafia serce, ponieważ są to odgórne decyzje. To jest to jedno z wielu cudeńków, które nas spotykają. Już teraz mogę się pochwalić, iż mamy zadeklarowane 10 000 za Serce, a to jeszcze nie koniec licytacji- powiedziała kończąc.