Niebieski kosmita z Star Wars Skeleton Crew zebrał „armię”, aby wyruszyć

cyberfeed.pl 22 godzin temu


Kadra opowiada o wielu rzeczach: grupie dzieciaków, które odkrywają zakopany statek kosmiczny i gubią się w kosmosie, gdy przypadkowo uderzają w nadprzestrzeń. To spojrzenie na trylogię post-Imperium, poprzedzającą sequel Uniwersum Gwiezdnych Wojenbardzo odległy od sagi Skywalker.

Ale w pierwszym odcinku jest to przede wszystkim serial rodzinny. Dlatego też czerpie swoją wrażliwość z dzieci znajdujących się w centrum historii – choćby jeżeli wymagało to dużo dodatkowej pracy.

Przynajmniej znalezienie tonu przygodowej akcji serialu było łatwe. „Myślę, iż jesteśmy całkiem dobrzy w pisaniu na poziomie 10-latków” – śmieje się współtwórca Jon Watts (Spider-Man: Daleko od domu).

Pomogło to, iż Watts i współtwórca Christopher Ford nie planowali kręcić filmu „Gwiezdne Wojny”, ale realizowali misję George’a Lucasa: opowiedzieć historię, którą kochają, i tak się złożyło, iż została osadzona w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Dla Kadraco oznaczało czerpanie z „nieznanych pirackich seriali z lat 30.” i zawadiackich epopei w celu przedstawienia pirackiej strony historii. I przypominały klasykę Amblin ET i własne dzieciństwo, aby odnaleźć ducha przygody i starannie dobranego niebezpieczeństwa.

„Kiedy byliśmy w tym wieku, kiedy wychodziliśmy i bawiliśmy się… [that sense of danger is] w co graliśmy” – powiedział Ford firmie Polygon podczas listopadowego spotkania. „I tego właśnie chcą te dzieciaki, tej przygody. Szukają tego.”

Ostatecznie rzecz, która poinformowała Kadrajego głos dotyczył przede wszystkim znalezienia adekwatnych dzieci. „Masz poczucie, kim chcesz, aby dzieci były w twoim umyśle. Ale dopiero gdy nasza obsada wejdzie przez drzwi, spotkasz ich i spędzisz z nimi czas, zdasz sobie sprawę: te dzieciaki to te postacie” – mówi Watts. „Kiedy zostali obsadzeni, wróciliśmy do wszystkich naszych scenariuszy i poprawiliśmy je, aby bardziej odzwierciedlały głosy prawdziwych dzieci”.

Utrzymanie tej autentycznej energii dzieci było ważne – tak ważne, jak Ford, Watts i inni Kadra twórcy musieli poruszyć niebo, Ziemię i sporo efektów wizualnych, aby zrobić dla tego miejsce.

(LR): Neel (Robert Timothy Smith) i Wim (Ravi Cabot-Conyers) na poduszkowcach w filmie Lucasfilm STAR WARS: SKELETON CREW, wyłącznie na Disney+. Zdjęcie: Matt Kennedy. ©2024 Lucasfilm Ltd. & TM. Wszelkie prawa zastrzeżone.Zdjęcie: Matthew Kennedy/Lucasfilm

Główny problem pojawił się w przypadku Neela, granego przez 10-letniego Roberta Timothy’ego Smitha, ale pojawiającego się na ekranie jako niebieski kosmita przypominający słonia. „Naprawdę ważne było stworzenie środowiska, w którym dzieci mogły swobodnie zachowywać się naturalnie i czuć się jak dzieci” – mówi Ford. Jednak aby tak się stało, aby zachować tę wolność, śmieje się, naprawdę potrzebna była „armia ludzi od efektów specjalnych”. Ale podstawą przez cały czas miał być ten dzieciak, jego występy i jego dynamika w kontaktach z innymi dziećmi.

Inspiracją dla tego procesu był inny klasyk z lat 80., Duży, gdzie Tom Hanks obserwował młodszego aktora odgrywającego jego rolę najpierw odtwórz tę scenę, a potem naśladuj jego wybory w wykonaniu dziecka w dorosłym ciele. Ford i Watts pozwolili Smithowi na wykonanie wielu ujęć bez maski, ale z kamerą nagrywającą jego twarz i w body z niebieskimi rękawiczkami przypominającymi dłonie Neela. („Uwielbiał rękawiczki; zawsze z tego powodu zawsze robił dziwne rzeczy z rękami” – wspomina Watts, naśladując ruch szczypiący.) Potem pojawiał się „wykonawca garnituru”, ubrany w animatroniczną głowę Neela i naśladował wybory Smitha na scenie.

„A potem w poście mieliśmy możliwość wykorzystania jednego lub drugiego ujęcia – lub kombinacji tych dwóch, w których wykorzystaliśmy występ twarzy Roberta i odwzorowaliśmy go na animatronika, lub wykorzystaliśmy występ ciała Roberta, a następnie umieściliśmy animatroniczną głowę jego fizyczne ciało” – mówi Watts. „W ten sposób po prostu zmaksymalizowaliśmy nasze opcje w postach, aż do końcowego celu, jakim była próba uchwycenia wyborów, których dokonałby Robert”.

Z pewnością było to trudniejsze niż uderzenie w nadprzestrzeń. Ale wydawało mi się to ważne – dla Kadra i Neela, jasne, ale także tylko dla Smitha. „Decyzje, które 10-latek podejmuje w danym momencie w danej scenie, są takie same – nigdy nie zgadniesz, co zrobi. Zawsze cię zaskakują” – mówi Watts. „Więc spróbuj po prostu stworzyć środowisko, w którym możesz zmaksymalizować te prawdziwe niespodzianki i znaleźć sposób, aby uwiecznić je na filmie”.



Source link

Idź do oryginalnego materiału