Nie potrafiłam się zakochać

twojacena.pl 9 godzin temu

No mogłam pokochać

„Dziewczyny, przyznajcie się, która z was to Lila?” spytała dziewczyna, patrząc na nas z podchwytliwym błyskiem w oku.

„Ja jestem Lila. A co?” odparłam, zaskoczona.

„Macie list. Od Waldka” nieznajoma wyciągnęła z kieszeni pomiętą kopertę i podała mi ją.

„Od Waldka? A gdzie on sam?” zdziwiłam się.

„Przenieśli go do internatu dla dorosłych. Czekał na ciebie, Lila, jak na mannę z nieba. Oczy wypatrzył. A ten list dał mi do przeczytania, żebym poprawiła błędy. Nie chciał się skompromitować przed tobą. No, muszę lecieć, zaraz obiad. Pracuję tu jako wychowawczyni” westchnęła i odeszła szybkim krokiem, rzucając mi pełne wyrzutu spojrzenie.

…Pewnego dnia, podczas wakacyjnych wędrówek, razem z moją przyjaciółką Kasią trafiłyśmy na teren obcego ośrodka. Miałyśmy po szesnaście lat, lato było pełne przygód, a my interesujące świata.

Usiadłyśmy na wygodnej ławce, gadając i śmiejąc się, gdy nagle podeszli do nas dwóch chłopaków.

„Cześć, dziewczyny! Nudzicie się? Poznamy się?” pierwszy wyciągnął rękę. „Jestem Waldek”.

„Lila. A to moja przyjaciółka Kasia. A jak nazywa się twój milczący kolega?” spytałam.

„Leszek” odparł cicho drugi chłopak.

Chłopcy wydali nam się dziwnie staroświeccy i zbyt zasadniccy. Waldek powiedział tonem pełnym troski:

„Dziewczyny, po co nosicie takie krótkie spódnice? A Kasia ma zbyt głęboki dekolt.”

„Hm Chłopcy, nie gapcie się tam, gdzie nie trzeba. Bo możecie zezować” zaśmiałyśmy się z Kasią.

„Trudno nie patrzeć. Jesteśmy mężczyznami. A może jeszcze palicie?” dopytywał się skromny Waldek.

„Oczywiście, ale tylko dla smaku” żartowałyśmy.

Dopiero wtedy zauważyłyśmy, iż coś jest nie tak z ich nogami.

Waldek ledwo się poruszał, a Leszek wyraźnie kulał.

„Jesteście tu na leczeniu?” zapytałam.

„Tak. Ja miałem wypadek na motorze, a Leszek źle skoczył ze skały do wody” wyrecytował Waldek. „Wkrótce nas wypiszą.”

Uwierzyłyśmy w tę historię. Wtedy jeszcze nie wiedziałyśmy, iż Waldek i Leszek są niepełnosprawni od urodzenia i skazani na życie w internacie. Dla nich my byłyśmy oddechem wolności.

Żyli w zamkniętym ośrodku, każdy miał swoją wymyśloną historię o wypadku, upadku, bójce

Okazali się jednak mądrzy, oczytani, dojrzali jak na swój wiek. I tak zaczęłyśmy ich odwiedzać co tydzień.

Po części z litości, chciałyśmy ich rozweselić, a po części uczyłyśmy się od nich.

Nasze spotkania weszły w rutynę.

Waldek zawsze przynosił mi kwiaty zerwane z klombu, a Leszek wręczał Kasi własnoręcznie zrobione origami, rumieniąc się przy tym.

Potem siadaliśmy we czworo na ławce: Waldek przy mnie, a Leszek odwracał się plecami i skupiał tylko na Kasi. Moja przyjaciółka czerwieniła się, ale widać było, iż podoba jej się towarzystwo nieśmiałego Leszka.

Gadaliśmy o wszystkim i o niczym.

Minęło ciepłe lato, nadeszła deszczowa jesień. Wakacje się skończyły, przed nami była matura. I tak zupełnie zapomniałyśmy o Waldku i Leszku.

…Aż do dnia, gdy po maturze wróciłyśmy do internatu. Usiadłyśmy na tej samej ławce, czekając, iż znów wyjdą do nas z kwiatami i origami.

Czekałyśmy dwie godziny.

W końcu wybiegła ta sama wychowawczyni i wręczyła mi list. Otworzyłam go natychmiast:

„Kochana Lilu! Jesteś moim najpiękniejszym kwiatem! Gwiazdą, której nie mogę dosięgnąć! Pewnie nie zauważyłaś, iż zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Nasze spotkania były dla mnie jak powietrze. Pół roku patrzę w okno, czekając na ciebie. Zapomniałaś. Szkoda. Nasze drogi się rozeszły, ale dziękuję ci za to, iż poznałem prawdziwą miłość. Pamiętam twój aksamitny głos, uśmiech, delikatne dłonie. Jak bardzo mi ciebie brakuje, Lilu! Gdybym mógł zobaczyć cię choć raz jeszcze

Mnie i Leszkowi skończyło się osiemnaście lat. Wiosną przenoszą nas do innego internatu. Pewnie się już nie spotkamy. Moje serce jest w kawałkach! Może kiedyś wyzdrowieję z tej miłości.

Żegnaj, ukochana.”

Podpis: „Na zawsze twój Waldemar”.

W kopercie był zasuszony kwiat.

Zrobiło mi się strasznie wstyd. Serce ścisnęło się z bezsilności. Przypomniałam sobie, iż „jesteśmy odpowiedzialni za tych, których oswoiliśmy”.

Nie miałam pojęcia, co czuł Waldek. Ale nie mogłam odwzajemnić jego uczuć. Traktowałam go przyjaźnie, podziwiałam jego wiedzę, ale to wszystko. Trochę z nim flirtowałam, nieświadomie podsycając jego uczucia.

…Minęło wiele lat. List pożółkł, kwiat się rozsypał. Ale pamiętam nasze spotkania, beztroskie rozmowy, śmiech po jego żartach.

…Ta historia ma ciąg dalszy. Kasia związała się z Leszkiem, którego rodzice porzucili z powodu jego niepełnosprawności. Skończyła pedagogikę, pracuje w ośrodku dla niepełnosprawnych. Leszek jest jej mężem, mają dwóch dorosłych synów.

A Waldek? Z opowieści Leszka wiem, iż żył samotnie. Gdy miał około czterdziestki, jego matka przyjechała, zobaczyła go, rozpłakała się i zabrała na wieś. Ślad po nim zaginął…

Idź do oryginalnego materiału