Tomasz Wolny trafił na języki, gdy pod koniec lipca gruchnęły wieści, iż po raz kolejny nie poprowadzi 1 sierpnia koncertu "Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki". W przeszłości dziennikarz prowadził imprezę aż siedem razy. Powstańcy warszawscy zwrócili się choćby z prośbą do władz TVP, które odpowiadają za koncert, by przywrócić Wolnego. Nic tym jednak nie wskórali. Na kilka dni przed wydarzeniem głos w sprawie zabrała nowa współprowadząca koncert i zarazem następczyni Wolnego - Justyna Dżbik-Kluge.
REKLAMA
Zobacz wideo Wolny nie postrzega Kurzajewskiego jako rywala? Taką relację mają po TVP
Tomasz Wolny nie poprowadzi koncertu 1 sierpnia. Mocne oświadczenie nowej prowadzącej
Zastępstwem dla Wolnego okazał się duet prezenterów - wspominana Justyna Dżbik-Kluge oraz Robert Stockinger. Dziennikarka zdecydowała odnieść się do medialnych kontrowersji w związku z koncertem i postawić sprawę jasno. "Piszę to, bo nie zgadzam się na manipulowanie starszymi ludźmi. Bardzo nie zgadzam się na karmienie opinii publicznej hasłami 'TVP olała powstańców'. Koncert, o którym rozmawiamy, miał różnych prowadzących - Macieja Orłosia, Jana Emila Młynarskiego, Weronikę Grozdew - gdy wydarzenie nie było jeszcze transmitowane przez telewizję" - napisała Dżbik-Kluge w obszernym oświadczeniu opublikowanym na Facebooku. W dalszej części poruszyła kwestię Tomasza Wolnego.
Niesmaczne i ogromnie nie na miejscu jest zawłaszczenie tego koncertu przez jedną osobę prowadzącą, a tym samym odwrócenie uwagi od meritum wydarzenia. (...) Ten koncert w założeniu nigdy nie był o żadnym Tomku, Justynie, Robercie czy Macieju. Był o wspólnym oddaniu czci bohaterom. Brak słów, jak został medialnie wykorzystany
- podkreśliła dziennikarka.
Justyna Dżbik-Kluge wbiła szpilę Tomaszowi Wolnemu. "Daleko idąca bezczelność"
W dalszej części wpisu Dżbik-Kluge nawiązała do zmian, jakie zachodzą w pracy dziennikarza - m.in. przejść między stacjami czy redakcjami. Odniosła się przy tym do odejścia Wolnego z TVP i jego nowej roli w Polsacie. "To, iż dziś dany prowadzący jest tu, a jutro w innym miejscu, to absolutnie normalna praktyka i dynamika branży medialnej. (...) Brak umiejętności pogodzenia się ze zmianą angażu, która skutkuje tak daleko idącą bezczelnością, iż sugeruje się zmianę nadawcy publicznego na nadawcę komercyjnego - tylko po to, żebym to JA mógł poprowadzić wydarzenie. Jest to dla mnie niepojęte" - napisała dziennikarka. "'Pycha kroczy przed upadkiem' - polecam przemyśleć te słowa" - dopisała pod koniec wpisu z przekąsem Dżbik-Kluge.