„Nie taka matka, jak myślisz: Opowieść o życiu byłej synowej po rozwodzie”

polregion.pl 1 tydzień temu

„To nie jest prawdziwa matka”: Halina Stanisławska o życiu byłej synowej po rozwodzie

Halina Stanisławska z Poznania nie może pogodzić się z tym, jak potoczyły się losy jej syna i jego byłej żony. To, jak zachowuje się Ania po rozwodzie, teściowa określa mianem „beztroskiego lekkoduchostwa”.

— Syn zostawił Anię z dzieckiem, tak, nie usprawiedliwiam go. Chociaż serce matki, chcesz nie chcesz, i tak boli za nim. Ożenił się szybko, ze swoją pierwszą miłością — z Magdą, z którą jeszcze na studiach się spotykał. Wtedy, gdy był w wojsku, ona wyszła za jego kolegę. A teraz się rozwiodła, syn przypadkiem na jej wpadł w supermarkecie — i wszystko się odnowiło. Mają już choćby wspólnego synka. U niego niby wszystko dobrze.

Anię poznał po wojsku. Pracowali razem. gwałtownie wzięli ślub, urodziła się Zosia. Na początku wydawało się, iż to mocna rodzina. Ale potem, jak widać, stara miłość wzięła górę.

Rozwód przebiegł spokojnie, bez awantur. Syn wyszedł, zostawiając byłej żonie mieszkanie, meble, wszystko. Zabrał tylko swoje rzeczy. Ania zachowała się godnie, nie utrudniała kontaktów ani ojcu, ani babci z Zosią.

— Ale to, co wyprawia po rozwodzie, to już rozumem nie ogarnę — kręci głową Halina Stanisławska.

Sąsiadki od razu zaniepokoiły się:
— Co, pije? Hulanki? Facetów prowadza?
— Nie — marszczy czoło Halina. — Nie pije, i nie z tych, co latają za mężczyznami. Ale zachowuje się, jakby w życiu wszystko było idealne. Zawsze uśmiechnięta, ciągle gdzieś wychodzi, to na działkę, to na wycieczkę, to na grill, to u niej goście. Jakby to nie ona została po rozwodzie z dzieckiem, tylko on!

Ania zabiera Zosię wszędzie. Twierdzi, iż świeże powietrze jest zdrowe, iż dziewczynce potrzebne są kontakty, iż przyjaciółki też mają dzieci. A Halinie Stanisławskiej to nie po drodze:
— Kto wie, kto jeszcze bywa na tych grillach? Faceci? Rozwódki? Alkohol? Papierosy? Dziecko to wszystko widzi, słyszy. Co to za wychowanie?

Kobieta jest pewna, iż z wnuczką byłoby jej lepiej:
— U mnie jadłaby domową zupę i chodziła do teatru. A nie włóczyła się po koleżankach.

Halina próbowała wpłynąć na syna, żeby porozmawiał z byłą żoną:
— Powiedz jej, iż niech wprowadzi jakiś porządek w wychowaniu. Zosia to też twoja córka. Masz nową rodzinę — dobrze. Ale dziecko nie powinno dorastać w takim cyrku.

Syn tylko wzruszył ramionami:
— Mamo, nie mam prawa się wtrącać. To ja zniszczyłem rodzinę. Ona sama wie, jak żyć.

Płaci alimenty, widuje się z córką, gdy Ania przywiezie ją do babci. Do ich domu byłej synowej Halina od dawna nie wpuszcza:
— Zawsze jakieś sprawy, zawsze brak czasu. Jestem, mówi, zajęta. A ja jestem pewna, iż po prostu boi się, iż powiem jej prawdę prosto w oczy. Może już nowego faceta znalazła. A nuż on Zosię skrzywdzi?

Ostatnio Ania powiedziała wprost przez telefon:
— jeżeli będziecie się przez cały czas wtrącać w moje życie, to Zosi do was wozić nie będę. Będziecie się widywać raz w miesiącu w parku. I w ogóle, bądźcie wdzięczni, iż nie utrudniam kontaktów. Inna na moim miejscu dawno by wszystkich posłała, po tym jak wasz syn mnie zdradził i odszedł do innej. A ja dla córki się powstrzymuję.

Halina jest oburzona:
— Wyobraźcie sobie, jeszcze ma do mnie pretensje. Ja, znaczy się, dla wnuczki serce bym oddała, a ona mnie przedstawia jako winowajczynię!

— Co mam teraz zrobić? — skrzHalina westchnęła ciężko, patrząc na zdjęcie Zosi, i pomyślała, iż może jednak powinna dać Ani szansę, by pokazała, jaka naprawdę jest matką.

Idź do oryginalnego materiału