„To nie jest prawdziwa matka” – Helena Kowalska o życiu byłej synowej po rozwodzie
Helena Kowalska z Poznania nie może pogodzić się z tym, jak potoczyło się życie jej syna i jego byłej żony. To, kim stała się Ania po rozwodzie, teściowa nazywa po prostu „beztroską lekkoduchą”.
— Syn zostawił Anię z dzieckiem, no tak, nie usprawiedliwiam go. Choć serce matki, chcesz nie chcesz, zawsze będzie go bronić. Ożenił się szybko, z pierwszą miłością – z Martą, z którą jeszcze na studiach się spotykał. Wtedy, gdy był w wojsku, ona wyszła za jego kolegę. A teraz rozwiodła się, syn spotkał ją przypadkiem w markecie – i zaczęło się od nowa. Mają już choćby wspólnego synka. U niego niby wszystko dobrze.
Anię poznał po wojsku. Razem pracowali. gwałtownie wzięli ślub, urodziła się Zosia. Na początku wydawało się – mocna rodzina. Ale potem, jak widać, stare uczucie wzięło górę.
Rozwód przeszedł spokojnie, bez awantur. Syn wyprowadził się, zostawiając byłej żonie mieszkanie, meble, wszystko. Zabrał tylko swoje rzeczy. Ania zachowała się godnie, nie utrudniała kontaktów ani ojcu, ani babci z Zosią.
— Ale to, co ona wyprawia po rozwodzie, to już rozumem nie ogarnę – kręci głową Helena Kowalska.
Sąsiadki oczywiście od razu się zainteresowały:
— Co, pije? Imprezuje? Facetów przyprowadza?
— Nie – marszczy czoło Helena. — Nie pije, i nie taka z niej, żeby za mężczyznami latać. Ale zachowuje się, jakby w jej życiu wszystko było idealne. Zawsze uśmiechnięta, ciągle z kimś się spotyka, to na działkę, to na łono natury, to na wycieczkę, to u niej goście. Jakby nie ona została po rozwodzie z dzieckiem, tylko on!
Ania zabiera Zosię wszędzie. Mówi, iż świeże powietrze służy, iż dziewczynce potrzebne towarzystwo, iż koleżanki też mają dzieci. A Helenie to nie pasuje:
— Kto wie, kto jeszcze na tych piknikach bywa? Faceci? Rozwódki? Alkohol? Papierosy? Dziecko to wszystko widzi, słyszy. Co to za wychowanie?
Jest pewna – z nią wnuczce byłoby lepiej:
— U mnie jadłaby domową zupę i chodziła do teatru. A nie włóczyła się po koleżankach.
Helena próbowała wpłynąć na syna, żeby porozmawiał z byłą żoną:
— Powiedz jej, niech wprowadzi jakiś porządek w wychowaniu. Zosia – to też twoja córka. Masz nową rodzinę – dobrze. Ale dziewczynka nie powinna dorastać w takim cyrku.
Syn tylko wzruszał ramionami:
— Mamo, nie mam prawa się wtrącać. To ja zniszczyłem rodzinę. Ona sama wie, jak żyć.
Płaci alimenty, widuje się z córką, kiedy Ania sama przywozi ją do babci. Do ich domu była synowa Heleny dawno już nie wpuszcza:
— Zawsze jakieś sprawy, nigdy nie ma czasu. Jest, mówi, zajęta. A ja jestem pewna, iż po prostu boi się, iż powiem jej prawdę w oczy. Może nowego faceta znalazła? A nagle on Zosię krzywdzi?
Ostatnio Ania powiedziała wprost przez telefon:
— jeżeli dalej będziecie się wtrącać w moje życie, to Zosia nie będzie już do was przychodzić. Będziecie się widywać raz w miesiącu w parku. I w ogóle, bądźcie wdzięczni, iż nie utrudniam kontaktów. Inna na moim miejscu dawno by was posłała w nieprawym kierunku, po tym jak wasz syn mnie zdradził i odszedł do innej. A ja dla dobra córki się powstrzymuję.
Helena jest oburzona:
— Wyobraźcie sobie, jeszcze ma do mnie pretensje. Ja się dla wnuczki poświęcam, a ona mnie robi winną!
— I co ja mam teraz robić? – skarży się kobieta koleżankom. — Nie można już choćby słowa powiedzieć, jeżeli coś mi się nie podoba? Czy ja już dla nikogo nic nie znaczę? Może pogadam z jej matką? Z tą dawną swatką? Niech przemówi córce do rozsądku. Nie po to wychowywałam syna, żeby teraz patrzeć, jak moja wnuczka rośnie w takiej lekkości ducha.
Co wy na to, dziewczyny? Mam prawo się martwić? Czy może faktycznie powinnam się odsunąć i nie mieszać? Ale jak mam patrzeć spokojnie, gdy moją Zosię wychowuje taka wietrzna kobieta?