(NIE!) na marginesie. Nauka w pułapce

kulturaupodstaw.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: fot. B. Kowalewska


Jeśli ktoś oglądał kręcony w Turynie serial „Prawo Lidii Poët” (o żyjącej na przełomie XIX i XX wieku włoskiej radczyni prawnej), być może pamięta postać lekarza medycyny sądowej dokonującego sekcji zwłok. Protagonistka wypomina mu w pewnym momencie, iż zbyt wierzy w związki „między pewnymi parametrami fizycznymi a przestępczością”. Postać ta, w serialu niepogłębiona, odnosi się jednak wyraźnie do turyńskiego lekarza, antropologa i kryminologa Cesare Lombroso.

Odwieczne pytania, ułomne odpowiedzi

W jednym z poprzednich odcinków cyklu (tekst „Wszyscy jesteśmy błędami?”), recenzując książkę Sarah Chaney, przytaczałam niektóre z rezultatów nauki ubiegłych wieków, które przyczyniły się do powstawania i utrwalania uprzedzeń, stereotypów i rozwoju rasizmu. Często nie mamy świadomości, iż źródłem wielu fałszywych przekonań funkcjonujących w różnej formie do dzisiaj i zakorzenionych w obszarze tzw. popwiedzy są błędy zapisane w historii nauki, ich niewłaściwa (nieraz stronnicza) interpretacja lub dążenie badacza, by za wszelką cenę potwierdzić stawiane przez siebie tezy.

Muzeum Antropologii Kryminalnej Cesare Lombroso, fot. Barbara Kowalewska

Dotyczy to właśnie przypadku dziewiętnastowiecznego włoskiego psychiatry i kryminologa Cesare Lombroso, który podjął się badania związków pomiędzy przestępczością a genetyką i fizycznymi cechami ludzi. Jego wnioski, w dużej mierze arbitralne, noszą znamiona uprzedzeń i stanowią ostrzeżenie także dla współczesnych badaczy.

Kim jest przestępca? Co pozwala na rozróżnienie normalności i dewiacji? Kto jest szaleńcem? Jesteśmy wolni czy uwarunkowani przez genetykę i środowisko? Pytania, które zadawał sobie Lombroso, są wciąż aktualne, ale naukowcy do dzisiaj nie znaleźli na nie zadowalających odpowiedzi. Dla zrozumienia, jak nauka – choćby mimo dobrych intencji badaczy – może wyjść na bezdroża, warto zarysować kontekst, w jakim działał włoski badacz.

Racjonalizm, wynalazki, pomiary

Żyjący w latach 1835–1909 Cesare Lombroso jest dzieckiem czasów odkryć (m.in. w zakresie genetyki) i wynalazków technologicznych (silnik parowy i elektryczny, żarówka, telefon, telegraf, radio). To epoka triumfu filozofii pozytywistycznej, racjonalizm w nauce miał rozwiązać problemy świata, także polityczne, społeczne czy moralne.

Świeżo zjednoczona Italia, mimo postępowych zmian, boryka się z ogromną liczbą chorób przewlekłych, biedą, niedożywieniem, brakiem higieny i analfabetyzmem. Marzenia pozytywizmu jednak powoli umrą: rozwinie się faszyzm, a potem przyjdzie druga wojna światowa.

Tymczasem, zanim to nastąpi, naukowcy, zachłyśnięci rozwojem technologii, masowo wykorzystują przeróżne urządzenia pomiarowe do prowadzenia swoich badań.

Muzeum Antropologii Kryminalnej Cesare Lombroso, fot. Barbara Kowalewska

Także Lombroso stosuje – „niemal obsesyjnie”, jak opisują kuratorzy kolekcji muzealnej w Turynie – mnóstwo pomiarów i obliczeń ilościowych do wyciągania wniosków.

Mierzy wszystko, na co pozwalają konstruowane wówczas instrumenty: napięcie mięśniowe, puls, oddech, wrażliwość zmysłów, rozmiary i kształt czaszki, stopień symetryczności twarzy.

Czy istnieją „kryminalne przedmioty”?

Jest prawdziwym tytanem pracy. Oprócz narzędzi zbrodni zbiera kontrowersyjne „artefakty” – szczątki ludzkie: czaszki i szkielety, które posłużą mu w roku 1898 do stworzenia Muzeum Psychiatrii i Kryminologii. Fascynują go możliwe związki pomiędzy fizjonomią człowieka a jego skłonnością do przestępstw. Żeby te związki badać, tworzy odlewane kopie lub pośmiertne maski (z gipsu lub innych tworzyw) głów, twarzy i innych części ciała przestępców, rysuje portrety więźniów.

Muzeum Antropologii Kryminalnej Cesare Lombroso, fot. Barbara Kowalewska

Włącza do swoich „dowodów naukowych” również przedmioty, które dziś uznalibyśmy za „sztukę ubogą” (po włosku „arte povera”), wytworzoną przez więźniów lub pacjentów szpitali psychiatrycznych: zbiera ich rysunki i drobne rękodzieła, fotografie, autografy, a choćby szkice tatuaży. W pierwszej grupie doszukuje się dowodów zbrodniczych charakterów, w drugiej – śladów atawizmu.

Fakt osadzenia w więzieniu czynił tworzone przez więźniów przedmioty „kryminalnymi”, stawały się one dla badacza wskazówkami i miały potwierdzać przestępczą naturę ich autorów na równi z klasycznymi dowodami zbrodni. Na podstawie tych tak różnych „materiałów naukowych”, korzystając ze statystyki, Lombroso próbuje uogólniać wnioski, naginając je często do swoich teorii. Dla niego dowód rzeczowy nie był tylko narzędziem, dzięki którego dokonano zbrodni, ale także „znakiem”, który miał wskazywać na stopień winy. Studia nad fotografiami przestępców doprowadziły na przykład włoskiego psychiatrę do wniosku, iż u około 25 do 36 % osób skazanych za morderstwo powtarza się pewien „kryminalny typ fizjonomiczny”. Mogła to być asymetria twarzy, kształt małżowiny usznej, posiadany tatuaż, a w późniejszym okresie badań – budowa czaszki.

