Tamta była jej debiutem i nowym przekładem, tom obecny to ponad czterdzieści esejów, wykładów, artykułów i tekstów okolicznościowych z prawie czterdziestu lat. Swoista suma przemyśleń pisarki na nurtujące ją tematy.
Kolor, rasa, płeć…
Toni Morrison, noblistka z 1993 roku, oprócz tego, iż jest jedną z niewielu kobiet uhonorowanych tą nagrodą w jej ponadstuletniej historii, jest też jedyną na razie pisarką czarnoskórą w tym gronie. Oczywiście to nie sam kolor skóry jest najistotniejszy. W takich przypadkach najłatwiej odwołać się do argumentu, iż nie pisze się skórą, tylko dłonią. Że literatura nie ma koloru. Nie ma rasy ani płci.
Jednak w istocie kolor ma znaczenie o tyle, iż jest tematem twórczości Toni Morrison. To, co się z nim wiąże w Stanach Zjednoczonych: niewolnictwo i jego konsekwencje, dzisiejszy status afroamerykańskiej ludności tego kraju – to nie jest historia odległa, wbrew pozorom.
Toni Morrison zmarła w roku 2019. Jej dziadek urodził się jako niewolnik, wolność uzyskał (odzyskał?) w wieku pięciu lat. Zaledwie jedno pokolenie dzieli pisarkę od stanu, w którym nie tylko nie mogłaby dostać ani tej, ani innych nagród, które stały się jej udziałem, nie tylko nie mogłaby pisać, ale nie posiadałaby żadnej władzy nad swoim życiem. Kolor jej skóry determinowałby jej los. Tak jest do dzisiaj: kolor skóry waży o życiu wielu ludzi.
Rola literatury
Kolejne teksty składające się na „Samoszacunek” dotykają różnych kwestii. Jest mowa z nabożeństwa żałobnego poświęcona ofiarom 11 września. Wspomnienie o Jamesie Baldwinie. Krótki wywód o przyrodnich siostrach Kopciuszka. Dominuje jednak temat literatury i jej roli w świecie.

fot. materiały prasowe
Rozważania te nie są zawieszone w życiowej próżni, odniesione jedynie do wartości estetycznych, zakotwiczone w świecie sztuki. Literatura dla Morrison jest predestynowana do tego, by dawać głos ludziom niesłyszalnym. Uczynić ich życie i los ważnym. Dać im głos, by mogli domagać się swoich praw, szacunku, by odzyskali go w sobie i dla siebie, by odnaleźli słowa opisujące ich samych i ich doświadczenie, inne niż te używane przez tych, którzy dotychczas ich opisywali, przekonani, iż wiedzą i lepiej, i więcej.
Analizując swoje powieści, pokazuje drogę dotarcia do doświadczenia nieposiadającego dotychczas własnego języka opisu, do słów temu służących. Ale pisarka jawi się tu nie tyle jako matka, co akuszerka, wzmacniająca głosy rozbrzmiewające już dawno, choć niesłuchane, nieuznawane. Uznaje się za część chóru, który właśnie zaczyna być słyszany – tak głośno wiedzie swą pieśń, iż nie pozwala jej nie usłyszeć, tak uparcie domaga się uwagi, iż ją wymusza.
Kanon
Szczególnie wymowne są rozważania Morrison nad kanonem literackim. choćby dzisiaj, kiedy kwestie przez nią poruszane nie są już niczym nowym, pozostają modelem wnikliwej, uważnej lektury klasycznych tekstów. Chociaż płeć literatury została obnażona przez feminizm, to jej rasa wciąż – i wtedy, kiedy pisała na ten temat Toni Morrison, i teraz – jest przedmiotem kontrowersji (płeć, mimo wszystko, nie jest także przez cały czas ich pozbawiona).
Można zadać pytanie: dlaczego tak mało dzieł pisarzy czarnoskórych – tych z Afryki i tych z USA – jest uznawanych za ważne, fundamentalne, wybitne, klasyczne, kanoniczne. Najprostsza odpowiedź jest taka, iż po prostu nie ma takich, które by spełniały jakościowe kryteria pozwalające je tak określić.
Pisarka zauważa, iż to wykrętne wyjaśnienie, bo nie istnieją niepodważalne wyznaczniki pozwalające zmierzyć wartość literacką jakichkolwiek pisarskich dokonań. Kwalifikacje są zawsze uwikłane w złożony kontekst, w którym rasa nie jest bez znaczenia.
