Agnieszka Kotlarska - Miss Polski 1991 i pierwsza Polka z tytułem Miss International - została zamordowana w sierpniu 1996 roku. Nowy serial dokumentalny HBO Original "Zabić Miss", opowiadający historię jej niezwykłej kariery i tragicznej śmierci, zadebiutuje na platformie 17 grudnia.
Na kilka tygodni przed premierą trzyodcinkowej produkcji porozmawialiśmy z Ewą Wilczyńską, współautorką scenariusza. W wywiadzie przybliża nam sprawę Agnieszki Kotlarskiej, a także opowiada o procesie pracy nad dokumentem i spotkaniach z bliskimi Kotlarskiej.
Agnieszka Kotlarska zrobiła międzynarodową karierę w latach 90.
Justyna Miś, Interia: Nowy miniserial dokumentalny "Zabić Miss" przedstawia historię tragicznej śmierci Agnieszki Kotlarskiej. Głośna sprawa lat 90., ale myślę, iż wielu widzom, zwłaszcza z młodszego pokolenia, kompletnie nieznana…Reklama
Ewa Wilczyńska: - Taka refleksja towarzyszyła nam od początku. Zależało nam, żeby jak najpełniej pokazać historię Agnieszki Kotlarskiej poprzez opowieści jej znajomych, bliskich i osób, które z nią współpracowały. Równie ważne było dla nas ukazanie klimatu lat 90.: targowiska, ciągły brak różnych rzeczy. To właśnie ten kontrast podkreśla wyjątkowość jej historii. Wyrosła z realiów tamtego czasu, a jednocześnie dokonała ogromnego przeskoku. Agnieszka zaczynała karierę w Polsce. Same konkursy Miss były wtedy czymś absolutnie wyjątkowym. To zupełnie coś innego niż dziś. Teraz mamy mnóstwo talent show: konkursy śpiewania, gotowania, a sławę można zdobyć w internecie, choćby bez udziału tradycyjnych mediów. Wtedy takich wydarzeń nie było, więc konkursy Miss przyciągały miliony Polaków, a ulice w czasie transmisji niemal się wyludniały. Dziewczyny natychmiast zdobywały ogólnopolską popularność. To było coś wyjątkowego w szarej Polsce lat 90. Dla młodego widza to nie jest dziś takie oczywiste.
- Konkursy Miss organizowano z ogromną dbałością o choreografię, muzykę, oprawę. To naprawdę było "coś". W dokumencie pokazujemy, iż choćby zdobycie strojów było wyzwaniem. Trzeba było szukać materiału na targowiskach. Sporym problemem było znalezienie odpowiedniego, by uszyć wszystkim dziewczynom identyczne kreacje. Potem pokazujemy Agnieszkę w Stanach Zjednoczonych, które wówczas były na zupełnie innym etapie rozwoju niż Polska. Jej historia jest więc unikatowa na kilku poziomach. Oczywiście zależało nam, żeby opowiedzieć o samej zbrodni, ale równie ważne było dla nas przybliżenie realiów tamtych lat. Dlatego w dokumencie pojawia się wiele archiwalnych zdjęć, a bohaterowie wspominają, jak wyglądała wtedy codzienność. Mieliśmy świadomość, iż nie każdy widz te czasy pamięta, czy choćby zna – serial będzie bowiem dostępny globalnie na HBO Max. Dla wielu to coś zupełnie nowego, znanego może tylko z opowieści rodziców. A dla tych, którzy przeżyli tamten okres, to z kolei nostalgiczne wspomnienie.
Agnieszka bardzo gwałtownie zrobiła międzynarodową karierę w modelingu. To prawdziwy fenomen. Jak myślisz, co o nim zdecydowało?
