Nieprosta historia Davida Lyncha

gazetafenestra.pl 2 tygodni temu
Stan zdrowia reżysera pogorszył się po przeprowadzce z Los Angeles, wymuszonej pożarami / Źródło: fot. Alessandro flickr.com

Określanie twórczości danego reżysera mianem jego „świata” nie jest niczym wyszukanym. Do Davida Lyncha pasuje jednak idealnie. W swojej sztuce stale powracał do pewnych tematów, operował wysoce zindywidualizowanym językiem artystycznym i nieprzerwanie hołdował określonej filozofii. choćby jego osobowość i atrybuty w postaci kawy i papierosów stały się elementem lynchowskiego uniwersum. Niestety, ten drugi z nich przyczynił się do rozedmy płuc, a w konsekwencji – śmierci artysty 16 stycznia.

Twórczość Lyncha słynęła z ekscentryzmu, a sam reżyser najbardziej kojarzony był z surrealizmem. Często zastępował tradycyjną narrację strumieniem świadomości osadzonym na luźnej fabule lub eksplorował sny i projekcje umysłów bohaterów. Tylko cztery z jego dziesięciu pełnometrażowych filmów wpisują się w ten schemat. Na pograniczu „dziwności” i klarowności znajduje się Twin Peaks: Ogniu krocz ze mną, podczas gdy inne dzieła Lyncha opowiadają spójne, uporządkowane historie. Mimo to jego podejście do narracji, obrazu i konwencji gatunkowych zawsze było wyjątkowe. Nie podążał za trendami – to on kilkukrotnie wpływał na historię kina. Robił to prawdopodobnie mimochodem, skupiając się przede wszystkim na realizacji własnej wizji i przekazywaniu idei, z których budował swoje niezwykłe opowieści.

Jego strategię artystyczną można zawrzeć w dwóch zasadniczych słowach: „pomysły” i „intuicja”. Te pierwsze określał jako podstawę swojej sztuki. Porównywał je do wędkowania, odnajdując w tej analogii rozmaite paralele – w tym tą, iż pomysły wyłapywał ze swojej głowy, a nie wymyślał. Zamiast szukania symboli dla wyrażenia określonej treści, Lynch szukał sensu w symbolu, jaki właśnie go nawiedził. Reżyser zachowywał oniryczny, enigmatyczny, oddziałujący na emocje charakter swoich wizji, ale i doskonale układał je w całość. Analiza „Mulholland Drive” i „Zagubionej Autostrady” pozwala dostrzec jak skrupulatne i inteligentne potrafiły być konstrukcje jego scenariuszy. Nie bez przyczyny doczekał się on tak wielu analiz i interpretacji. Obszernych wywodów, o które aż się prosiło, mimo, iż sam Lynch był w stosunku do nich nieco sceptyczny. Nie chodzi o błędne dekodowanie przekazu – przeciwnie, reżyser domyślnie pozostawiał odbiorcy swobodę oraz możliwość indywidualnego przeżycia i zinterpretowania seansu. Akcentował jednak wagę intuicji, którą rozumiał jako poczucie pojęcia sensu, przy niemożności jego wyartykułowania, możliwym w trakcie obcowania z dziełem. Uważał, iż kino świetnie mówi o abstrakcjach, a języka filmu nie da się przełożyć na język mówiony.

Artysta totalny

Swoją filozofię twórczą praktykował nie tylko w filmie. Był istnym człowiekiem renesansu – oprócz kina zajmował się malarstwem, fotografią, litografią, muzyką, a choćby produkcją mebli. Malarstwo studiował jeszcze przed zainteresowaniem karierą reżysera, a bezpośrednim katalizatorem zwrócenia się w stronę kina miał być widok obrazu poruszanego przez wiatr. W jego głowie zakiełkowała wizja, którą pierwszym projektem zrealizował całkiem dosłownie – „Sześciu mężczyzn, którym robi się niedobrze” to zaanimowany obraz. Już na etapie debiutanckiego pełnego metrażu – „Głowy do wycierania”, doskonale opanował język kina na różnych poziomach. Jako scenarzysta i reżyser – zaprezentował oryginalną wizję surrealizmu, którego w przyszłości miał stać się wyznacznikiem. Dziwność budował nie tylko poprzez elementy bezpośrednio fantastyczne, ale i nienaturalne dialogi oraz zachowania postaci. Efektu dopełniała klaustrofobiczna atmosfera, zdjęcia popadające w tenebryzm i warstwa dźwiękowa skupiona wokół szumu, wiatru, przeciągłego basu i innych efektów wytrącających ze sfery komfortu. Od razu dały też o sobie dać znać dwie wielkie inspiracje artysty – Franz Kafka, którego kafkowskie sytuacje miały dopadać niejednego lynchowskiego bohatera i Francis Bacon – którego malarstwo skłaniało Lyncha do wewnętrznego, indywidualnego dialogu między nim, a obrazem. Taki sam efekt chciał uzyskać w swojej sztuce.

