Moja córka Anna zawsze miała spokojny i posłuszny charakter. Już w szkole podstawowej nauczycielka chwaliła ją, mówiąc, iż czeka ją wspaniała przyszłość, iż wyrośnie na dobrą osobę, wzorową matkę i żonę. Cóż… Gdyby tylko wiedziała, jak to wszystko się potoczy, pewnie by zamilkła.
Anna była wzorowym dzieckiem. Zawsze była odpowiedzialna, sumienna, nigdy nie zdradziła bliskiej osoby, zawsze dotrzymywała słowa. A potem coś w niej pękło.
Po dziesięciu latach małżeństwa i urodzeniu dwóch synów, moich wnuków, Anna jakby zerwała się z łańcucha.
Najpierw znalazła sobie młodego kochanka, zdradziła męża, a potem odeszła od niego, ale nie do tego młodego, tylko do jakiegoś bogatego mężczyzny. Możecie sobie wyobrazić, co czułem jako ojciec? Były zięć przyszedł do mnie ze łzami w oczach, opowiadając o jej przygodach.
Ale co mogłem zrobić? Była dorosłą osobą – nie mogłem jej zamknąć w czterech ścianach ani przywiązać do krzesła. Oczywiście, starałem się ją przekonać, rozmawiałem z nią, ale na próżno.
Jej jedyna odpowiedź brzmiała: „Wiele lat żyłam dla innych, teraz chcę żyć dla siebie”. Dlaczego musiała zostawić męża i dzieci, aby to osiągnąć, tego nie wyjaśniła.
Jeśli chodzi o los wnuków, moich dwóch ukochanych chłopców, to Anna zrzuciła ich na mnie. Kiedy zdecydowała się rozwieść z Wiktorem, byłym mężem, przyszła do mnie na poważną rozmowę.
– Tato, u nas w rodzinie nie dzieje się najlepiej. Rozstajemy się. Muszę na chwilę odpocząć i żyć dla siebie. Powiedzmy, iż chcę się rozluźnić, zrzucić stres.
– To straszne – odpowiedziałem, nie znając jeszcze całej prawdy o jej romansie i rozrywkowym stylu życia. – Mogę jakoś pomóc?
– Nie, nie trzeba. Lepiej, jeżeli weźmiesz na jakiś czas Piotra i Pawła. Niech wnuki zostaną u ciebie. A ja… pojadę na wycieczkę do Krakowa. Zgadzasz się?
Zgodziłem się, będąc przekonanym, iż moja córka jest nieszczęśliwą ofiarą domowego tyrana. Wziąłem do siebie wnuków, dając Annie wolną rękę na odpoczynek.
I rzeczywiście – nie kłamała, bo pojechała na rozrywki do Krakowa, przysyłając zdjęcie z jakimś mężczyzną pod rękę.
Kilka dni później przyszedł do mnie Wiktor, były zięć. Chciałem mu powiedzieć kilka gorzkich słów, ale widząc jego bladość i drgające oczy, zacząłem się zastanawiać. Wnuki przyjęły go z radością, nie jakby był tyranem.
– Mów, co się dzieje – powiedziałem, sadzając go przy stole i podając herbatę.
– To sprawa bardzo osobista. Chciałem tylko zobaczyć się z dziećmi, dlatego przyszedłem.
– A jednak…
Nacisnąłem na niego i Wiktor zaczął opowiadać o zachowaniu Anny. O tym, jak zmieniała kochanków, jak uprzykrzała życie jemu i dzieciom. Wszystko opowiedział do ostatniego szczegółu. I wtedy się rozpłakał, tak jak wspomniałem wcześniej.
Słuchałem tego i nie mogłem uwierzyć – jak taka spokojna i skromna dziewczyna mogła się tak zmienić?
Może naprawdę jestem złym ojcem, skoro nie wychowałem jej na normalną kobietę. Ale nie mogłem tego tak zostawić. Po wyjściu Wiktora zadzwoniłem do córki i powiedziałem, co myślę.
– Co ty robisz?! – krzyknąłem do niej przez telefon. – Wiktor to dobry człowiek. Pracowity, uczciwy, dobry. A ty go zniszczyłaś i zdradziłaś. Jeszcze i dzieci zabrałaś.
– To nie twoja sprawa – odpowiedziała Anna chłodno, ale agresywnie. – Moje życie rodzinne to moja sprawa. I dzieci mu nie oddam – jest biedny i do niczego niezdolny. Znajdę im nowego, normalnego ojca.
– Córciu, czy ty oszalałaś?! Wiktor był u mnie. Chciał się zobaczyć z chłopcami.
– Nie pozwalaj dzieciom się z nim spotykać! Dowiem się, iż pozwalasz im na kontakt z Wiktorem – więcej nie zobaczysz wnuków!
Po tej rozmowie byłem głęboko zamyślony. Może Wiktor w jakiś sposób zranił Annę, może sprowokował ją do takich działań. Ale nie miałem zamiaru zostawić chłopców w rękach tej kobiety.
Następnego dnia zadzwoniłem do byłego zięcia i zaproponowałem mu, by zabrał Piotra i Pawła do siebie. Na stałe, by odizolować ich od nieodpowiedzialnej matki. Wiktor zgodził się z euforią i niemal natychmiast przyjechał. Aż serce rosło, widząc euforia dzieci!
Odebrał ich, a ja ponownie zadzwoniłem do Anny i powiedziałem jej, iż wnuki będą tam, gdzie ich miejsce – u ojca.
– I tak ich odzyskam, choćby jeżeli będę musiała iść do sądu lub użyć siły. A ty nie jesteś już moim ojcem – wykrzyczała w słuchawkę.
Ale mnie to nie rusza. jeżeli sprawa trafi do sądu, z przyjemnością opowiem, co robiła moja córka po rozstaniu i dlaczego odeszła od męża.