Mamy wiele obrazów Afryki i osób czarnoskórych obecnych w literaturze uznawanej za arcydzielną. I to może stanowi problem – oswoiliśmy się z nimi, ulegliśmy ich wpływowi, uznaliśmy je za doskonałą reprezentację i tym samym za modele pozwalające oceniać inne obrazy.
To, co dostajemy od samych zainteresowanych, co często podważa dotychczasowe przedstawienia – Conrada, Twaina, Faulknera – i co gorsza czyni to świadomie w wielu przypadkach, prowokacyjnie wręcz, nie może być ocenione dobrze. Z trudnością daje się zrozumieć. Podważa status quo. Wprowadza zamieszanie w ustalone hierarchie. Wymusza przewartościowania i domaga się miejsca dla siebie.
Milczenie
Dokonując własnego résumé literatury amerykańskiej, dostrzega w niej Morrison konstytutywny brak. Milczenie o niewolnictwie, o czarnoskórej ludności i jej doświadczeniu. Ten brak pozwolił zaistnieć amerykańskiej literaturze.
Ślepa plamka zakryła problem, który istniał i był nieusuwalnym elementem amerykańskiej rzeczywistości.
Istniejące gdzieś w tle literackich światów przedstawionych czarne figury nie reprezentują rzeczywistości, jako dekoracje same są częścią spektaklu zaprzeczenia. Jeden z podstawowych tematów: wolność, doskonale obywa się bez odniesień do niewolnictwa i namysłu nad nim.
Pisarka wydobywa na wierzch to niewidoczne tło amerykańskiej literatury i świadomości. Może to czynić także dzięki tekstom pisanym przez niewolników, również byłych. W nich nie są oni, one jedynie nieistotnymi pionkami, mówią o sobie, swoich doświadczeniach. Mają życie. Są ludźmi.
Wartości uniwersalne dzieła
Nagroda Nobla dla Toni Morrison podnosiła szczególne przesłanie jej powieści: wizjonerskie i poetyckie pisarstwo autorki oświetla istotny aspekt amerykańskiej rzeczywistości. Ma to jednocześnie uniwersalne znaczenie.
Jednak w jednym ze swoich tekstów Chinua Achebe, afrykański pisarz, któremu poświęcony jest też okolicznościowa mowa umieszczona w książce, pisze, iż ta etykieta – „wartości uniwersalne dzieła”: tolerancja, szacunek dla innego człowieka, prawa człowieka, wszystko to, co byłoby najogólniejszym jego sensem – jest bardzo dwuznaczna.
Odrywa dzieło od kontekstu, konkretnych sytuacji, konkretnych postaci z ich losami, ich doświadczeniami.
W tym proteście przeciwko czynieniu dzieł literackich uniwersalnie ważnymi i znaczącymi zawiera się protest przeciwko niedostrzeganiu w nich refleksów historii, jej innych niż oficjalnie uznanych interpretacji i badanych wymiarów, ujawnianych w nich mechanizmów represji, mających swoich wykonawców: o adekwatnym sobie kolorze skóry, adekwatnej sobie płci.
To także trzeba mieć w pamięci. Morrison pokazuje wszystkim to, co jest szczególnym doświadczeniem niektórych.
Jeśli więc traktować jej pisarstwo w kategoriach uniwersalnych, to jako pewien wzór, domagający się za każdym razem konkretyzacji. Łatwo odnieść go do innych literatur. Naszej własnej. Znaczy to jednak dojrzeć i w niej obszary przemilczeń, przeoczeń pozwalających na stawanie się pewnej formy świadomości.
Dojrzeć rzeczywiste doświadczenie konkretnych ludzi pozbawionych, pozbawianych znaczenia.
Tym, co spaja wszystkie teksy składające się na „Samoszacunek”, jest niezachwiana, wciąż mocno w nich wybrzmiewająca wiara w literaturę. Nie jako ozdobnik, a niezbędny składnik świata. Zapewniający mu istnienie.
Pisarze i pisarki chronią go przed zagrożeniem płynącym z zakusów różnych sił, które chciałyby stworzyć świat prostym i jednoznacznym – co najczęściej znaczy wygodnym i przeznaczonym dla nich samych.