O granicy

ekskursje.pl 11 miesięcy temu

Film Agnieszki Holland „Zielona granica” dobrze pokazuje różnicę między nami a nimi. Różnica #1: oni nie potrafią robić filmów.

Śledząc pisowską komcinautykę widziałem fantazje o tym, żeby odpowiedzieć na ten film jakimś kontr-filmem, przedstawiającym pisowską narrację. Ja oczywiście nie miałbym nic przeciwko, ale wszyscy wiemy, iż taki film nie powstanie – bo po tamtej stronie po prostu już nie ma ani speców od dokumentu, ani od fabuły.

Jeśli ktoś poda kontrprzykłady, chętnie je poznam. Bo ja naprawdę chętnie obejrzę interesujący film, choćby jeżeli nie będę się z nim zgadzać światopoglądowo (przez większość mojego życia i tak się czuję na lewo od mainstreamu).

Różnica #2: ich nie interesuje prawda. Ja chętnie przeczytam reportaż kogoś, kto był na granicy, rozmawiał z ludźmi, porobił jakieś zdjęcia – i na tej podstawie powie, iż „Zielona granica” to bzdura.

Tylko iż po tamtej stronie nie ma kogoś takiego. Nie istnieje w Polsce taki twór, jak „propisowski reporter”.

Znów: jeżeli to nieprawda, no to dawajcie nazwiska. Chętnie kogoś takiego sobie poczytam.
Propisowscy dziennikarze uprawiają wyłącznie publicystykę opinii. Nie ruszając się zza biurka, wyrażają opinię przypadkowo zgodną z porannymi instrukcjami z Nowogrodzkiej.

Publicystyka opinii – jak wielokrotnie pisałem – to ogólnie jest najtańszy i najtandetniejszy gatunek dziennikarstwa. Tomasz Lis ma opinię, pan Ziutek z alpagą ma opinię, ja mam opinię – i co z tego.

Reportaż to przeciwny kraniec spektrum wartości. Ktoś się musi pofatygować, spędzić parę dni w terenie. To dużo kosztuje – wszystko jedno, czy te koszty ponosi redakcja czy sam autor-zapaleniec, tak czy siak koszty mierzone w osobogodzinach są wysokie.

Nagrodą za to jest interesujący materiał. Z dobrego reportażu możemy się dowiedzieć czegoś, czego nie wiemy o świecie.

Nie twierdzę, iż po naszej stronie są sami dobrzy reporterzy. Twierdzę, iż w ogóle są. Po ich stronie nie ma po prostu żadnego (mylę się? nazwiska, nazwiska!).

Poza Agnieszką Holland, pisowcy hejtują też więc Mikołaja Grynberga za jego reportaż spod granicy, „Jezus umarł w Polsce”. Okej, super, rozumiem iż wam się nie podobają przytoczone przez niego fakty. Ale gdzie w takim razie jest wasz kontr-reportaż?

Póki go nie ma, zaufam raczej Grynbergowi. Oczywiście, moje zaufanie ZAWSZE jest warunkowe, może być zawieszone, jeżeli przeczytam dobrze udokumentowaną książkę typu anty-Grynberg.

O ile jednak potrafię sobie wyobrazić chronocykl, hobbita i infundybułę chronosynklastyczną – to jakoś nie umiem sobie wyobrazić tego Semki, tych Karnowskich, tego Pereiry, tego Ziemkiewicza, tego Warzechy, jadących w teren i robiących reportaż. Natomiast doskonale sobie potrafię ich sobie wyobrazić, jak nie ruszając się zza biurka piszą zgodnie z przekazem dnia, iż Holland kłamie, a Grynberg jeszcze bardziej.

Oczywiście, zawsze pozostaje Argument Ostateczny: chamska propaganda bazująca na „przekazach dnia” jest skuteczna, bo Suweren nie chodzi do kina, nie czyta książek, dotrzeć do niego można wyłącznie krótkimi filmikami typu „Narąbany Stanowski mówi jak jest”.

No i trudno. Ja dalej będę czytać książki i chodzić do kina dla samej przyjemności obcowania z dobrze przygotowanym materiałem. Wolę tak przegrać niż wygrać jak Semka.

„Zielona granica” to po prostu dobrze zrobiony film. Nie jest antypolski ani antymundurowy – są tu funkcjonariusze ratujący honor munduru.

Ja mam akurat wielki szacunek dla munduru, bo jestem ogólnie propaństwowy. Tylko iż zwykle noszenie munduru wiąże się z przysięgą na ład prawny Rzeczpospolitej, „pushbacki” są z nim niezgodne.

Absolutnie nie jestem za tym, żeby „wpuszczać każdego jak leci”. Wprost przeciwnie, uważam iż osadzanie uchodźców w ośrodkach pozwala na ich filtrowanie, a „pushbacki” powodują, iż ten ktoś w końcu przejdzie, tylko choćby nie będziemy wiedzieli którędy.

Wszyscy wiemy (i my, i pisowcy – tylko pisowcy tego nie mówią na głos), dlaczego PiS nie chciał działać zgodnie z procedurami. Z tego samego powodu, dla którego nie chciał ich przestrzegać przy pandemii – zamiast tego wymyślając dziwne specustawy.

Bo jak nie przestrzegamy prawa – to ten zarobi na lewych respiratorach, tamten na maseczkach bez atestów, a owamten na łapówkach za wizy. I stąd ten oburz w przekazach dnia.

Idź do oryginalnego materiału