Nigdy nie kochałem swojej żony i wielokrotnie jej o tym mówiłem. To nie była jej wina żyliśmy całkiem dobrze. Nigdy nie robiła scen, nie miała do mnie pretensji zawsze była miła i troskliwa. Ale problem pozostawał ten sam: nie było między nami miłości.
Każdego ranka budziłem się z myślą o odejściu. Marzyłem, by znaleźć kobietę, którą naprawdę pokocham. Ale nie byłbym w stanie przewidzieć, jak los wszystko przewróci do góry nogami.
Z Kasią czułem się komfortowo. Nie tylko doskonale zajmowała się domem, ale też była olśniewająca. Przyjaciele mi zazdrościli i nie rozumieli, jakim cudem trafiła mi się taka żona.
Sam też nie wiedziałem, co zrobiłem, by zasłużyć na jej uczucie. Jestem zwykłym facetem, bez niczego szczególnego na tle innych. A jednak mnie kochała Jak to możliwe?
Jej miłość i oddanie nie dawały mi spokoju. Najbardziej męczyła mnie myśl, iż jeżeli odejdę, ktoś inny zajmie moje miejsce. Ktoś bogatszy, przystojniejszy, bardziej spełniony.
Gdy wyobrażałem ją sobie z innym mężczyzną, wpadałem w szał. Była moja, choćby jeżeli nigdy jej nie kochałem. To poczucie własności było silniejsze niż rozsądek. Ale czy można spędzić całe życie z kimś, kogo się nie kocha? Myślałem, iż dam radę, ale się myliłem.
Jutro wszystko jej powiem postanowiłem przed snem. Rano, przy śniadaniu, zebrałem się na odwagę.
Kasia, usiądź, musimy porozmawiać.
Oczywiście, słucham cię, kochanie.
Wyobraź sobie, iż się rozwodzimy. Wychodzę, żyjemy osobno
Kasia się roześmiała:
Co za zabawne pomysły! To jakaś gra?
Wysłuchaj mnie do końca. To poważna sprawa.
Dobrze, już sobie wyobrażam. I co dalej?
Odpowiedz szczerze: czy znajdziesz kogoś innego, jeżeli odejdę?
Piotr, co się z tobą dzieje? Dlaczego myślisz o odejściu?
Bo cię nie kocham i nigdy nie kochałem.
Co? Żartujesz? Nic nie rozumiem.
Chcę odejść, ale nie potrafię. Myśl, iż będziesz z kimś innym, nie daje mi spokoju.
Kasia zastanowiła się chwilę, po czym odpowiedziała spokojnie:
Nie znajdę nikogo lepszego od ciebie, więc się nie martw. Odejdź, nie będę z nikim innym.
Obiecujesz?
Oczywiście zapewniła Kasia.
Czekaj, ale gdzie ja mam iść?
Nie masz dokąd?
Nie, zawsze byliśmy razem. Chyba powinienem zostać blisko ciebie powiedziałem smutno.
Nie martw się odparła Kasia. Po rozwodzie zamienimy mieszkanie na dwa mniejsze.
Naprawdę? Nie spodziewałem się, iż mi pomożesz. Dlaczego to robisz?
Bo cię kocham. jeżeli się kogoś kocha, nie można go zatrzymywać wbrew jego woli.
Minęło kilka miesięcy i rozwiedliśmy się. Niedługo potem odkryłem, iż Kasia nie dotrzymała obietnicy. Znalazła innego mężczyznę, a mieszkania, które odziedziczyła po babci, nigdy nie zamierzała ze mną dzielić. Zostałem z niczym.
Jak mogę teraz ufać kobietom? Nie mam pojęcia.
Co sądzicie o zachowaniu Piotra?