- Dużo osób mówiło, iż Agnieszka była piękna na zewnątrz i piękna wewnątrz. Bohaterowie dokumentu podkreślali też, iż bardzo łatwo się z nią pracowało. Nigdy nie narzekała, choćby gdy robienie makijażu czy fryzury trwało godzinami. Trzeba pamiętać, iż to był inny rodzaj modelingu niż teraz. Dziś robi się zdjęcia, które później można szeroko wyretuszować, a wtedy na jedno idealne ujęcie pracowało się godzinami, bo możliwości poprawek były niewielkie. Myślę, iż właśnie ta jej łatwość współpracy, połączona z urodą, była wyjątkowa. Agnieszka była jak kameleon. Miała twarz, z której można było wydobyć bardzo różne cechy. Z jednej strony mogła wyglądać jak "dziewczyna z sąsiedztwa", a z drugiej jak ktoś zupełnie niedostępny, o niemal "filmowej" aparycji. Jej twarz pozwalała na ogromne możliwości charakteryzacji. Pamiętam, jak przeglądałam zdjęcia z różnych sesji do magazynów i czasem trudno było mi rozpoznać, czy to naprawdę ona, bo tak bardzo się zmieniała w zależności od konwencji zdjęcia.
- To też był moment, kiedy słowiańska uroda była szczególnie pożądana. Po upadku żelaznej kurtyny zagraniczne agencje ruszyły w poszukiwaniu modelek właśnie o takim typie urody. Agnieszka znalazła się w Stanach Zjednoczonych między innymi dzięki temu, iż jedną z nagród w konkursie Miss Polski była kooperacja z agencją w USA. Wiele Miss budowało wtedy karierę wyłącznie w Polsce. Oczywiście zdarzały się wyjątki, jak choćby Aneta Kręglicka, ale to nie było takie łatwe jak dzisiaj. Na dodatek Agnieszka nie pochodziła z bogatego domu, nie mogła sobie pozwolić na dalekie podróże na własną rękę. Dlatego ta nagroda była dla niej trampoliną. Same tytuły, Miss Polski czy choćby Miss International, nie gwarantowały międzynarodowej kariery w świecie modelingu. To właśnie ten wyjazd dał jej szansę na dobry start. Pojechała do Stanów i od razu się spodobała.
Jak wyglądało gromadzenie materiałów zarówno do twojej książki, "Miss. Zabójstwo Agnieszki Kotlarskiej", jak i do dokumentu "Zabić Miss"?
- Zaczęło się od książki. Już wcześniej napisałam jedną książkę i na co dzień zajmuję się tematyką kryminalną dotyczącą zbrodni. Pierwsza dotyczyła sprawy Miłoszyckiej, w którą był zamieszany Tomasz Komenda. Kiedy rodzina Agnieszki zaczęła opowiadać o swojej historii, zorientowałam się, iż nigdy nie została opisana i tak rozpoczęła się moja dokumentacja. Kiedy już zaczęłam zbierać materiały do książki, dostałam propozycję od producentów, aby napisać pomysł na serial dokumentalny. Powstał projekt, który mógł rozbudować tę historię jeszcze bardziej. Pracy był ogrom: od analizy archiwalnych gazet, notowania wszystkich najważniejszych faktów, po badanie teorii zbrodni. Spotkania z bohaterami były bardzo intensywne, często wielogodzinne.
- kooperacja z rodziną Agnieszki była cudowna. Przekazali nam, i mi, i filmowcom, dzienniki, wszystkie magazyny, w których się pojawiała, nagrania prywatne, reklamy, zdjęcia z sesji modowych, a także godziny nagrań w domu czy podczas spacerów po Nowym Jorku. To pozwoliło mi naprawdę dobrze poznać Agnieszkę.
Rodzina Agnieszki Kotlarskiej milczała przez długie lata
Czy rodzina Agnieszki od początku była otwarta na rozmowy?
- Rodzina Agnieszki przez lata nie była otwarta na rozmowy. Nie chcieli się pojawiać w mediach, żyli w strachu przed zabójcą i ciągle obawiali się, iż może ich odnaleźć. Patrycja przez chwilę zastanawiała się nad karierą modelingową, bo mogłaby to być dobra droga dla niej, ale Jarek, mąż Agnieszki, od razu powiedział: "Nie, wtedy będziesz na banerach i zostaniesz rozpoznana". Po wielu latach wreszcie możemy opowiedzieć tę historię. Rodzina dopiero teraz nabrała odwagi, aby publicznie zmierzyć się z tym doświadczeniem i zadbać o pamięć Agnieszki. Dla Patrycji praca nad filmem i książką była też okazją, aby lepiej poznać swoją mamę. Nie miała na to szansy jako dziecko. Dzięki pracy nad książką i dokumentem mogła przeżyć swoją żałobę i zbliżyć się do wspomnień o Agnieszce.
