Ta książka to dla mnie pocztówka ze starego świata, który – obawiam się – już nie wróci. Byłem w styczniu Londynie na wywiadzie z Billem Brysonem, teraz myślę, iż to mógł być mój ostatni wyjazdowy wywiad w życiu.
Schroniłem się przed nagłą ulewą w antykwariacie na Charing Cross i wypatrzyłem na półce dziwaczną pozycję. Była to broszura opublikowana przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, zatytułowana „Sweden’s Welfare State: Can the Bumblebee Keep Flying?”.
Tytuł odwołuje się do legendy miejskiej o trzmielu, który (rzekomo) nie powinien latać według praw fizyki. Do tej legendy nawiązał premier Goran Persson, przemawiając w 2000 na kongresie partii socjaldemokratycznej.
Żartoblowie porównał Szwecję do trzmiela mówiąc, iż teoretycy od ekonomii ciągle przepowiadają jej upadek. A ona leci dalej.
Zbiorowi autorzy tej książki poczuli się wywołani do tablicy. Słusznie, Międynarodowy Fundusz Walutowy był 20 lat temu głównym skupiskiem ekspertów, doradzających wszystkim krajom, bez względu na kontynent i stopień rozwoju, żeby prywatyzowały, liberalizowały, deregulowały i cięły socjal.
Książka wyszła w 2003, więc w pewnym sensie jest nieaktualna. Ale z kolei plus ca change, plus c’est la meme chose: ci sami eksperci przez cały czas przepowiadają rychłe bankructwo Szwecji.
Model nordycki niespecjalnie się zmienił przez te kilkanaście lat. Autorzy MFW opisywali jego główne cechy następująco:
– silna obecność państwa w gospodarce, poprzez regulacje i przedsiębiorstwa państwowe
– regulowanie rynku pracy przez układy zbiorowe, prowadzące do wypłaszczenia drabiny dochodów
– wysoki udział podatków w PKB
– rozbudowany socjal z relatywnie niskim udziałem zasiłków zależnych od zamożności (means tested)
To ostatnie jest o tyle interesujące, iż charakterystyczną cechą modelu nordyckiego nie są same tylko transfery socjalne. W 2000 roku Szwecja miała ich 18,3% względem PKB, tyle samo co Austria i mniej niż Niemcy (18,6%). istotny jest brak kryterium zamożności.
Większość zasiłków w krajach nordyckich działa tak jak nasze 500+: należą się każdemu, choćby miliarderowi. To rzadkość, większość państw ma socjal działający na zasadzie korporacyjnej (typowy przykład do Niemcy, w którym pytanie „jakie kto ma socjal” sprowadza się do pytania „gdzie kto pracuje”).
Polski socjal po 1990 jest dysfunkcjonalną miksturą podejścia korporacyjnego (osobny system dla rolników), liberalnego (ktory miały zbudować słynne „reformy Buzka”) i „plusowych” transferów wprowadzonych przez PiS. Optymista może w tych ostatnich widzieć przyczółek do budowy modelu nordyckiego, pesymista powiększenie bałaganu.
Autorzy z uznaniem piszą o wielkiej reformie podatkowej z 1991, dzięki której Szwecja wyszła z kryzysu końca lat 80. Jednym z powodów, dla których my w 1989 choćby nie braliśmy na serio budowy modelu nordyckiego w Polsce (poza nielicznymi ekscentrykami jak Jors Truli) jest to, iż odradzali tego nam sami Nordycy.
Ich kraje bardzo boleśnie przeszły kryzys, który wstrząsnął kapitalizmem w 1987. W Szwecji dodatkowo nałożyło się to na chaos przywództwa w partii socjaldemokratycznej po zamachu na Palmego.
W 1991 udała im się jednak reforma, która upraszczała system, ale nie zmniejszała przychodów do budżetu. Dzięki niej klin podatkowy płacony przez przeciętnie zarabiającego Szweda przekraczał wprawdzie 50%, ale przez cały czas był trochę niższy od klina niemieckiego i nieznacznie wyższy od francuskiego.
Dlaczego trzmiel lata? Autorzy MFW w pierwszej kolejności wskazywali na wysoką jakość życia w Szwecji.
We wszystkich rankingach jakości kraje nordyckie zajmują czołówkę, zamieniają się tylko miejscami – to permutacej zbioru Szwecja/Dania/Norwegia/Finlandia/Islandia. Czasem między nie wciśnie się jakaś Nowa Zelandia, ale podium zwykle okupują kraje Unii Kalmarskiej.
Za sprawą tej jakości życia problem „migracji podatkowej” praktycznie nie wystepuje. To zbieżne z moim anecdtata – często pytałem zamożnych Nordyków, którzy mogliby spokojnie wyjechać do Hollywood (jak Lars von Trier albo Jo Nesbo), czemu tego nie robią. Odpowiadali, iż nigdzie nie podoba im się tak bardzo jak u siebie.
Drugi punkt jest taki, iż darmowa edukacja i silne upaństwowienie gospodarki ułatwia Szwecji cyfryzację. Do dzisiaj w wielu krajach, w tym w Polsce, mamy wąskie gardło w postaci dostępu do internetu szerokopasmowego – odczuwamy to teraz w Polsce, gdy ludzie muszą pracować zdalnie z internetu na kartę.
Kraje nordyckie zachowały kontrolę nad firmami telekomunikacyjnymi (nawet jeżeli część akcji wypuszczono na giełdę). Dlatego tam nie istniał problem znany nam z Polski (ale także ze Stanów), iż „nikomu się nie opłaca” podłączać do szerokopasmowego internetu jakiegoś osiedla.
Tam po prostu rząd wydaje polecenie komuś z Telenoru albo Telia-Sonera, iż migusiem Svensson, co to znaczy, iż się nie opłaca. I Svensson te kable układa w interesie Państwa.
Eksperci MFW przytaczają w tej książce rankingi „najlepszych miejsc do prowadzenia firmy IT” (w 2001) oraz „dostępu do internetu szerokopasmowego” (w 1999). Podium to odpowiednio „Szwecja / Norwegia / Finlandia” i „Szwecja / Finlandia / Norwegia”, czyli znowu Unia Kalmarska. USA w tym pierwszym są na czwartym miejscu, w tym drugim poza pierwszą dziesiątką.
W finale konkludują więc, iż o ile Szwecja będzie potrafiła wykorzystać te atuty, nic nie wskazuje na jej rychłe bankructwo. Jaka szkoda, iż nikt tej broszury nie czytał w Polsce 20 lat temu!
Jak pisałem, to pocztówka z minionego świata. Dziś mamy zupełnie inne problemy. Acz znów: nie wierzę, iż przed koronawirusem obroni nas niewidzialna ręka rynku. Stawiałbym korony przeciw dolarom, iż kraje nordyckie teraz też okażą się lepiej przygotowane do wyzwania.