„Nie chcę innej synowej! Marek, albo poślubisz Amandę z sąsiedztwa, albo nikogo – historia zakazanej miłości, rodzinnych ambicji i złamanych serc w polskiej rzeczywistości”

newsempire24.com 1 dzień temu

Nie chcę innej synowej, rób jak uważasz! usłyszałem od matki.

Kończyłem właśnie studia na Politechnice Warszawskiej i uznałem, iż to odpowiedni moment, by się oświadczyć swojej pierwszej wielkiej miłości z liceum Jagodzie. Jagoda była śliczna, a do tego naprawdę błyskotliwa i serdeczna. Akurat kończyła pisać magisterkę z biologii. Ustaliliśmy wspólnie, iż zaraz po obronie weźmiemy ślub.

Postanowiłem wyznać matce nasze plany. Niestety, nie miała dla mnie dobrych wiadomości. Oświadczyła, iż jeżeli nie ożenię się z Zuzanną z naszej kamienicy, to nie znajdzie we mnie syna. Potem dopytywała, co jest dla mnie ważniejsze miłość czy kariera? Marzyło jej się, żebym został kimś znaczącym.

Zuzanna pochodziła z zasobnej, znanej warszawskiej rodziny i od lat była mną zainteresowana. Ja jednak patrzyłem tylko na Jagodę, choć nie miała łatwego życia. Jej matka miała kiepską opinię w okolicy, przesiadywała często w barze pod dworcem. Co sąsiedzi by powiedzieli?

Na inną synową się nie zgodzę, a ty zrobisz, co uważasz! Matka była bezwzględna.

Próbowałem ją przekonywać przez wiele tygodni, ale była nieugięta. Na końcu zagroziła, iż jeżeli poślubię Jagodę, to wyrzeknie się mnie na zawsze. Zabrakło mi odwagi. Spotykałem się jeszcze z Jagodą przez pół roku, jednak relacja stopniowo wygasała.

Ostatecznie poślubiłem Zuzannę. Kochała mnie naprawdę szczerze, ale nie chcieliśmy hucznego wesela. Nie chciałem, żeby Jagoda przypadkiem zobaczyła nasze wspólne zdjęcia. Wprowadziłem się do dużej willi jej rodziców na Żoliborzu. Teściowie wspierali mnie również finansowo i załatwili dobrą posadę w spółce. Mimo to nigdy nie czułem się szczęśliwy.

Nie chciałem mieć dzieci. Kiedy Zuzanna zrozumiała, iż nie zdoła mnie przekonać do ojcostwa, sama złożyła pozew o rozwód. Byłem już wtedy po czterdziestce, a ona miała trzydzieści osiem lat. Z czasem ponownie wyszła za mąż, urodziła córkę i rzeczywiście odnalazła szczęście.

Często myślałem o Jagodzie. Próbowałem ją odnaleźć, ale na próżno. Jakby rozpłynęła się w powietrzu. Dopiero po latach usłyszałem od starego znajomego tragiczną wiadomość: po naszym rozstaniu wyszła gwałtownie za mąż za człowieka, który okazał się przemocowcem. Zginęła przez niego.

Po tych wiadomościach zamieszkałem w starym mieszkaniu moich rodziców w Pradze Północ. Z czasem coraz bardziej sięgałem po wódkę. Codziennie patrzyłem na zdjęcie Jagody i do końca swoich dni nie potrafiłem wybaczyć matce tego wyboru.

Idź do oryginalnego materiału