Czy były jakieś kwestie, których nie chcieli poruszać lub były dla nich szczególnie trudne?
- Z jednej strony w rozmowach widać było dużą otwartość zarówno Jarka, jak i Patrycji, ale z drugiej strony opowiadanie o zabójstwie było dla nich trudne. U Jarka temat zabójcy zawsze wywoływał negatywne emocje, a dla Patrycji również był bardzo obciążający. Z jednej strony było to ważne, bo Patrycja mogła poznać ludzi, którzy współpracowali z jej mamą, a produkcja dawała jej możliwość spojrzenia na wszystko jeszcze raz, z perspektywy materiałów i dokumentów. Podczas pracy nad książką podrzucałam jej fragmenty dzienników, które znałam, więc mogła zbliżyć się do wspomnień Agnieszki. Jednak emocjonalnie dla Patrycji taka konfrontacja z przeszłością nie była łatwa. Powiedziała, iż dopiero teraz przeżywa żałobę po mamie. Z jednej strony była radość, bo zaczęła dostrzegać w sobie cechy odziedziczone po mamie, ale z drugiej strony pojawiały się smutek, tęsknota, a także żal i złość na zabójcę, który zabrał jej szansę na normalne dzieciństwo. Te emocje były bardzo silne i wszechobecne w całym procesie.
A który moment w czasie pracy nad książką i dokumentem dla ciebie był najbardziej wymagający?
- Najbardziej zależało mi na emocjach Patrycji. Zawsze, zajmując się takimi tematami, mam poczucie, iż zbrodnia zostawia bardzo wiele ofiar. Oczywistą ofiarą jest Agnieszka Kotlarska, która została zabita w okrutny sposób. Kolejnymi ofiarami są wszyscy jej bliscy. Pracując nad materiałem, cały czas miałam poczucie, iż chciałabym, aby Patrycja czuła się w tym dobrze. Miałam świadomość, iż obnażamy ją nie tylko przed polską publicznością, ale i światem. Pokazujemy jej prywatne życie, trudności, które się z tym wiązały. Patrycja jest osobą bardzo skrytą, nigdy nie zwierzała się nikomu i nie miała kontaktu z mediami. Najtrudniejsze było dla mnie zadbanie o to, żeby czuła się bezpiecznie i komfortowo w całym tym procesie.
Oglądając dokument miałam taką refleksję, iż istotny jest nie tylko aspekt upamiętniający Agnieszkę, ale także dydaktyczny. Z tej sprawy można wyciągnąć wiele wniosków na temat tego, jak niebezpieczna może być obsesja i stalking.
- Na tym bardzo nam zależało, żeby serial nie był przedstawieniem zbrodni dla samej zbrodni czy sensacji. Chcieliśmy, żeby z tego serialu wynikało coś więcej. Jestem psycholożką, więc tematyka stalkingu i zaburzeń jest mi bliska. Zajmując się takimi tematami na co dzień, mam poczucie, iż mimo upływu lat wciąż brakuje wystarczającej wiedzy na ten temat. Kiedy doszło do zabójstwa Agnieszki, w Polsce pojęcie stalkingu praktycznie nie istniało. To nie znaczy, iż nie dało się ścigać sprawcy, bo groźby były karalne i mógłby on ponieść odpowiedzialność, gdyby zostały zgłoszone. Nie chcieliśmy w żaden sposób obwiniać bliskich, iż nie zrobili czegoś wcześniej. Chodziło nam raczej o aspekt edukacyjny, aby osoby dotknięte tym problemem miały poczucie, iż nie są same i wiedziały, co można zrobić w takich sytuacjach. Najgorsze, co można zrobić, to zostać z tym samemu, nie dzielić się problemem z bliskimi ani nie zgłosić go odpowiednim służbom, co, jak pokazały doświadczenia bohaterów, wcale nie jest proste. Czasem reakcje systemu nie są od razu takie, jakie powinny być, ale trzeba o siebie walczyć i wiedzieć, iż można szukać pomocy.
