Nie spieszyli się z miłością, bo kochali od zawsze

newskey24.com 1 dzień temu

Hej, kochana, muszę Ci opowiedzieć tę historię, bo to naprawdę urocze wydarzenie, które przydarzyło się w naszej małej, krakowskiej bibliotece. Tam zawsze panuje cisza, choćby gdy wchodzą goście. Jagoda Kowalska nigdy nie narzekała, bo kiedy tylko przekraczała próg sali, w której majestatycznie stoją wysokie regały, ludzie od razu zwalniają, spojrzą wokoło i spokojnie podchodzą do niej.

Dzień dobry zawsze grzecznie witali się z bibliotekarką, po czym pytali o potrzebną książkę.

Dzień dobry odpowiadała Jagoda z uśmiechem, uważnie wsłuchując się w kolejną prośbę czytelnika.

Jagoda jest po prostu życzliwa i uprzejma, a praca w bibliotece jest jej spełnieniem. Często myśli sobie:

Jakże dobrze, iż los zaprowadził mnie tą drogą. Nie wyobrażam sobie miejsca, gdzie mogłabym pracować tak spokojnie i z pasją. Fajnie, kiedy praca sprawia radość, a goście są uprzejmi.

Oczywiście zdarzało się, iż ktoś wchodził w pośpiechu, patrzył nerwowo, a Jagoda musiała szukać książki, wypełniać kartę i czekać. Zawsze jednak zachowywała cierpliwość nie mogła sobie pozwolić na złość.

Czytanie kochała od dziecka, więc wybór zawodu nie był dla niej dylematem książki to jej żywioł. Czuła się w nich pewnie, była świetnie obeznana i przeczytała już mnóstwo tomów.

W tym czasie, gdy znajome biegały na randki, kombinowały pracę i dom, rodziły dzieci, przeprowadzały się, kłóciły i godziły Jagoda po prostu żyła spokojnie, po cichu i równomiernie.

Jagoda ma delikatny, spokojny głos, często poprawia okulary, kiedy coś nie gra, ma ciepłe szare oczy, jasne włosy zawsze zebrane w kok na karku, ubiera się schludnie i elegancko.

Miała 27 lat, a dwa dni po jej urodzinach do biblioteki wszedł przystojny młody człowiek w okularach. Spojrzała na niego i pomyślała:

Całkiem miły facet, chyba ma trzydzieści lat.

Złapała się na tym, iż dotąd nie zwracała uwagi na panów, a teraz nagle przykuła jej uwagę.

Dzień dobry przywitał się nowy czytelnik cicho i uprzejmie.

Dzień dobry odparła Jagoda równie grzecznie.

Potrzebuję książki chwilę się zastanawiał, najwyraźniej szukał tytułu lub autora, po czym pewnym tonem zapytał, czy mają ją w zasobach, patrząc na imponujące regały i poprawiając okulary.

Musi Pan chwilę poczekać, jest w górnym rzędzie powiedziała i poszła po książkę. Czytelnik rozejrzał się po sali.

To był Tomasz Nowak, nieśmiały inżynier, pracujący w dziale architektury, przeglądający stare plany i projektujący nowe. Kiedy Jagoda wróciła z książką, uśmiechnął się ciepło.

Jagoda usiadła przy biurku i zaczęła wypełniać kartę. Zauważyła, iż jego imię to Tomasz. On podpisał się, ale stał tam niepewnie, trzymając książkę.

Dziękuję nagle zorientował się, iż nie podziękował.

Proszę odpowiedziała.

W tym momencie w bibliotece zaiskrzyło: patrzyli na siebie w milczeniu, nie mogli się ruszyć ani nic powiedzieć. Minęło trochę czasu, a Jagoda w końcu odezwała się:

Tomaszu, potrzebuje Pan jeszcze jakiejś książki?

No to nie odpowiedział niepewnie, ale zebrał się i kontynuował:

Znasz moje imię, a jak Ty? jeżeli to nie tajemnica.

Jagoda odpowiedziała nieśmiało.

Jagodo piękne imię, całkiem popularne w Polsce. Myślałem, że… zamilkł, a ona odczytała w nim nieśmiałość, bo sama była podobna.

Dziękuję powtórzył Tomasz, zwrócę książkę w całości. Do widzenia.

Nie ma sprawy, do widzenia odparła uprzejmie.

Jagoda od razu wiedziała, iż odda ją w należytej formie, bo on dba o rzeczy i książki. Miał wyprasowane spodnie, czystą koszulę, krawat, a garnitur leżał mu jak ulał, a buty były wypolerowane do połysku.

Tomasz wyszedł, a Jagoda długo myślała o nim.

To jakbyśmy byli duszami bliźniaczymi pomyślała, rozumiem go i czuję

Potem nagle się uśmiechnęła:

Co ja, naprawdę? Nigdy nie zwracałam takiej uwagi na gości.

Tomasz po wyjściu był jakby rozproszony.

Co za urocza Jagoda! Biblioteka to jej miejsce. Ten jej wzrok… nie mogłem wymyślić komplementu Moje słowa uległy rozmyśleniu pouczał samego siebie. Czemu jestem taki nieśmiały? Moja skromność tylko przeszkadza. Teraz chyba nie będę mógł pracować spokojnie, bo obraz Jagody nie schodzi mi z oczu

Po lunchu trudniej mu było wrócić do biura, myśli wędrowały do biblioteki i do Jagody.

