Noża też nie chcę się kłócić. Ale kiedy w końcu przybijesz tę półkę?
W sobotę po śniadaniu Ewa zabrała się za sprzątanie mieszkania. Kamil usiadł na kanapie w kuchni z laptopem. Jego zadaniem było potem wynieść śmieci. Tymczasem przeglądał stronę z newsami w mediach społecznościowych.
Nagle wyskoczyło mu zdjęcie uśmiechniętego Darka, z którym razem studiowali. Pod zdjęciem podpis: „Hura! W końcu! Udało się! Wprowadziliśmy się! Zapraszam wszystkich na imprezę z okazji nowego mieszkania. Wpadajcie, podziwiajcie i zazdrośćcie!” Kamil kliknął w znacznik i zobaczył zdjęcia mieszkania, zrobione z różnych perspektyw.
To mieszkanie Darek dostał rok temu w spadku po zmarłej babci. Remontu nie było tam od lat czterdziestu, meble stare, jeszcze z czasów PRL-u. Żeby tam mieszkać, trzeba by włożyć masę pieniędzy, a tych mu brakowało. Darek nie chciał się męczyć i od razu postanowił je sprzedać. On i jego żona odkładali na własne mieszkanie, a ze sprzedażą spadku mogli przyśpieszyć realizację marzenia.
Ale żona nagle postawiła weto. Mieszkanie było w opłakanym stanie, ale za to w samym centrum miasta. Zaproponowała, żeby za zaoszczędzone pieniądze zrobić porządny remont i sprzedać je dużo drożej. Wtedy na pewno starczy na kawalerkę, jaką zawsze chcieli.
Prawie rok zajął im remont. Ale efekt był niesamowity. Jak pisał Darek, w mieszkaniu okazało się mnóstwo ukrytego potencjału. Zburzyli ściankę działową między łazienką a toaletą, rozwalili ścianę między kuchnią i jednym z pokoi, zyskali duży salon. Umiejętnie zagrali przestrzenią dzięki dobranej kolorystyce tapet, kupili nowoczesne, minimalistyczne meble w przystępnej cenie. I zamiast mieszkania powstała prawdziwa perełka.
W komentarzach ludzie nie szczędzili zachwytów. Gratulowali, podziwiali, niektórzy choćby zielonili się z zazdrości. Ale prawie wszyscy podejrzewali, iż nie obyło się bez pomocy profesjonalnego projektanta.
„Nie, nie, sami się przygotowywaliśmy, przeglądaliśmy w necie, jak wyglądają nowoczesne wnętrza. Robiliśmy wszystko sami, poza wyburzeniami i wylewką podłóg. Jola wymyśliła aranżację, wybierała tapety” – przekonywał niedowiarków Darek.
Kamil przybił mu wirtualną piątkę, trochę z przymrużeniem oka. Oczywiście, trochę mu zazdrościł. On i Ewa mieszkali w kawalerce. Znajomy ojca wyjechał do syna do Stanów po śmierci żony. Nie chciał jeszcze sprzedawać mieszkania, na wszelki wypadek, jeżeli by nie zagrzał tam miejsca. I pozwolił Kamili i Ewie w nim mieszkać za darmo, pod warunkiem, iż niczego nie będą przerabiać. Zawsze coś – pobrali się i od razu mieli dach nad głą – mieszkanie z pełnym wyposażeniem.
Kamil sam podrywał Jolę na pierwszym roku. Ale wybrała Darka. Szczęściarz. Jola zawsze miała niesamowite wyczucie stylu. choćby najzwyklejsze rzeczy na niej wyglądały jak z wybiegu. choćby Kamil, który nie miał pojęcia o modzie, widział to od razu.
Oczywiście, Darek odwalił czarną robotę, ale pomysły i finezję zawdzięczali Joli. Wyszło świetnie. Kamil obrzucił wzrokiem swoją kuchenkę. Nic specjalnego, zwykła, przeciętna. I podobała mu się, dopóki nie zobaczył mieszkania Darka.
Ale Darek to dopiero ma fart! Kamil złapał laptopa i pomknął do pokoju, kompletnie zapominając, iż lepiej nie wchodzić Ewie w drogę, kiedy sprząta. Niech sobie trochę ponarzeka, ochłonie, wtedy dopiero…
Ewa stała na palcach, wyciągnięta jak struna, i delikatnie ścierała kurz z wiszącej półki na ścianie. Kamil po raz kolejny zauważył, jak świetną ma żonę figurę. W tej chwili zachwiała się półka. Śruby były poluzowane i trzymały się na honorze. Książki leżały w stosie na podłodze.
Chciał się wycofać, zanim Ewa go zauważy, ale wtedy ona się odwróciła, zdmuchując kosmyk włosów, który spadł jej na twarz.
– Po co stoisz? Lepiej byś półkę przybił.
– Chciałem pokazać… Patrz, jaki remont zrobili Darek z Jolą w mieszkaniu po babci. Sam bym nie odmówił takiego lokum… – urwał, widząc wyraz twarzy żony.
– Pokaż – poprosiła Ewa.
– No, patrz – Kamil z przejęciem przekręcił laptop ekranem do niej. – Fajnie, co? Tam było mieszkanie w totalnej rozsypce. Darek choćby chciał je od razu sprzedać… – starał się mówić bez zawiści i nadmiernego entuzjazmu.
– Tak. Spoko – sucho skomentowała Ewa i spojrzała na Kamila.
– No co? Moja babcia pozostało w pełni sił i nie zamierza umierać. A poza tym nie wiadomo, komu zapisze mieszkanie, ma dwóch wnuków.
– Niech żyje twoja babcia. On pisze, iż wszystko zrobił sam. Jola tylko podpowiadała pomysły.
– No tak.
– Nie łapiesz? Ile razy miałeś przybić tę półkę?! Książki leżą na podłodze od miesiąca, kurzą się, żółkną. Mieszkamy w tym mieszkaniu rok, a każdego dnia coś się rozlatuje. Mam zamawiać kogoś z zewnątrz, żeby półkę przybił? Nie wstyd? Dla Joli pewnie byś i dom postawił, tak?
– No to się zaczęło – westchnął Kamil. – Teraz wszystko jest w wersji cyfrowej, a ty wciąż kupujesz papierowe książki – burknął, trzasnął laptopem i zdecydowanie wymaszerował do kuchni.
– Nie, czekaj. – Ewa poszła za nim. – Jak tylko zaczyna się rozmowa o półce, robisz się ślepy i głuchy. Ja przecież nie wtrącam się, iż wszystkie szafki zajmujesz płytami z muzyką. Nie krytykuję twojej kolekcji. A po co ją zbierać, skoro w necie wszystko jest? Włącz i słuchaj. Nie krytykuję twojego hobby. Zamieńmy się. Wyjmiesz swoje płyty z szafki i położysz na podłodze, a ja wstawię tam książki. Może wtedy zrobisz tę półkę.
– Kupmy regał na książki. Nie mam nic przeciwko – próbował złagodzić sytuację Kamil.
– A może lepiej od razu kupmy nowe mieszkanie, większe, własne, gdzie będziemy mogli robić, co nam się podoba? – nie dała za wygraną Ewa.
– Ew, nie chcę się kłócić. Głupio mi, iż w ogóle wspomniałem o mieszkaniu – zmarkotniał Kamil.
– Ja też nieI w końcu, po tylu awanturach i niedomówieniach, Kamil wziął się za robotę, przybił półkę, a Ewa przyniosła mu kawę i uśmiechnęła się tym swoim sposobem, który zawsze sprawiał, iż czuł, iż wszystko będzie dobrze.