Dlaczego w twoim odczuciu tak łatwo zignorować, zlekceważyć pierwsze sygnały i jakie mechanizmy są tu kluczowe?
- Część zachowań na początku może wydawać się niewinna. Przecież tylko wysłał list albo zadzwonił. Można temu nadać znaczenie: "Zakochał się, to choćby romantyczne". Czytając artykuły o zabójstwie Agnieszki sprzed lat, bardzo często pojawiało się sformułowanie "zbrodnia z miłości". My chcieliśmy odejść od romantyzowania. W tym nie ma nic romantycznego. Stalker nie kocha w sposób, w jaki nam się wydaje. On działa dla siebie. Jego początkowe zachowania mogą wydawać się niewinne: kwiaty, listy, dziś może to być wiadomość w social mediach. Z początku trudno je czasem wytłumaczyć, a osoba doświadczająca stalkingu może je bagatelizować. Często pojawia się też poczucie winy: "Może dałam mu jakiś nieodpowiedni sygnał?". Pojawia się współczucie: "On tak cierpi, zakochał się, co ja zrobię?". To utrudnia działanie i zgłaszanie problemu, a służby nie zawsze reagują natychmiast. Świadomość w Polsce znacznie wzrosła, ale wciąż zdarzają się sytuacje, w których kobiety przez lata doświadczają stalkingu, zanim coś realnie się wydarzy. Zaczyna się od obserwowania pod domem czy drobnych gróźb, które z czasem mogą przerodzić się w coś poważnego. Trudno przewidzieć, kiedy to nastąpi, dlatego edukacja i wsparcie są tak ważne.
Czy zajmując się tą sprawą boisz się o swoje bezpieczeństwo?
- Nie boję się, chociaż przy tej historii po raz pierwszy poczułam prawdziwy lęk. Musiałam pójść do zabójcy, żeby zapytać, czy wyrazi zgodę na rozmowę. Przyznaję, iż odraczałam tę wizytę, bo wszyscy wokół mnie ostrzegali, jaki to niebezpieczny człowiek. Jarek i Patrycja radzili mi, żebym wzięła ze sobą gaz, albo przynajmniej nie szła sama. Znajomi policjanci i prokuratorzy powtarzali, iż nigdy nie wiadomo, co takiemu człowiekowi strzeli do głowy. W końcu poszłam z reżyserem Maciejem Bielińskim, a ekipa czekała niedaleko. To, iż nie byłam sama, dało mi poczucie bezpieczeństwa. Sam plan spotkania też był zorganizowany tak, aby czuć się bezpiecznie, dzięki czemu mogłam prowadzić rozmowę spokojnie i w kontrolowanych warunkach.
Podsumowując naszą rozmowę, jaki obraz Agnieszki chcieliście przede wszystkim pokazać widzom i co według ciebie jest najważniejsze w tej sprawie?
- Chcieliśmy pokazać, iż Agnieszka była zwyczajną dziewczyną, która choćby po osiągnięciu wielkiego sukcesu w świecie modelingu nie zmieniła się. Z jednej strony jej kariera w szarych latach 90. była czymś unikatowym i dzięki niej poznajemy ten wielki świat modelingu tamtych czasów. Z drugiej strony dla niej najważniejsze było macierzyństwo. Myślę, iż choćby ci, którzy kojarzą Agnieszkę Kotlarską, często myślą o niej przez pryzmat bajkowego życia i międzynarodowej kariery. Ale to nie jest wszystko o niej. Przede wszystkim chciała być matką i tej części życia została brutalnie pozbawiona.
Czytaj więcej: To przez cały czas w Polsce temat tabu. "Ludzie się spowiadają w zaciszu gabinetowym"











![Polska - Chiny. MŚ w piłce manualnej. Gdzie i o której oglądać? [TRANSMISJA]](https://i.iplsc.com/-/000LZ8SE3TVY752W-C461.jpg)

