Nie żyje aktor Ireneusz Pastuszak „Równie dobrze potrafię rozpłakać się na scenie, jak i rąbać drwa” – mówił o sobie

Wczoraj, 27 grudnia, późnym popołudniem zmarł Ireneusz Pastuszak, wybitny aktor tarnowskiej sceny. Śmierć zastała go podczas wyjazdu do Maroka. Przeżył 65 lat.

Był absolwentem krakowskiej PWST, na której uzyskał dyplom w 1985 roku. Choć swój debiut aktorski, jak wspominał w jednym z wywiadów, miał jeszcze jako przedszkolak, gdy wystąpił jako… Krasnal Hałabała. Jego talent miał wówczas podziwiać sam kardynał Karol Wojtyła. Bo było to przedszkole prowadzone przez zakonnice. Po studiach występował na deskach teatrów w Rzeszowie, Chorzowie czy w krakowskim „Słowackim”. Z tarnowską sceną związał się jeszcze w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Później na jakiś czas grał gdzie indziej, by powrócić do naszego miasta już na stałe w 2011 roku.

Do jego najważniejszych ról należały kreacje: Artura w „Tangu” S. Mrożka, Gerwazego w „Panu Tadeuszu”, czy Valentina w „Pocałunku kobiety-pająka”. Na dużym i małym ekranie można go było zobaczyć między innymi w: „Szpilkach na Giewoncie”, „Starej baśni” „Młodym Piłsudskim” czy „Koronie królów” czy „Niedokończonym locie”.

Widzowie tarnowscy zapamiętali go ostatnio choćby z wyreżyserowanej przez siebie „Kantaty na cztery skrzydła”. Na afiszu widniał także w innych spektaklach: Apetyt na czereśnie”, „Azoty Fiction”, „Kolacja dla głupca” czy „Opowieść wigilijna”.

Prywatnie był bardzo serdecznym, choć zamkniętym w sobie człowiekiem. W życiu imał się rżónych zajęć: był krawcem, sprzedawcą garniturów, rąbał drzewo w Bieszczadach czy stał za barem w jednym z lokali tarnowskiego Rynku.

Pisał też wiersze. Bardzo charakterystyczne, bo „na długość papierosa”. Jak twierdził, to był najlepszy czas, wypalenie jednego papierosa, do opisania tego, co mu siedziało w duszy.