O Kieślowskim nie tylko Szapołowska i Baka. "Krzysztof dostrzegł we mnie coś więcej"

film.interia.pl 3 tygodni temu
Zdjęcie: Spotkanie poświęcone pamięci Krzysztofa Kieślowskiego /Tofifest /materiały prasowe


"Często byłam wykorzystywana w filmach do bezmyślnego rozbierania się, do nagości. Krzysztof był pierwszym filmowcem, który dostrzegł we mnie coś więcej" - powiedziała Grażyna Szapołowska o Kieślowskim podczas spotkania na festiwalu BellaTofifest w Toruniu, które zorganizowano w ramach cyklu "50 na 50". "Opowiedziałem mu rzeczy, o których nigdy nikomu nie mówiłem" - wyznał Mirosław Baka. Wybitnego polskiego reżysera wspominali również inni jego bliscy współpracownicy: Zbigniew Zamachowski, Joanna Szczepkowska i Krzysztof Zanussi.


Jaki był Krzysztof Kieślowski? "50 na 50" na Tofifest


Co na świecie kojarzy się w pierwszej chwili z Polską? W muzyce - Chopin, w nauce - Skłodowska-Curie, w filmie - Kieślowski. Współpracę z reżyserem podczas okolicznościowego spotkania na festiwalu Bella Tofifest w Toruniu wspominali jego bliscy współpracownicy: Grażyna Szapołowska, Zbigniew Zamachowski, Mirosław Baka, Joanna Szczepkowska i Krzysztof Zanussi.
Rozmowa poprzedził seans "Krótkiego filmu o zabijaniu". Ten nagrodzony w Cannes obraz pokazano w Toruniu razem z "Krótkim filmem o miłości" oraz "Amatorem" w ramach akcji "50 na 50", celebrującej 50. edycję Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Gości i publiczność przywitała dyrektorka artystyczna tego ostatniego wydarzenia, Joanna Łapińska, a rozmowę poprowadził krytyk filmowy Łukasz Maciejewski. Reklama


"Dowiedziałem się, iż na seans 'Krótkiego filmu o miłości' nie ma wolnych miejsc. To o czymś świadczy, również o tym, iż młodzi ludzie chodzą na te filmy, chcą je odkrywać wciąż na nowo i w tym jest również tajemnica fenomenu, w którym siedzący tutaj państwo mieliście swój niezwykły udział" - zaznaczył na wstępie prowadzący.
W trwającej ponad godzinę rozmowie było pełno wzruszających wspomnień i anegdot, które pozwoliły poznać lepiej zarówno charakter pracy, jak i wyjątkowe podejście i etyczne standardy, jakimi kierował się Krzysztof Kieślowski.


Szapołowska o Kieślowskim: Krzysztof dostrzegł we mnie coś więcej


Grażyna Szapołowska, która zagrała u niego w "Bez końca" oraz "Krótkim filmie o miłości", wspominała, iż gdy poprosiła reżysera o usunięcie zbyt mocnych - w jej odczuciu - scen nagości w tym ostatnim filmie, jej życzenie zostało spełnione bez dyskusji.
"Jak się państwo orientują, często byłam wykorzystywana w filmach do bezmyślnego rozbierania się, do nagości. Krzysztof był pierwszym filmowcem, który dostrzegł we mnie coś więcej, ale to nie znaczy, iż nie chciał mnie rozebrać" - wspominała Grażyna Szapołowska.
Aktorka dodała, iż po latach od tamtej roli, sytuacja się odwróciła, gdy Kieślowski dał jej rolę w "Białym" z trylogii "Trzy kolory".
"Poprosił mnie, żebym zagrała ze Zbyszkiem Zamachowskim, mieliśmy piękne sceny. A potem zadzwonił do mnie i powiedział: 'Teraz ja ciebie wytnę'. I rzeczywiście całą sekwencję wyciął, ponieważ przeszkadzała mu w montażu, robiła inną historię z tego filmu" - wyznała.
Szapołowska zwróciła też uwagę, iż Kieślowski nauczył ją tolerancji na to, co jest nieznane, na inność i "miał wyczucie metafizyki". Przy okazji aktorka przytoczyła anegdotę o tym, kiedy w latach 90., już po śmierci Kieślowskiego, na galę wręczenia Telekamer przyleciał do naszego kraju Jeremy Irons. Podczas umówionego spotkania na lunch w hotelu, brytyjski aktor nie zauważywszy Szapołowskiej w lobby, minął ją bez słowa, co obserwujący sytuację recepcjonista skomentował słowami: "Pani Grażyno, pani jest ważniejsza od tego z Anglii". Kilka godzin później, gdy Irons odbierał z jej rąk nagrodę wyznał, iż największym zaszczytem dla niego jest przyjęcie wyróżnienia z rąk "aktorki Kieślowskiego".


