Od niemal dwóch dekad fani kina slasherowego obwieszczają wszem wobec śmierć gatunku. I za każdym razem, gdy te głosy powracają, pojawia się artysta, który pełnym pasji projektem gwałtownie wyprowadza ich z błędu. Tym razem Eli Roth udowadnia, iż z odpowiednim bagażem wiedzy o filmach grozy można ustanowić nową, oryginalną markę z dużym potencjałem, oddając jednocześnie hołd klasykom.
Noc Dziękczynienia wyewoluowała z pierwotnego pomysłu, który reżyser, we współpracy z Robertem Rodriguezem, wykonał w formie zwiastuna nieistniejącej produkcji w antologii Grindhouse w 2007 roku. W krótkiej zapowiedzi nawiązywał do slasherowych klasyków skupionych wokół największych amerykańskich świąt takich jak Czarne święta, Halloween czy Cicha noc, śmierci noc. Po 16 latach ten krótkometrażowy pastisz gatunku doczekał się pełnoprawnego rozwinięcia w najlepszym możliwym wydaniu.
Podczas czarnopiątkowej wyprzedaży w jednym ze sklepów AGD sprawy wymykają się spod kontroli. Nieliczna ochrona ulega pod naporem tłumu, który forsuje barierki i siłą wdziera się do środka. Ludzie owładnięci szałem zakupowym tratują siebie nawzajem. W całym tym zgiełku kilka osób odnosi śmiertelne obrażenia, a inni zostają ranni. Ten dzień zapisuje się w historii miasta jako Traumatyczne Święto Dziękczynienia. W następnym roku pojawia się w mieście morderca przebrany za historycznego kolonizatora regionu – Johna Carvera, który zamierza rozliczyć ocalałych uczestników z ich kapitalistycznej chciwości.
Szeryf Newlon (Patrick Dempsey) oraz córka właściciela sklepu Jessica (Nell Verlaque) decydują się wspólnymi siłami zdemaskować sprawcę. Rozpoczyna się wyścig z czasem, ponieważ znajomi oraz rodzina dziewczyny są na liście zabójcy. Mieszkańcy zaczynają wywierać coraz większą presję na policję, a grupa nastolatków dozbraja się we własnym zakresie celem zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Tymi drobnymi detalami, jak chociażby zaradność protagonistów czy wykorzystanie współczesnej technologii, Noc Dziękczynienia pokazuje, iż jest nie tylko sprawnym, ale też zaskakująco zmyślnie napisanym, slasherem.
Już w sekwencji otwierającej możemy rozpoznać wyraźny styl Rotha. Reżyser słynie z zamiłowania do rozczłonkowywania ciał postaci w swoich filmach i możliwie najbardziej wizualnego przedstawienia każdego obrażenia. Fani gore powinni być równie usatysfakcjonowani, co po seansie zeszłorocznego Terrifiera 2. Jednak ledwie kilka scen może konkurować z wiodącymi pod tym względem prym Green Inferno oraz Hostelem 2. Podobnie jak w swoich poprzednich filmach, tutaj również Roth kładzie nacisk na bezpośredni komentarz społeczny. W swojej nowej historii nie ucieka ani od jawnej krytyki konsumpcjonistycznych zapędów, ani też od wciąż nierozliczonej przeszłości z rdzennymi amerykanami.
Scenariusz Jeffa Rendella może i jest campowy do bólu, ale cała ta groteska i satyra jest w pełni zamierzona. Bohaterowie jednocześnie traktują całą sytuację śmiertelnie poważnie, ale na pewnym poziomie wydaje się, iż podświadomie rozumieją zasady, jakimi rządzi się ich historia. Z tego też powodu sceny grozy, choć sprawnie nakręcone, pozbawione są elementu zaskoczenia. W większości przypadków widzowie będą w stanie przewidzieć przebieg wydarzeń. Teatralność złoczyńcy wpisuje się w tę stylistykę idealnie i dodatkowo podbija kuriozalność niektórych morderstw.
Eli Roth powrócił w wielkim stylu. Jego sprawna reżyseria w połączeniu ze scenariuszem Rendella dała nam najbardziej przystępny film w jego karierze. Dzięki dobrze wyważonej i odpowiednio przerysowanej brutalności widzowie mogą powstrzymać się od panicznego opuszczania sali. Jednocześnie nagromadzenie szalonego, zręcznie wplecionego czarnego humoru daje nam najzabawniejszy film w karierze Rotha. Nikt również do tej pory tak zręcznie nie uczcił pamięci klasyków gatunku poprzez wplecenie ikonicznych scen jako elementu narracyjnego swojej historii. Wstrzeliwując się idealnie w miesięczną lukę do najbliższego świątecznego horroru, Noc Dziękczynienia ma szansę podbić serca fanów krwawej, niezbyt poważnej rozrywki. Miłośnicy horroru ze złotej ery VHS na pewno znajdą tu coś dla siebie.
PS. 0,5 punktu w bonusie za wpleciony w scenografię plakat pewnego cudownie szalonego filmu fantasy z 1983 roku.
Seans przedpremierowy dzięki uprzejmości Forum Film Poland.
Źródło obrazka głównego: Forum Film Poland