„Iluminacja”: czaszka przestępcy

Słowo iluminacja daję w cudzysłowie, za kuratorami wystawowej kolekcji. „Odkrycie” to miało bowiem swoje konsekwencje dla tworzenia i utrwalania we Włoszech stereotypów groźnych społecznie i wykorzystywanych politycznie. Po odkryciu szczątków neandertalczyka w 1856 roku, Lombroso – który już wcześniej pracował nad teorią atawizmu, powiązanego według niego ze skłonnością do przestępczości – na bazie fotografii artefaktu rekonstruuje twarz praprzodka dla celów porównawczych.

Muzeum Antropologii Kryminalnej Cesare Lombroso, fot. Barbara Kowalewska

Idzie jeszcze dalej: autopsja bandyty Giuseppe Villelli wykazała, iż pewna część jego czaszki była większa niż u statystycznego człowieka, rozmiarami podobna do odpowiedniego fragmentu czaszki lemurów i innych ssaków. W 1870 roku naukowiec doznał „iluminacji”: wyciągnął nieszczęsny wniosek, iż u Villelli ujawniły się ponownie cechy prymitywne, mające być podstawową przyczyną zachowań przestępczych.

W wyniku dalszych badań formułuje twierdzenie, iż istnieje fizyczny wzorzec przestępcy. Zabójcy na przykład mieli rzekomo posiadać niskie czoło, ogromne kości policzkowe i żuchwę oraz asymetrie twarzy czy nosa. Z wniosków tych rodziło się jednak pytanie, sprawiające naukowcom trudność do dzisiaj: jeżeli przyczyną przestępczych skłonności jest biologia, decydująca o niepoczytalności, to czy można takiego człowieka ukarać? Tymczasem kryminolog był zdecydowanym zwolennikiem wprowadzenia we Włoszech kary śmierci, argumentując, iż skoro przestępcy są nimi z racji uwarunkowań natury genetycznej, nie da się ich resocjalizować.

Kobieta kryminalistka

Z wystawy dowiadujemy się, iż Lombroso był jednym z pierwszych, którzy uczynili kobietę obiektem badań naukowych.

Muzeum Antropologii Kryminalnej Cesare Lombroso, fot. Barbara Kowalewska

Niestety, jego wnioski z tych badań mają charakter wsteczny. Teoretycznie uznaje autonomię, prawa kobiety i jej godność, wskazując na jej wielowiekową marginalizację społeczną i kulturalną, jednak równocześnie ulega rozpowszechnionym wówczas przesądom związanym z hierarchią płci: różnice biologiczne również w tym przypadku uznaje za dowód niższości kobiet pod względem fizycznym, intelektualnym i moralnym.

Dokonuje porównań typów kobiety „normalnej” i „przestępczej”, włączając później do swych badań kwestie prostytucji. U typów „przestępczych” widzi ekstremalną ekspresję cech typowo kobiecych, jak i „tendencji do męskości”. Uważa także, iż kobiety dokonujące zbrodni są w tym akcie bardziej „dzikie” od mężczyzn. Prostytucję traktuje jako przestępstwo typowo kobiece, dzieląc zajmujące się nią kobiety na „prostytutki z urodzenia” i „prostytutki zawodowe”. Wobec pierwszych zalecał kontrolę policji i poddanie leczeniu medycznemu, działania tych drugich uważał za „bardziej szkodliwe”.

Spuścizna Lombroso

Zwiedzając ekspozycję, dowiadujemy się, iż naukowcy włoscy dali początek dwóm przymiotnikom: galileuszowy i lombrozjański. O ile pierwszy powiązany jest z metodą naukową, o tyle drugi – z pseudonauką. Skutki tej drugiej zaważyły jednak mocno na dalszych badaniach, teoriach społecznych i uprzedzeniach ludzi XIX i XX wieku. Z lombrozjańskiej klasyfikacji kryminalistów w nauce nic się nie obroniło. Ze spostrzeżeń badacza pozostało aktualne jedynie zwrócenie uwagi na uwarunkowania społeczne, kulturowe i genetyczne, popychające daną osobę do popełniania przestępstw. „Bandytyzm jest sposobem adaptacji źle zarządzanego ludu do opłakanych warunków życia” (C. Lombroso, 1896, tłum. cyt. za kuratorami wystawy).

Muzeum Antropologii Kryminalnej Cesare Lombroso, fot. Barbara Kowalewska

Pamiętajmy także o kontekście historycznym. Lombroso nie tylko tworzył i utrwalał krzywdzące uprzedzenia, ale – jak cały ówczesny świat kolonialny – był także dzieckiem swoich czasów i już istniejących stereotypów.

Jego wiara w wyższość rasy białej czy narodu żydowskiego (sam pochodził z rodziny żydowskiej) były głęboko zakorzenione w umysłach ludzi tamtej epoki. Ale czy tylko tamtej? Czy dzisiejsza nauka jest wolna od uprzedzeń? Na ile dzisiejsi naukowcy szukają obiektywizmu, a w jakim stopniu dążą do potwierdzania swoich tez, choćby kosztem ukrywania niewygodnych danych i niespójnych wyników? Przestroga płynąca z przypadku Cesare Lombroso jest wciąż aktualna.

Autorka artykułu składa podziękowania za życzliwość i współpracę pracownikom Muzeum Antropologii Kryminalnej w Turynie.

Idź do oryginalnego materiału