Krzysztof Kieślowski: to nazwisko wciąż wiele znaczy w świecie


O tym, iż nazwisko reżysera wciąż wiele znaczy w świecie kina, przekonał się całkiem niedawno Zbigniew Zamachowski (u Kieślowskiego w "Dekalogu X" i "Białym"). Podczas pracy z Leną Dunham ("Dziewczyny") przy filmie "Treasure" Julii von Heinz okazało się, iż aktorka doskonale zna dorobek Kieślowskiego.
Aktor wspominał też, iż to Krzysztof Kieślowski - oglądając wstępne wersje montażowe filmu Tomasza Szadkowskiego "Ucieczka" - dostrzegł fizyczne podobieństwo między nim a Jerzym Stuhrem, dlatego obsadził ich w rolach braci w "Dekalogu X" i w "Białym".
"Życie cudownie spointowało naszą z Jurkiem bliską znajomość serią filmów o Shreku" - dodał na koniec Zbigniew Zamachowski.


Mirosław Baka również wspominał o tym, iż nazwisko Kieślowskiego wciąż robi na zagranicznych twórcach wrażenie. Opowiadał, jak z marszu - dosłownie, bo wpadł w ostatniej chwili na spotkanie z niemieckim reżyserem Michaelem Klierem - dostał główną rolę w filmie "Lepiej jest tam, gdzie nas nie ma". Gdy polski aktor wyjawił, iż za kilka tygodni jedzie na zaproszenie do Cannes jako odtwórca głównej roli w filmie "Krótki film o zabijaniu", Klier aż usiadł z wrażenia.
Baka opowiadał też, jak dostał rolę w "Krótkim filmie o zabijaniu". Podczas pierwszego castingu miał opowiedzieć historyjkę o siostrzyczce, a podczas drugiego - kwestię "Zabiję cię" prosto do kamery. Myślał, iż nie najlepiej mu poszło. Telegram od Kieślowskiego za zaproszeniem na plan dostał podczas ferii zimowych. Baka wyznał też, iż podczas ich pierwszej długiej rozmowy, reżyser z taktem zadawał mu różne, również osobiste pytania.
"Gdy wyszedłem ze studia na Chełmskiej, złapać autobus na dworzec, uświadomiłem sobie, iż ja temu facetowi, którego widziałam pierwszy raz w życiu, opowiedziałem rzeczy, o których nigdy nikomu nie mówiłem: o dzieciństwie, moim porozumieniu z ojcem. Bardzo intymne" - podsumował aktor, wówczas młodziutki, dwudziestoparoletni chłopak.
Kieślowski miał oko do młodych talentów, wyłuskiwał najzdolniejszych. Zabiegał między innymi o Joannę Szczepkowską do roli w "Personelu", ale aktorka - jak wspominała na spotkaniu w Toruniu - już była zdecydowana na rolę w "Doktorze Judymie" i nie chciała się z niej wycofywać. Ale los z Kieślowskim ją jednak złączył, zagrała w "Dekalogu III".


Zanussi o Kieślowskim: mieliśmy ze sobą bardzo równe relacje


O swojej wieloletniej przyjaźni i zawodowej komitywie z reżyserem opowiadał także Krzysztof Zanussi ("Struktura kryształu", "Barwy ochronne"), szef Studia Filmowego "Tor", gdzie powstała część filmów Kieślowskiego. Była między nimi niewielka różnica wieku, ale ich kariery zaczęły się w różnych momentach i miały inny przebieg.
"Ja w pierwszej kolejności dobiłem się uznania za granicą oraz możliwości robienia filmów poza Polską, a Krzysztof został okrzyknięty artystą lokalnym. Nie cierpiał z tego powodu, bo wiedział, iż nim nie jest, ale jak miał temu zaprzeczyć? Potem on mnie przegonił, a w takich sytuacjach zwykle przyjaźnie trzeszczą - nasza nie trzeszczała. Mieliśmy ze sobą bardzo równe relacje, zresztą był moim zastępcą w 'Torze'. W momencie, kiedy ja byłem za granicą, on prowadził i odczuwałem to tak, jakby to ja robił. Nie miałem nigdy żadnych wątpliwości co do tego, jakie będą jego oceny w jednej czy drugiej drobnej sprawie. Lekkośmy się różnili, ale to było wszystko, co nas dzieliło, a reszta nas łączyła" - wspominał Krzysztof Zanussi.
Bezpośrednio po spotkaniu widzowie - bogatsi o te opowieści oraz konteksty - obejrzeli "Krótki film o zabijaniu" z Mirosławem Baką w roli głównej.
Festiwal BellaTofifest odbywa się w Toruniu od 28 czerwca do 4 lipca. 50. edycja FPFF w Gdyni potrwa od 22 do 27 września. Interia jest patronem medialnym zarówno festiwalu Tofifest, jak i programu "50 na 50".
Idź do oryginalnego materiału