Kontekst biograficzny naświetla w przypadku „Głowy do wycierania” irracjonalne podejście Lyncha. Artysta poświęcał projektowi maksymalną uwagę, część budżetu pokrywał zarobionymi pieniędzmi, w momencie, w którym życie jego rodziny nie było ustatkowane – co skończyło się zresztą rozwodem. Tak wiele wysiłku wkładał w film, który nie sprawiał wrażenia przepisu na sukces – wzbudzający u widza dyskomfort i w każdym calu eksperymentalny. Atmosfera dzieła była refleksem epizodycznej przeprowadzki reżysera do Filadelfii. Chociaż później demaskował małomiasteczkową idyllę, jako kryjącą zepsucie – dzieciństwo w takim otoczeniu wspominał szczęśliwie. Filadelfia musiała być tym większym wstrząsem. Początkowa fascynacja industrialnym krajobrazem gwałtownie ustąpiła lękowi, związanemu z przestępczością, przemocą i biedą.

„Głowa do wycierania” zyskała popularność dzięki pokazom midnight movies i nieoczekiwanie przyciągnęła uwagę Mela Brooksa. Mistrz parodii zaproponował Lynchowi reżyserię „Człowieka Słonia”. Poruszająca opowieść, wzbogacona „lynchowskimi” elementami, wyniosła go do mainstreamu, a George Lucas zaproponował mu choćby „Powrót Jedi”. Brooks, pytany o brak eksponowania swojego producenckiego wkładu, stwierdził, iż jego nazwisko kojarzy się z komedią. Łączyło go z Lynchem jedno – priorytetem było dla nich dobro kina.

Wizjoner

W toku dalszej kariery – Lynch okazał się jednym z prekursorów filmowego postmodernizmu. „Blue Velvet” nawiązując do kina noir zaoferowało intrygę… przeciętną. Jako „detektywa” umieściło jednak zwykłego chłopaka, którego ekscytuje uczestnictwo w wielkim śledztwie. Ponadto, film pozwala odczytywać się jako metaforę kinowego seansu, albo eksplorację freudowskiego id, ego i superego, utraty niewinności, seksualnych dewiacji i ich przyczyn, granicy między miłością, a pożądaniem.

Prawdopodobnie największym arcydziełem reżysera stało się natomiast „Mulholland Drive”. To film, w którym niemalże każdy aspekt można dogłębnie analizować i wykazywać jego wielkość – od scenariusza, tyleż onirycznego i tajemniczego, co niezwykle inteligentnego i zmyślnego, przez bogactwo treści i pomysłów, przepiękną realizację poszczególnych scen – takich jak ta w klubie „Silencio”, po wybitną kreację Naomi Watts.

Oprócz dużego ekranu, Lynch wniósł również spory wkład w rozwój telewizji. „Miasteczko Twin Peaks” pokazało, iż serial może być sztuką równorzędną kinu. Pionierstwo miało jednak swoją cenę – ABC wymusiło przedwczesne rozwiązanie tajemnicy śmierci Laury Palmer, a twórcy odsunęli się od projektu, ze szkodą dla jego jakości. Lynch powrócił dopiero na odcinek finałowy, a później podtrzymał żywotność uniwersum filmem kinowym i zrealizowanym po 25 latach 3. sezonem.

W swojej działalności Lynch powracał niejednokrotnie do interesujących go tematów – na różnych poziomach eksplorował dualizm, zamieszczał sceny, w których piosenka obnaża najgłębsze emocje bohaterów, zainspirowany obrazem drzewa, drążonego od wewnątrz przez mrówki pokazywał mrok pod piękną fasadą – czego antytezą zdaje się John Merrick z „Człowieka Słonia”. Szczególnie interesujące okazują się także narracje „Zagubionej Autostrady” i „Mulholland Drive” – badające granicę między fikcją, a rzeczywistością. To kino psychologiczne, interpretowane choćby w oparciu o teorie Junga, ale zamiast chłodnej nauki – Lynch oferuje wgląd kolejno w fugę dysocjacyjną i sen. Przedstawia bohaterów uciekających od samych siebie, niechętnych do konfrontacji z prawdą, projektujących alternatywne tożsamości. Ucieczka w projekcje umysłu sprawia jednak, iż konfrontacja z rzeczywistością jest tym bardziej dotkliwa.

Teraz powinna pojawić się puenta. Pozostawię jednak ten tekst w zawieszeniu, nie dopisując tu ostatniej kropki. Tak jak i twórczość Lyncha to niezgłębiona tajemnica, która ciągle rozpala wyobraźnię i nie pozwala zamknąć się w jednej konkretnej interpretacji „co autor miał na myśli”. Autor, który w każdym aspekcie swojej działalności był indywidualnością jedyną w swoim rodzaju.

Aleksander GRĘDA

Idź do oryginalnego materiału