"Inwazja" w 3. sezonie znacznie podbija stawkę, a my sprawdzamy, czy warto oglądać – recenzja serialu

serialowa.pl 2 godzin temu

Po dwóch latach nieobecności do oferty Apple TV+ powróciła „Inwazja” wraz z 3. sezonem. Jak wypada najnowsza odsłona względem poprzednich?

„Obcy: Ziemia” to nie jedyna serialowa premiera sierpnia, w której ludzkość mierzy się z cywilizacją z kosmosu. Dziś na Apple TV+ debiutuje bowiem 3. sezon „Inwazji„, w której biedni bohaterowie zmagają się z tytułowym atakiem od 2021 roku (wówczas pojawiła się premierowa odsłona). Widziałem przedpremierowo dziewięć z dziesięciu odcinków i mam kilka przemyśleń.

Inwazja sezon 3 – czym różni się ta seria od poprzednich?

W coraz bardziej pokaźnej bibliotece platformy streamingowej z nadgryzionym jabłuszkiem gatunek science fiction zajmuje dość uprzywilejowaną pozycję. Część z tytułów zaliczanych do telewizyjnej fantastyki naukowej wyrosła na flagowe projekty Apple’a, a przed nami jeszcze wiele smakowitych kąsków (patrz: „Neuromancer” czy „Pluribus” od twórcy „Breaking Bad”). W tym gronie „Inwazja” na przestrzeni lat odstawała od reszty pod względem jakości. Czy wciąż tak jest?

„Inwazja” (Fot. Apple TV+)

Cóż, najprościej byłoby stwierdzić: i tak, i nie. 3. sezon „Inwazji” jest najpewniej najlepszą odsłoną z dotychczasowych, niemniej serial autorstwa Simona Kinberga i Davida Weila to wciąż telewizja, która – choć wygląda bardzo dobrze – zatrzymała się gdzieś w latach zerowych. Fabułę nowej serii znów rozpoczynamy od przeskoku w czasie – i to takiego naprawdę zaskakującego.

Otóż, dwa lata po wydarzeniach z finału 2. serii wydaje się, iż obcy wreszcie zostali pokonani na dobre. Uznani za zmarłych Trevante Cole (Shamier Anderson) i Caspar Morrow (Billy Barratt) wyrośli na bohaterów planety. W każdym zakątku świata stawia się im pomniki, a ich równie brawurowa, co zagadkowa akcja wewnątrz statku-matki była i wciąż jest na ustach wszystkich, tych, którzy przetrwali inwazję.

Inwazja sezon 3 – bohaterowie łączą siły w walce

Po tym, jak Trevante dostał się przez portal obcych, wszystkie statki, które przycumowały do Ziemi, upadły. Regularne zmasowane ataki zostały zastąpione przez zagubione hordy kosmitów biegające tu i tam, a życie na planecie w końcu wróciło normy. Problem jest jednak taki, iż nikt dokładnie nie wie, w jaki sposób powstrzymano przybyszów z kosmosu. Nie wie tego choćby Trevante, który… niespodziewanie wraca z martwych.

„Inwazja” (Fot. Apple TV+)

Wraz z nim – pewnie już zdążyliście się domyślić – wracają także i oni. gwałtownie dochodzi do nas, iż inwazja wcale się nie skończyła; ta została jedynie tymczasowo zawieszona. Obcy wracają ze zdwojoną siłą i to po pewnych transformacjach. Oznacza to, iż specjalną grupę wyznaczoną do odparcia ataku stanowić będą wszyscy ci, którzy losy do tej pory śledziliśmy. Nie osobno. Razem.

Na różne – mniej lub bardziej etyczne sposoby – rekrutuje ich coś, co zostało z amerykańskiego rządu, który za kulisami w ryzach trzyma niejaki Jack Hollander (Eric Lange, „Victoria znaczy zwycięstwo”) – ponury g-man, który w przeciwieństwie do reszty świata nie celebruje powrotu bohatera. Pozostali, jak choćby Jamila, (India Brown), Aneesha (Golshifteh Farahani), Mitsuki (Shioli Kutsuna) czy nieodstępujący jej tym razem na krok Nikhil (Shane Zaza), również się z nim ścierają.

Na arenie pojawia się jeszcze jedna istotna postać – osoba kryjąca się za pseudonimem Infinitas, która od momentu „zwycięstwa” upublicznia w sieci wszystko to, co na przestrzeni lat usiłował ukryć rząd. Podczas gdy w społeczeństwie rośnie niechęć do rządzących, Infinitas rośnie w siłę, doczekując się sporej rzeszy wiernych oddanych. Jak układa się zatem to pole bitwy?

Inwazja sezon 3 – czy warto oglądać serial Apple TV+?

Jeśli „Inwazja” zdążyła nas przyzwyczaić do czegoś w ciągu czterech lat od debiutu, to z pewnością do tego, iż obcy bynajmniej nie pełnią w serialu kluczowej roli. Podobnie jest w przypadku 3. sezonu, w którym to nasi bohaterowie bardziej niż z najazdem kosmitów zmagają się z białymi kołnierzykami. Kiedy do gry wchodzi Infinitas, możecie spodziewać się, iż strzały również nie padną w stronę obcych.

„Inwazja” (Fot. Apple TV+)

Choć poszczególne wątki rozpisane są całkiem nieźle i twórcy jak zawsze dają bohaterom dużo przestrzeni, raz jeszcze ma się wrażenie, iż to wszystko wcale nie zmierza do ciekawej konkluzji. Potencjał opowieści w duchu antyrządowych idei kończy się na którymś z pierwszych odcinków serii, tymczasem wątek Infinitas – podczas gdy intrygujący na papierze – na ekranie pozostaje boleśnie powierzchowny. Zresztą jak wszystko w „Inwazji”.

Kinberg i Weil już dawno przestali kłopotać się uzasadnionymi motywacjami bohaterów czy pogłębieniem psychologicznym. W trakcie całego 3. sezonu ponownie czuje się, iż decyzje, które podejmują postaci, nie wynikają z ich poglądów, ale tego, co po prostu zostało napisane w scenariuszu. Poprawiono niektóre rzeczy (ciąg przyczynowo-skutkowy jest już nieco bardziej logiczny, a nowi bohaterowie ulepszają fabułę), niemniej w najlepszych momentach „Inwazja” jest niczym więcej niż tylko niezobowiązującym „poprawnym” serialem.

To dość nietypowy twór, który maskuje swą przeciętność ładnym opakowaniem. Nieprzerwanie kosztujący grube miliony serial Apple’a miał możliwości, by zgłębić istotę rasy ludzkiej w zetknięciu z obcą cywilizacją, a zamiast tego postawił na oczywiste wnioski i widowiskową strzelaninę w stylu katastroficznego kina Rolanda Emmericha. 3. sezon podbija stawkę i wiąże się z tym wiele plusów. Największy jest taki, iż serial najpewniej się już skończy.

Inwazja sezon 3 – kolejne odcinki w piątki na Apple TV+

Idź do oryginalnego materiału