Co to za urojenie? rozważał, patrząc na plany, ale nic nie pomagało.

Następnego dnia, w przerwie obiadowej, znów pojechał do biblioteki, bo była blisko, pod pretekstem wziąć kolejną książkę.

Dzień dobry, Jagodo podniosła na niego wzrok, a on zaskoczony zobaczył w jej spojrzeniu tyle ciepła.

Dzień dobry uśmiechnęła się, niczym do starego przyjaciela potrzebuje Pan jeszcze jedną książkę?

Tomasz, czerwony na twarzy, zebrał się i powiedział:

Chciałem przyjść pod pretekstem książki, ale od razu przyznam się szczerze Podobasz mi się przepraszam

Jagoda rozpromieniła się, jej policzki zarumieniły się jeszcze bardziej.

Po co przepraszać? Ty też mi się podobałeś wczoraj, szczerze mówiąc, nie spałam tej nocy.

On odetchnął z ulgą i dodał:

Ja też nie mogę przestać o Tobie myśleć.

Zapanowała nieco niezręczna cisza. Jagoda czekała na jego kolejne słowa, a on w końcu się odważył:

Jagodo, mogę Cię po pracy odprowadzić do domu?

Mogę odpowiedziała nieśmiało, lekko się uśmiechając.

Od tego momentu ich spotkania zamieniły się w spacery po parku, gdzie Tomasz z zapałem opowiadał o swojej pracy, a Jagoda o książkach.

Tomaszu, wiesz, książki są jak ludzie, każda ma swoją duszę mówiła, a on nigdy nie kwestionował jej metafory, bo rozumiał, jak bardzo kocha ten zawód.

Nadeszła chłodna jesień, a oni spędzali długie godziny przy herbacie w jej kuchni, czasem milcząc, patrząc na siebie i zgadzając się bez słów:

Dobrze nam razem, choćby w ciszy

Dzielili się marzeniami i radościami. Jagoda zawsze marzyła o Wenecji, czytała o niej w książkach i opowiadała Tomaszowi, który wyobrażał sobie, iż płyną w gondoli po wąskim kanale, otoczeni wodą

Pewnego weekendu Tomasz przyszedł z bukietem czerwonych róż.

To dla Ciebie, Jagodo wyzdrowiejmy razem, czyż nie? zapytał, a ona od razu odpowiedziała:

Zgoda!

Ślub mieli skromny, nie dlatego iż nie chcieli hałasu, ale bo nie mieli pośpiechu. Żyli powoli, ciesząc się sobą. Jedynym smutkiem było to, iż po latach nie mogli mieć dziecka.

Nie poddali się jednak. Adoptowali czarnego kota, którego nazwali Bartek, kupili domek na wsi. Tak toczyło się ich życie: praca, domek, wieczorne książki, rozmowy przy herbacie, mruczenie Bartka. Na wsi Tomasz składał budki dla ptaków, Jagoda dziergała skarpetki, pielęgnowała kwiaty w kwiatnikach. Sąsiedzi rzadko zaglądali, szepcząc za plecami:

Żyją nudno, codziennie to samo.

A oni się nie nudzą. Tomasz codziennie parzy kawę w starej łyżce, nalewa ją do pięknych filiżanek, Jagoda dokarmia wróbelki przy oknie. Latem spędzają więcej czasu w wsi, sadząc kwiaty, zimą wracają i słuchają trzasku drewna w kominku. Mało mówią po co słowa, gdy wszystko jest jasne.

Minęło wiele lat. Stali się starsi, ale wciąż kochali się tak, jak od początku. Kiedy nadszedł czas przejścia na emeryturę, częściej przebywali na wsi. Lubili ciszę, dom przy lesie, śpiew ptaków, grzyby w lesie. Sąsiedzi szanowali ich spokojne życie.

Pewnego dnia Tomasz wrócił z sklepu z piękną butelką wina i owocami. Jagoda była zaskoczona, bo zwykle nie pili alkoholu. On wyciągnął dwa kieliszki ze szafki, przetarł je ręcznikiem, którym zawsze wycierał naczynia, gdy Jagoda je myła. Usadowił ją przy stole i nalał wino.

Podnosząc kieliszek, Jagoda uśmiechnęła się:

Za nas?

Nie odparł Tomasz, wyciągając z kieszeni dwa bilety na samolot za Wenecję.

Jagoda zamarła. Całe życie marzyli o tym miejscu, ale zawsze odkładali: praca, domek, chory kot.

Ale my jesteśmy już starzy rzeczała.

Nie starzy, a starsi, więc jedziemy

Tomasz i Jagoda polecieli. Cieszyli się wąskimi kanałami, pływając w gondoli pod mostami, śmiali się jak nastolatkowie. Spacerowali: ona w słomkowym kapeluszu, on z aparatem w ręku. Pewnego wieczoru, gdy słońce zachodziło nad laguną, on znów wyznał:

Jakże jestem szczęśliwy, Jagodo, kocham Cię

Dziękuję Ci za tę propozycję, wiedziałam, jak trudny był ten moment Dziękuję, iż spełniłeś mój sen. Nic więcej nie potrzebuję, tylko byśmy zawsze byli razem.

Śmiali się radośnie, bo to było ich wspólne życzenie. I tak żyli dalej, nie spiesząc się.

Trzymaj się, przyjaciółko, i pamiętaj, iż miłość nie musi biec w pośpiechu, bo prawdziwe uczucie trwa zawsze.

Idź do oryginalnego materiału