Niespodziewana propozycja męża: test na ojcostwo dla naszej córki z powodu teściowej.

newsempire24.com 2 tygodni temu

Pewnego dnia mąż wrócił od mamy, westchnął i zaproponował, żeby zrobić naszej dwuletniej córeczce test na ojcostwo: Nie dla mnie, dla mamy

— …Pół roku przed naszym ślubem ciągle powtarzała synowi: nie żenij się z nią, ona nie jest dla ciebie! — opowiada trzydziestoletnia Kinga, jej głos drży ze złości. — Za ładna, będzie cię zdradzać! Wtedy się śmialiśmy, żartowaliśmy, iż Rafał powinien był wybrać „krokodylicę”, żeby na pewno nie została oszukany. Ale teraz nie jest nam do śmiechu. Ani trochę!

Kinga nie uważa się za jakąś olśniewającą piękność. Zwykła dziewczyna z podkrakowskiej wsi, dba o siebie, jak większość. Szczupła, zadbana, ubiera się skromnie, zawsze była wymagająca w związkach i szanowała siebie. Dlaczego jej teściowa, Jadwiga, uznała, iż Kinga to lekkoduszna i niewierna, pozostaje zagadką. Ale ta kobieta zamieniła życie synowej w koszmar.

Z Rafałem są małżeństwem od czterech lat, mają córkę. Kinga jest na urlopie macierzyńskim, jej dni to niekończąca się seria gotowania, sprzątania i przewijania. Jedyni, z kim ma kontakt, to inne mamy na placu zabaw. Ale teściowa nie odpuszcza. Podejrzewa Kingę o zdrady, śledzi ją jak detektyw z kiepskiego serialu.

— Zawsze za mną szpiegowała! — wzdycha Kinga, jej oczy napełniają się łzami. — Dzwoniła, sprawdzała, przyjeżdżała bez zapowiedzi, próbowała kontrolować każdy mój krok. Najpierw starałam się to traktować z humorem, opowiadałam Rafałowi, śmialiśmy się. Ale to jest wyczerpujące! Kilka razy wybuchłam, kłóciłam się z nią na poważnie. Na chwilę się uspokajała, żeby potem wrócić ze zdwojoną siłą.

Pierwsza awantura wybuchła kilka miesięcy po ślubie. Jadwiga niespodziewanie pojawiła się w pracy Kingi. Bez telefonu, bez powodu. Chciała sprawdzić: czy synowa naprawdę tam pracuje? A może kłamie mężowi, iż jest w biurze, a sama biega do kochanków?

— Nie wiem, jak ją w ogóle wpuścili! — wspomina Kinga, jej głos drży z oburzenia. — Mamy centrum biznesowe, ochrona na wejściu, gości tylko po wcześniejszym umówieniu. Omal nie zemdlałam, gdy sekretarka przyprowadziła ją do mnie: „Pani przyszli”. Pytam: „Jadwigo, co pani tu robi?” A ona: „Przyszłam zobaczyć, gdzie pracujesz”. I rozgląda się po bokach! U nas otwarta przestrzeń, wszyscy przy komputerach, wszystko widać. Nie wiem, co by zrobiła, gdybym miała osobny gabinet!

Później sekretarka, Ania, szepnęła Kingi, iż ta dziwna kobieta zasypała ją pytaniami. Od jak dawna Kinga pracuje? Czy się spóźnia? Z kim się przyjaźni? Czy ma kogoś w biurze? „Powiedziałam, iż jest pani mężatką, ma pani męża!” — dodała Ania, marszcząc brwi. Kinga była wściekła. Wróciwszy do domu, wysypała wszystko przed Rafałem: „Twoja matka przekroczyła wszelkie granice! Porozmawiaj z nią, to nienormalne! Chyba tylko pod biurko mi nie zajrzała w poszukiwaniu kochanka. Chociaż kto wie, może i tam sprawdziła!”

Rafał najwyraźniej porządnie pogadał z matką. Przez jakiś czas było cicho. Jadwiga dzwoniła tylko wieczorami, pytała o sprawy, przynosiła domowe pierogi. Kinga zaczęła mieć nadzieję, iż burza minęła. Ale się myliła.

Następny incydent zdarzył się, gdy Kinga była w ciąży, ale jeszcze pracowała. Przeziębiwszy się, wzięła zwolnienie, spała w domu z wyłączonym telefonem, gdy nagle obudził ją łomot w drzwi i nieustanny dzwonek. „Zerwałam się, myślałam, iż pożar albo ewakuacja! — wspomina. — Spojrzałam przez wizjer — teściowa! Z wykrzywioną twarzą wali w drzwi butem i dzwoni bez przerwy. Bałam się otworzyć, zadzwoniłam do Rafała: „Rzucaj wszystko, przyjeżdżaj, nie wiem, co się dzieje!” Przyjechał po dwudziestu minutach. A ona cały ten czas stała pod drzwiami, czekała na mnie!”

Nakrzyczeli na Jadwigę. Kinga zagroziła, iż wezwie policję i szpital psychiatryczny, jeżeli to się powtórzy. „Trzymaj ją z dala ode mnie!” — zażądała od męża. I znowu nastała cisza.

Kinga urodziła córkę, ale teściowa choćby nie spojrzała na wnuczkę. Później stało się jasne dlaczego. Nie wierzyła, iż to jej wnuczka. „No przecież, ja tylko się włóczę, skąd miałabym dziecko od Rafała?” — gorzko uśmiecha się Kinga. Powód? W rodzinie męża rodziły się tylko chłopcy. Dziewczynka, w logice Jadwigi, to dowód zdrady. „Nie słuchałam tych bzdur — mówi Kinga. — Nie utrzymuję z nią kontaktu. Rafał jakoś się z nią widuje, raz na miesiąc do niej jedzie, ale bez nas. Może to i lepiej. Nigdy bym jej nie powierzyła córki.”

Ale najgorsze dopiero nadeszło. Pewnego dnia Rafał wrócił od matki, ciężko westchnął, zawahał się i nagle zaproponował, żeby zrobić dwuletniej córeczce test na ojcostwo. „Nie dla mnie, Kinga, co ty! — machnął rękami. — Nie mam wątpliwości. To dla mamy! Chcę, żeby wreszcie dała spokój. Zupełnie oszalała, a ja muszę to słuchać!”

Kinga gorzko się roześmiała. „Dla mamy? — powtórzyła, jej głos drżał ze złości. — Lepiej powiedz, iż uwierzyłeś w jej brednie! Przecież wiesz, iż ona nigdy się nie uspokoi. Zrobimy trzy testy w różnych klinikach — powie, iż lekarze są przekupieni, a wyniki sfałszowane! Nie zamierzam tańczyć, jak mi zagra, koniec!”

— To nie jest trudne, zrobić test — nie ustępował Rafał.

— Po co? — Kinga patrzyła na niego, powstrzymując łzy. — Ja wiem, czyje to dziecko. A ty? jeżeli potrzebujesz testu, zróbmy to. Ale najpierw składamy pozew o rozwód. Nie będę żyć z mężczyzną, który mi nie ufa!

Jej słowa zawisły w powietrzu jak wyrok. Zaufanie w ich rodzinie pęka w szwach, a wszystko przez teściową, której podejrzenia zatruwają ich życie. Kinga czuje, iż stoi na krawędzi przepaści i nie wie, jak uratować swoją rodzinę przed tym szaleństwem.

Idź do oryginalnego materiału