Gdy inni po sześćdziesiątce myślą o zwolnieniu tempa, ona postanowiła... przyspieszyć. Anna Wojnarowska z 7. edycji "Sanatorium miłości" nie boi się mówić wprost o tym, czego dziś naprawdę pragnie. Jej słowa poruszyły widzów i pokazały, iż nigdy nie jest za późno, by zacząć żyć na własnych zasadach.
Anna z "Sanatorium miłości 7" chce żyć dla siebie
Od pierwszego odcinka programu dała się poznać jako kobieta z charakterem. Nie szukała rozgłosu, ale emocji, autentycznych przeżyć i dobrej zabawy. - To już nie te czasy, iż jak się ma 60 lat, to chustka na głowę i wnuki - mówiła z uśmiechem. "Trzeba żyć dla siebie, dopóki można" - dodała w rozmowie z Blask Online.Reklama
Dla Anny udział w "Sanatorium" nie był desperacką próbą znalezienia partnera. Chciała czegoś zupełnie innego - oderwania od codzienności, atmosfery lekkości i świeżej energii. Zresztą, już w pierwszych odcinkach pokazała, iż potrafi być stanowcza - gdy nie była zainteresowana adoracją Edmunda, powiedziała mu to wprost. Jego reakcja? Spakował się i opuścił Mikołajki.
Prawda o emeryturze Anny z "Sanatorium miłości"
Anna nie ukrywa, iż jej sytuacja finansowa pozwala na sporo luzu. Choć emerytura nauczycielska nie należy do najwyższych, kobieta potrafi ją wykorzystać tak, jak lubi najbardziej - na swoje przyjemności. "Lubię wydawać pieniądze. Wydaję głównie na siebie" - mówi z rozbrajającą szczerością.
Przez lata pracowała jako nauczycielka matematyki. W przeszłości dorabiała w wakacje jako ekspedientka, a przez długi czas prowadziła korepetycje. "Zakończyłam to po sześćdziesiątce. Było przyjemnie i dochodowo, ale czas przestał być z gumy" - śmieje się.
Dziś cieszy się tym, co ma - spokojem, niezależnością i... czasem. Nie ma już potrzeby gonić za dodatkowym groszem. Jak sama podkreśla, teraz w końcu nastał moment, by zadbać o siebie.
Przyjaciele są dla niej ważniejsi niż partner
Za Anną trudne doświadczenia - dwa związki zakończone przez zdradę. Długo miała nadzieję, iż to właśnie bliskość z drugą osobą da jej poczucie spełnienia. Z czasem jednak zrozumiała, iż miłość może przychodzić w różnych formach - i nie zawsze musi wiązać się z romantycznym uczuciem.
"Mam dwie paczki przyjaciół: 'Sami swoi' i 'Szklarska'. Jak się zbierzemy, to potrafimy wyprawić cuda" - mówi z błyskiem w oku. Domówki, dancingi, wyjazdy - to jej żywioł. Uwielbia ludzi, ruch, zabawę i śmiech.
Dla niej przyjaźń stała się formą codziennego szczęścia. W rozmowie z Martą Manowską przyznała, iż to właśnie kontakt z innymi daje jej energię. Nie potrzebuje partnera na siłę - ma siebie, swoje pasje i ludzi, którzy ją otaczają.
Anna z "Sanatorium miłości" udowadnia, iż życie po sześćdziesiątce może być barwne, lekkie i pełne emocji. Jej podejście do starości - a raczej do... braku starości - daje nadzieję tym, którzy obawiają się, iż z wiekiem wszystko staje się szare. Bo Anna nie tylko mówi, iż można żyć inaczej. Ona to robi. Na własnych zasadach, z uśmiechem i bez oglądania się na oczekiwania innych.
Zobacz też:
To dlatego tak świetnie się prezentuje? Ania z "Sanatorium" odkrywa karty
Maria z "Sanatorium miłości" się wygadała? Przypadkiem zasugerowała, co w finale
Pokaz w "Sanatorium miłości" wywołał skandal. Seniorka apeluje do widzów