
fot. Tomasz Kucharczyk/Teatr Powszechny
Dziełem Gustowskiej jest również adaptacja tekstu Ibsena. - Dlatego w tytule mamy tylko "Dom lalki" - wyjaśnia reżyserka.
Dramat opowiada historię małżeństwa Nory i Torvalda prowadzą z pozoru idealne, szczęśliwe życie. Młodym ludziom wydaje się nic nie brakować. Mają małego synka, przyjaciół, mieszkanie. Wszystko się może jednak zmienić wraz z wizytą nieoczekiwanego gościa i wyjściem na jaw długo skrywanej tajemnicy…
Ibsen opowiada historię małżeństwa, które bawi się w dorosłość, zamiast skonfrontować się z prawdą o sobie i swojej relacji. W centrum stawia Norę: kobietę bez tożsamości. Wychowaną do roli ładnej, grzecznej i niesamodzielnej dziewczynki, która z czasem zaczyna dostrzegać to, co jej zrobiono i czego ofiarą się stała.
Wcale się nie zdezaktualizował
- Czytając tekst Ibsena możemy pomyśleć, iż jest już anachroniczny, iż literacko jest przegadany, iż teraz jesteśmy przyzwyczajeni do trochę innych komunikatów, ale czytając "Norę" miałam poczucie ogromnej świeżości i tego, jak jest to przepięknie i śmiało skonstruowany tekst. Miałam więc przyjemność obcowania z tak dobrą materią literacką, a jednocześnie wiedziałam, iż jest to tekst z XIX wieku, zatem można też pomyśleć, iż jest nieaktualny. Z jednej strony świadczy to o genialności tego tekstu, ale jednocześnie jest też przerażające, iż on cały czas rezonuje i w moim odczuciu wcale się nie zdezaktualizował - mówi Zofia Gustowska. Jak podkreśla, jej inscenizacja bazuje niemal w całości na oryginale. - Dokonałam opracowania, które polegało na skracaniu tekstu, aby te wątki i sposób opowiadania, jaki uważałam za stosowny, zadziałał. Wprowadziłam naprawdę drobne zmiany. Chciałam zrobić tekst Ibsena i to jest tekst Ibsena - zapewnia reżyserka.
Jakie są najbardziej aktualne dziś wątki sztuki? - Dla mnie najbardziej oczywistym jest watek bohaterki, Nory. Młodej kobiety, która kiedyś był córką, teraz jest już żona i matką a w gruncie rzeczy jeszcze nigdy nie miała czasu, żeby być po prostu sobą. I ten temat odkrywania, emancypowania się tej młodej kobiety, odkrywania tego, co jest jej, a co jest czyjeś, o spełnianiu oczekiwań jej samej i innych, o jej potrzebach i tego, jaką się jest samą. Oraz, co to znaczy - tłumaczy Zofia Gustowska.
Rola spadła z nieba, mąż nie taki zły
Laura Pajor grająca Norę w radomskim przedstawieniu przyznaje, iż właśnie ta rola była jej marzeniem. - Spadła mi z nieba. Więc to tez jest cudowne - cieszy się aktorka. Jednocześnie nie ukrywa, iż jest to trudna rola. - Wymaga dużo pracy, ale mam nadzieję, iż się udało - mówi zapraszając na premierę i kolejne spektakle. Ta rola cały czas ze mną jest, cały czas we mnie żyje, także w wolnym czasie mam ją gdzieś z tyłu głowy i normalne jest, iż przekłada się to na moje osobiste życie, bo zadaję sobie wiele ciekawych pytań dotyczących mojego własnego życia - zdradza Laura Pajor.
Tomasz Wóltański, odtwórca roli Torvalda przypomina, iż jego bohater jest mężczyzną poukładanym w "bardzo męski sposób". - Wydaje mi się, iż bardzo łatwo jest pokusić się przy tworzeniu tej roli o sztampowość, wpadanie w jakieś silne stereotypy przemocowego mężczyzny. Pracując nad tym spektaklem starałem się skupić, by był to mężczyzna, z którym można jednak sympatyzować, żeby to nie było tak zerojedynkowe: mąż zły - żona dobra, ale żeby też przeprowadzić historię mężczyzny, który - jak wskazuje jego najlepszy przyjaciel - jest w gruncie rzeczy bardzo wrażliwym mężczyzną. Co - mam nadzieję - będzie widoczne na scenie - zaznacza aktor.
W pozostałych rolach": Rank – Jakub Niedzielski, Kristine – Zuzanna Repelowicz, Krogstad – Mateusz Paluch, Anne-Marie – Joanna Jędrejek-Jackowska.
Teatr zaprasza też w niedzielę, 19 października o godz. 18.20d o foyer na spotkanie Jacka Wakara z Zofią Gustowską. Rozmowa będzie również transmitowana w mediach społecznościowych "Powszechnego"
Bożena Dobrzyńska
Zdjęcia: Tomasz Kucharczyk/Teatr Powszechny