Choć nie pojawia się na scenie, artystka, która walczy z problemami zdrowotnymi, poprosiła przyjaciół, by kontynuowali działalność kabaretu. „Z Aśką się nie dyskutuje” – przyznał w rozmowie z portalem Co Za Tydzień Dariusz Kamys. Choć początkowo planowano przełożyć trasę, decyzja była jasna – spektakle mają się odbyć zgodnie z planem.
Kabaret Hrabi ruszył w trasę „Potemowe Piosenki". To marzenie Joanny Kołaczkowskiej
Trasa „Potemowe Piosenki", inspirowana twórczością legendarnego Kabaretu Potem, przyciąga tłumy. W projekt zaangażowali się m.in. Hanna Śleszyńska, Maciej Stuhr, Szymon Majewski oraz Artur Andrus. – „Tutaj jesteśmy, bo to było marzenie Asi, ten koncert, 'potemowe piosenki', wiadomo, legenda Kabaretu Potem, potem zderzenie się z nią, ja się na tym wychowałem, więc to jest dla mnie w ogóle zaszczyt" – powiedział Szymon Majewski.
Choć Kołaczkowska nie występuje osobiście, pozostaje w kontakcie z zespołem, wysyła sms-y, kibicuje i duchowo czuwa nad wydarzeniem. „Tu już dzisiaj krążyły sms-y od Aśki z informacjami, iż nas pozdrawia, iż kibicuje, iż jest tak, iż nie dość, iż to wymyśliła, no to czuwa nad tym koncertem. I my adekwatnie wiemy teraz, iż się spotykamy z jej powodu, dla niej te oklaski, które tutaj będą się rozlegały", wyjaśnia Artur Andrus.
CZYTAJ TEŻ: Nie zdążył nacieszyć się sukcesem. David Hekili Kenui Bell nie żyje. Aktor „Lilo & Stitch” miał zaledwie 46 lat

Gwiazdy wspierają Joannę Kołaczkowską. Spełniają jej marzenie
„Myśleliśmy o tym, żeby jednak albo przełożyć, albo odwołać, ale Aśka powiedziała, iż róbcie, no to co, no to robimy. Z Aśką się nie dyskutuje" - wyznał Dariusz Kamys.
Kabaret Hrabi to cztery osoby, ale jak podkreślają członkowie grupy, to Joanna Kołaczkowska jest ich sercem. – „Nie wyobrażamy sobie Hrabi bez niej" – mówi zespół. To właśnie z jej inicjatywy, z ogromnym wsparciem przyjaciół i fanów, trasa „Potemowe Piosenki” nabrała wyjątkowego wymiaru – stając się hołdem dla jej siły, pasji i artystycznej duszy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jego wyczyn zbulwersował opinię publiczną, znamy linię obrony. Tak chce się tłumaczyć Rynkowski
